Wysmarowałam początkowo recenzję na pół kilometra, tak uwiódł mnie ten zapach, ale kto by to czytał ;). Tytułem wstępu napiszę tylko, że zamówiłam w ciemno, po opiniach i recenzjach, bałam się strasznie, że mi sie nie spodoba, ale to była miłość od pierwszego niuchnięcia :D. Pokrótce: co tak pachnie?
- tak pachnie namiętność, tak pachnie rozpacz, burzliwy romans, pasja.
Madness opowiada historię, dla mnie jest to kryminał z wątkiem miłosnym, jest w niej dużo krwi, płomienna miłość, zdrada, bezwzględność, prawdziwe, skrajne emocje, rzez się dzieje oczywiście zimą. Nie ma żartów z tym zapachem ;). Kolor butelki dobrze dobrany, bo ten zapach jest czerwony, bordowy, jak róże..jak krew..jak wino, podobnie odurza, świdruje w nosie, co chwilę zaczepia i prowokuje. Pasuje do czerwonej szminki, wysokich butów, futerka lub jak kto woli do wytwornej bielizny ;). Jeśli mam wskazać konkretną osobę, z jaką mi się kojarzy, to jest to Penelope Cruz (zwłaszcza z filmu Vicky Cristina Barcelona- zakochana, zazdrosna wariatka z ognistym temperamentem:)). Zapach na pewno nie dla młodych dziewczyn, bo to sie mija z celem, ale dla dojrzałych też nie, ja mam 25 lat i nie czuję, żeby mnie postarzał i jestem wniebowzięta, że w końcu znalazłam zapach, który nie byłby infantylny, niepoważny i nijaki, podkreślał moją kobiecość, a w większości sieciowch zapachów jakoś nic nie przyciąga moim zdaniem..
Sam zapach przypomina mi najbardziej różane kadzidełko, tylko nie wiadomo do końca, czy tlące się, czy jeszcze nie odpalone, bo zapach tak zmienia się co chwilę..raz wręcz płonie żywym ogniem, za chwilę tli się, gaśnie i pachnie popiołem, lub wydziela kłęby gęstego dymu, a później znów pachnie, jak pudełko świeżych kadzidełek (podobnie świdruje w nosie, ale jest bardzo słodko i mydlanie). Palonych opon nie czuję wcale, choć naprawdę się staram...kaloszy też nie, jak już to wspomnianą gumę Donald, ale nie jestem pewna, czy to nie moja sugestia ;), jednak coś w tym chyba jest :). W nucie bazy przypomina zapach cienkiego sweterka, świeżo wypranego i wypłukanego w jakimś płynie zmiękczającym, założonego na wypielęgnowane, nagie ciało. Czuć nuty drzewne i ciepły kwiatowy zapach bawełny. Jest słodki, ale nie przesłodzony. Przyjemnie otula, jest świeży i zmysłowy.
Podsumowując: zapach ma wiele twarzy, nawet inaczej mi pachnie gdy idę, inaczej gdy się nie ruszam, inaczej, gdy wącham go wprost z nadgarstka, inaczej zachowuje się w pomieszczeniu, inaczej na mrozie. Nie ma niesamowitego ogona, ale unosi się lekkim obłoczkiem nad os., która go ubrała. Dodam, że mam cięższe zapachy od tego, więc nie jest to typowy killer ;). Dla mnie przepiękny zapach, ale racja, skierowany do konkretnej gr.kobiet w określonym wieku i stanie psychicznym ;) z odpowiednim podejściem do własnej kobiecości i zmysłowości. Kobiety, które boją się ich i nie potrafią wyjść im naprzeciw, nie są ich pewne na 100% mogą poczuć się nieswojo i obco i uciekną do czegoś bezpieczniejszego, bo z tym zapachem jest takie trochę balansowanie na krawędzi. Dla mnie szaleństwo w czystej postaci, w tle w relacji damsko-męskich. Trwałość, kilka godz., ale najpiękniejsza nuta serca, która trwa ok.2-3 godz.na mnie.