Opis produktu
Składniki
Opinie użytkowników
Produkty podobne
Artykuły
KWC LogobyWIZAŻ logo
Uroda

Chopard Madness EDP 

3,7 na 536 opinii
flame1 hit!
22% kupi ponownie
Product wycofany
Przeglądasz produkt, który nie jest już dostępny na rynku, w związku z tym nie możesz dodać nowej opinii o tym produkcie

Opis produktu


Składniki


Opinie użytkowników

Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne.
Średnia ocena:
3,7 na 5
Kupi ponownie: 22% osób
  • Dinulka
    Dinulka
    3 / 5
    19 kwietnia 2015 o 22:12
    Intensywna babcia ;)
    Kupi ponownie:Nie
    Używa od:nie określono
    To z pewnością nie jest zapach dla mnie - babciny, duszący, migrenogenny nawet. Intensywny, ogoniasty i trwały. W moim odbiorze to akurat wada ;) Zapach jest przytłaczający, w jakiś taki negatywny sposób, ponury. Jestem młodą kobietą i zdecydowanie ten zapach nie pasuje do mnie. Używam tego produktu od: kilku dni Ilość zużytych opakowań: odlewka
    Produkt kupił/a w
    0 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • Ita23
    Ita23
    5 / 5
    20 lutego 2013 o 14:50
    różany pożar
    Kupi ponownie:Tak
    Używa od:nie określono
    Wysmarowałam początkowo recenzję na pół kilometra, tak uwiódł mnie ten zapach, ale kto by to czytał ;). Tytułem wstępu napiszę tylko, że zamówiłam w ciemno, po opiniach i recenzjach, bałam się strasznie, że mi sie nie spodoba, ale to była miłość od pierwszego niuchnięcia :D. Pokrótce: co tak pachnie? - tak pachnie namiętność, tak pachnie rozpacz, burzliwy romans, pasja. Madness opowiada historię, dla mnie jest to kryminał z wątkiem miłosnym, jest w niej dużo krwi, płomienna miłość, zdrada, bezwzględność, prawdziwe, skrajne emocje, rzez się dzieje oczywiście zimą. Nie ma żartów z tym zapachem ;). Kolor butelki dobrze dobrany, bo ten zapach jest czerwony, bordowy, jak róże..jak krew..jak wino, podobnie odurza, świdruje w nosie, co chwilę zaczepia i prowokuje. Pasuje do czerwonej szminki, wysokich butów, futerka lub jak kto woli do wytwornej bielizny ;). Jeśli mam wskazać konkretną osobę, z jaką mi się kojarzy, to jest to Penelope Cruz (zwłaszcza z filmu Vicky Cristina Barcelona- zakochana, zazdrosna wariatka z ognistym temperamentem:)). Zapach na pewno nie dla młodych dziewczyn, bo to sie mija z celem, ale dla dojrzałych też nie, ja mam 25 lat i nie czuję, żeby mnie postarzał i jestem wniebowzięta, że w końcu znalazłam zapach, który nie byłby infantylny, niepoważny i nijaki, podkreślał moją kobiecość, a w większości sieciowch zapachów jakoś nic nie przyciąga moim zdaniem.. Sam zapach przypomina mi najbardziej różane kadzidełko, tylko nie wiadomo do końca, czy tlące się, czy jeszcze nie odpalone, bo zapach tak zmienia się co chwilę..raz wręcz płonie żywym ogniem, za chwilę tli się, gaśnie i pachnie popiołem, lub wydziela kłęby gęstego dymu, a później znów pachnie, jak pudełko świeżych kadzidełek (podobnie świdruje w nosie, ale jest bardzo słodko i mydlanie). Palonych opon nie czuję wcale, choć naprawdę się staram...kaloszy też nie, jak już to wspomnianą gumę Donald, ale nie jestem pewna, czy to nie moja sugestia ;), jednak coś w tym chyba jest :). W nucie bazy przypomina zapach cienkiego sweterka, świeżo wypranego i wypłukanego w jakimś płynie zmiękczającym, założonego na wypielęgnowane, nagie ciało. Czuć nuty drzewne i ciepły kwiatowy zapach bawełny. Jest słodki, ale nie przesłodzony. Przyjemnie otula, jest świeży i zmysłowy. Podsumowując: zapach ma wiele twarzy, nawet inaczej mi pachnie gdy idę, inaczej gdy się nie ruszam, inaczej, gdy wącham go wprost z nadgarstka, inaczej zachowuje się w pomieszczeniu, inaczej na mrozie. Nie ma niesamowitego ogona, ale unosi się lekkim obłoczkiem nad os., która go ubrała. Dodam, że mam cięższe zapachy od tego, więc nie jest to typowy killer ;). Dla mnie przepiękny zapach, ale racja, skierowany do konkretnej gr.kobiet w określonym wieku i stanie psychicznym ;) z odpowiednim podejściem do własnej kobiecości i zmysłowości. Kobiety, które boją się ich i nie potrafią wyjść im naprzeciw, nie są ich pewne na 100% mogą poczuć się nieswojo i obco i uciekną do czegoś bezpieczniejszego, bo z tym zapachem jest takie trochę balansowanie na krawędzi. Dla mnie szaleństwo w czystej postaci, w tle w relacji damsko-męskich. Trwałość, kilka godz., ale najpiękniejsza nuta serca, która trwa ok.2-3 godz.na mnie.
