Zacznę może od składu, gdyż w opisie go nie ma:
Aqua, Amodimethicone, Cetyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Caprilic/Capric Triglyceride, Polyquatemium-28, Trimethylaminoethyl MMethacrylate Chloride Copolymer, PVM/MA Copolymer, Hydrolyzed Keratin, Panthenol, Nacinamide, Biotin, Ascorbic Acid, Tocopherol Acetate, Cyclopentasiloxane, Dimethicone, Paraffinum Liquidum, Distearoylethyl Dimonium Chloride, Parfum, Acrylamidopropyltrimonium Chloride/Acrylamide Copolymer, Aspartic Acid, Cetearyl Alcohol, Trideceth-6, Polysorbate 20, Sorbitan Oleate, C11-13 Isoparaffin, Magnesium Chloride, Magnesium Nitrate, Hydroxyethylcellulose, Sodium Hydroxide, DMDM Hydantoin, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Potassium Sorbate, Methylchloroisothiazolione, Methylisothizolinone, Benzyl Alcohol, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Limonene, Linalool.
Wrzuciłabym zdjęcie, ale niestety mnogość składników i ograniczona powierzchnia odżywki skłoniła producenta do zastosowania czcionki wielkość 4, nawet odczytać tego nie idzie bez trzymania opakowania 3cm przed oczami ;)
Generalnie na mojej łazienkowej półce goszczą jak najbardziej naturalne kosmetyki. Maniakalnie przeglądam składy, unikam niektórych składników, pożądam innych.
Normalnie Dove nigdy nie znalazłaby się w mojej łazience, ale akurat stwierdziłam, że mam ochotę na mały romans z czymś, co będzie typowym oblepiaczo-wygładzaczem, który nie wymaga trzymania 20min na głowie. Padło na Dove Split Ends, bo a) akurat był w promocji b) dawno temu miałam okazję testować inne odżywki Dove i wiem dokładnie, czego można się po nich spodziewać.
Więc tak. Opakowanie estetyczne i zgrabne, chociaż bezlitośnie rzuca się w oczy wielkość - tylko 200ml. Odżywka nie jest także specjalnie wydajna, mnie na dość gęste włosy do łopatek starczyła na jakieś 7-8 razy. Cena w stosunku do wydajności bardzo wysoka, oscylująca w granicach 10zł. Dostępność bardzo dobra - Ross, Superpharm, inne drogerie czy hipermarkety, więc z reguły można z łatwością znaleźć jakąś promocję.
Przy aplikacji zaskoczenia nie ma: zapach typowy dla Dove (pudrowy, dla mojego nosa przyjemny), konsystencja kremowa, dość gęsta, łatwo rozprowadzająca się na włosach. Odżywka raczej nie spływa, spokojnie można umyć zęby trzymając ją te przepisowe 3 minuty i nic nie kapie.
Spłukuje się łatwo i oczywiście od razu daje efekt nasilikonowanych włosów - są gładkie, prześlizgujące się przez palce. Pierwsza aplikacja to był dla mnie niemały szok, bo od dawna nie używałam (tak mocno) "oblepiającej" odżywki i jestem raczej przyzwyczajona do uczucia czystych, dobrze wypłukanych włosów.
Odżywka faktycznie genialnie skleja rozdwojone końcówki, przyznaję to z ręką na sercu - normalnie mam ich niestety dosyć dużo (rozjaśniam włosy, rzadko podcinam, a są podatne na łamanie i uszkodzenia). Po tej odżywce ciężko znaleźć chociaż jeden rozdwojony włosek. Jest to oczywiście efekt doraźny, następnego dnia (moje) włosy są jak siano, a końcówki prezentują stan dramatyczny.
Dobry produkt dla kogoś, kto potrzebuje \'cudu w płynie\', tzn. chce natychmiastowo wygładzić włosy i ukryć zniszczone końcówki. Pielęgnacji czy regeneracji bym nie oczekiwała, chociaż oczywiście włosy pod toną oblepiaczy widocznych w składzie prezentują się jak kaskada zdrowia: są miękkie,zdyscyplinowane, ładnie błyszczą, ogólnie tuning pierwsza klasa ;)
Mam dwa zarzuty odnośnie do tego produktu - nie, nie chodzi o pielęgnację, bo tej nawet nie oczekiwałam.
1. Odżywka wysusza włosy. W dniu umycia wyglądają ładnie, są lekkie, ale zdyscyplinowane. Drugiego dnia w dotyku jest wysuszone siano. Mówi to posiadaczka przetłuszczających się włosów - z reguły myję codziennie lub co dwa dni, z odżywką Dove nawet na trzeci dzień moje włosy nie są jakoś bardzo przetłuszczone, co pokazuje, jak odżywka wysusza kłaczki i skórę głowy..
2. Potwornie długi czas schnięcia włosów! Bardzo rzadko używam suszarki, raczej pozwalam włosom schnąć naturalnie - z reguły cały proces od mycia do wyschnięcia trwa około godziny. Po aplikacji odżywki Dove moje włosy po 3 godzinach (!) nadal są wilgotne o_O Używałam różnych odżywek, w tym innych oblepiaczy, ale pierwszy raz mam do czynienia z produktem, który w taki sposób wpływa na schnięcie.
Polecam osobom, które lubią tego typu produkty - miłośniczki Dove czy L\'oreala na pewno będą zadowolone, bo jest to porządnie wygładzający/dyscyplinujący produkt, a poza tym genialnie wywiązuje się ze swojego podstawowego zadania, czyli doraźnego scalenia końcówek.
Ciężko mi powiedzieć, czy kupię ten specyfik ponownie - po pierwsze wolę bardziej naturalną pielęgnację włosów (to był tylko mały włosowy kaprys, taki chemiczny skok w bok), po drugie przeraża mnie czas schnięcia moich kłaczków po tej odżywce. Nie wykluczam jednak, że jak znowu najdzie mnie ochota na drogeryjną bombę pod tytułem \'cud w płynie\', to sięgnę po Dove - moim zdaniem na tym polu odżywka Split Ends zostawia daleko w tyle L\'oreala i inne podobne marki.
Odejmuję 0.5 gwiazdki za wysuszenie włosów (kto wie, może dla kogoś innego to byłby nawet plus?), za wydłużenie czasu schnięcia obcinam aż całą gwiazdkę.
Używam tego produktu od: jak tylko weszła do sprzedaży
Ilość zużytych opakowań: 1 całe