Węgielkowy zawrót głowy.
Kupiłam ten krem, bo zaintrygowała mnie ta węglowa formuła. Mam skórę mieszaną, ale dość wrażliwą i skłonną do przesuszeń. Zaryzykowałam jego kupno, bo poza mam też bardzo widoczne pory, skłonność do zapychania i problemy z wypryskami na brodzie.
* Ten krem to kosmetyk dość osobliwy. Jest bardzo skoncentrowany i gęsty. I jeszcze ten kolor.. Zapewne to ta węglowa historia, która daje nietypowy, grafitowy kolor. Zapach też jest mocny, mentolowy.
* Stosuję go codziennie wieczorem. Jak do tej pory nie zauważyłam żadnego spustoszenia na skórze, a będą już ze dwa miesiące od pierwszego użycia. Krem wspaniale oczyszcza skórę, która aż piszczy po jego użyciu, jest matowa. Uwielbiam to uczucie, kiedy dłonie hamują na twarzy.
* Poza tym, że stosuję go do mycia wieczorem to lubię nakładać go jako maseczkę po peelingu. Można by pomyśleć, że to za dużo jak na jeden raz dla cery, ale raz na jakiś czas to się sprawdza. Trzymam wtedy krem na skórze ok. 10-15 minut i chociaż wyglądam podczas aplikacji jak gnijąca panna młoda, a na pewno jak ktoś, kto zjadł coś nieświeżego to warto to przeżyć dla efektu - skóra jest rozjaśniona, napięta i aż bije po oczach czystością.
* Skóra po zastosowaniu kremu świetnie wchłania maseczki, czy kremy, które po nim nałożymy.
* Jeśli chodzi o kondycję skóry to uważam, że jest różnica. Oczywiście moja cera do dziś nie jest idealna, ale zaskórników jest mniej - szczególnie na nosie i wokół niego. Wcześniej miałam problem z powracającymi, odstającymi zaskórnikami na nosie - plasterek na wągry raz w tygodniu to była konieczność. W tej chwili tego nie potrzebuję, bo one nie wracają. Na brodzie, czyli w najbardziej dla mnie problematycznej strefie drobne zaskórniki nadal się pojawiają, podobnie jak podskórne grudki i niedoskonałości. Odnoszę jednak wrażenie, że zmiany jakie się pojawiają szybciej się goją i nie są takie rozognione.
* Ostry, mentolowy zapach i ogólna ostrość kosmetyku powoduje, że należy jak ognia unikać spotkania kremu z oczami. Podrażnia niesamowicie. Delikatnie szczypie również drobne ranki przy ustach, lub inne wrażliwe miejsca. 8/10 użyć kończy się serią donośnych kichnięć, jeśli ta miętka dostanie się do nosa to koniec.
* Krem dobrze się pieni i dobrze zmywa, mimo że jak wspomniałam dłonie zatrzymują się na oczyszczonej twarzy.
* Kosmetyk jest bardzo wydajny - po ok. dwóch miesiącach jestem najdalej w połowie tubki. Nie potrzeba go wiele do umycia twarzy - wystarczy porcja wielkości ziarna grochu.
* Opakowanie jest ładne i solidne. Stoi na zakrętce, co jest wbrew pozorom ważne przy wydłubywaniu resztek. Dobrze się z niego dozuje, krem jest gęsty i nie sposób aby na wyleciał z tubki.
* Krem w regularnej cenie kosztuje nieco poniżej 20 złotych. Myślę, że to dobra cena zważając na jego wydajność. Ja swoje opakowanie kupiłam jeszcze taniej, bo w promocji za 12 złotych w Rossmannie.
Polubiłam ten nietypowy krem i odznaczam go mianem KWC. Na razie, bo wiadomo że skóra może jeszcze zaprotestować. Mimo wszystko chyba jeszcze do tej pory nie znalazłam tak dobrze oczyszczającego kosmetyku, który jednocześnie nie robi krzywdy mojej skórze. I choć nie jest ona typowo tłusta to węglowe historie okazały się dla niej strzałem w dziesiątkę.
Na pewno kupię ponownie i innym również polecam wypróbowanie.
Używam tego produktu od: Dwóch miesięcy.
Ilość zużytych opakowań: Pierwsze w trakcie.