Krem nie ma gęstej konsystencji - to taki kremo-żel, jednak kiedy smaruję twarz jest "bogaty". Zapach bardzo ziołowo-propolisowy (po chwili się jednak ulatnia). Na początku bardzo mi przeszkadzał, teraz się przyzwyczaiłam. Wchłania się do matu, jednak powoli.
Skóra po nim jest nawilżona - ale nie od razu, tylko po dłuższym stosowaniu, i nie jest to jakieś super nawilżenie, ale delikatne, można by rzec w sam raz. Wygląda na zdrową, świeżą, delikatną. Niestety, nie zapobiega powstawaniu trądziku - czasem coś mi wyskoczy. Z pewnością nie zapycha, nie powoduje u mnie żadnych problemów.
Bardzo ziołowy skład - trochę alkoholu i (UWAGA) propolis - więc może uczulić, trzeba uważać, spróbować bo może być niebezpiecznie, mnie na szczęście nic się nie dzieje.
Podaję skład, bo nie ma go przy produkcie (więcej natury niż chemii i to ma znaczenie dla mnie): aqua, aloe ferrox, rhei radix, extractum frangulae, propolis, archangelicae radix, mel, alcohol denat., olive oil, caprilic/capric triglyceride, polysorbate 20, sodium polyacrylate, mineral oil, trideceth-6, cyclopentasiloxane, citric acid, benzyl alcohol, methylchloroisothiazolinone, methylisothiazolinone.
Moja skóra jest problemowa - wrażliwa, przetłuszczająca się a jednocześnie potrafi się wysuszyć na wiór. Ciągle problemy. Jak dotąd używałam kremów dla dzieci, jednak ten zostanie moim KWC. Na razie nie zamierzam zmieniać.
Dla mnie najważniejsze ostatnio, aby jak najmniej stosować chemii - widzę, że skóra źle reaguje na SLS-y SLESy i inne ESY - więc szukam czegoś z jak najmniejszym wkładem tego dziadostwa.