    Produkt kupił/a w
    3 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • 21 kwietnia 2012 o 0:17
    Anna Karenina
    Kupi ponownie:Nie wiem
    Używa od:rok lub dłużej
    Kolejny "różano-pieprzowy pazur" w mojej kolekcji, ale ten jest zdecydowanie najcięższy. Kiedyś już gdzieś opisywałam ten zapach. Powtórzę: Piękny, ciężki, zadymiony, dla dojrzałych kobiet, wyłącznie na zimę, a wręcz na zimowe wieczory. Młoda delikatna blondyneczka źle by się w nim czuła. Zapach jest nieziemski, zmysłowy, mega kobiecy i tajemniczy. Ktoś kiedyś powiedział, że nieco kadzidlany - zgadzam się. Kojarzy mi się dawną Rosją, kobietą w typie Anny Kareniny, w futrze, mufce, futrzanej czapie, idącą wieczorem zaśnieżonymi ulicami Petersburga w mroźny grudniowy wieczór. I ta niesamowita trwałość. Ubrania, np. szale cudownie po nim pachną jeszcze bardzo długo. Pożyczyłam chustę koleżance i nie chciała mi jej oddać przez ten zapach właśnie. Używam wyłącznie od końca listopada do połowy lutego i tak nie codziennie, inaczej się nie da. Dlatego butelkę posiadam już 4 lata i jeszcze jest ćwiartka. Madness jest specyficzny i bardzo wydajny, trzeba uważnie dawkować, bo łatwo nim "zamordować" otoczenie a i samą siebie zniechęcić.
    Produkt kupił/a w
    0 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • 23 marca 2012 o 17:39
    Róża słodka nietypowo
    Kupi ponownie:Nie
    Używa od:nie określono
    Róża niesłodka, aczkolwiek otoczona nienachalnie słodkimi konfiturami. :) Wstrząsająco prosta, pozbawiona śladów pretensjonalności, w kategorii "sztuka użytkowa" zasługująca na najwyższe laury. Poważnie. Prosty, nieco skórzany akcent królowej kwiatów zmieszano z malinowym, plastycznym liczi oraz zadziornym różowym pieprzem. Zjawia się też ślad hibiskusa - kwiatu, którego smaku nie znoszę, za to zapach cenię. Baza układa się dzięki delikatnie osłodzonemu, lekko dymnemu palisandrowi. Całość nie zachwyca projekcją, a jednak sprawia wrażenie zjawiska ze wszech miar przyjaznego zarówno użytkowniczce, jak i jej otoczeniu. Brawa dla twórczyni, Christine Nagel! :) Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: około pięciu mililitrów odlewki
    Produkt kupił/a w
    1 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • 17 maja 2011 o 9:56
    "W domach z betonu...
    Kupi ponownie:Nie
    Używa od:nie określono
    "...nie ma wolnej miłości, są stosunki małżeńskie albo akty nierządne, Casanova tu u nas nie gości". Martyna Jakubowicz Mam słabość do zapachów o nazwach odwołujących się do psychopatologii. Skoro uwielbiam klasyczną, Czarną Manię nie mogłam odmówić sobie poznania Madness, czerwonego, kipiącego szaleństwa. Ku memu wielkiemu zdumieniu gorączkowy zapach szaleństwa okazał się zapachem niezmiernie...smutnym. I w jakiś sposób ujęło mnie to, obłęd jest przecież dramatem, tragedią a nie fiestą; szaleństwo to samotność, lęk i rozpacz. W Madness szaleństwo to także pożądanie, namiętność, uniesienia seksualne które jednak nie dają ulgi i spełnienia a tylko potęgują obcość. Zamykam oczy, zbliżam nadgarstki skropione Madness do twarzy i widzę tą dziewczynę, o której śpiewa Martyna Jakubowicz, tę która "...najpierw zdjęła koszulę, potem trochę tańczyła i przez chwilę się czuła jak dziewczyna w świerszczykach". Przy całej swojej gorączkowości, przy pulsującym czerwienią pożądaniu coś w Madness zdaje się być namiastką, substytutem, zastępstwem. Emocje pozostają gdzieś z boku, nosząc Madness mam wrażenie, że unoszę się we własnym bąblu samotności, że choć zapach ten ogłasza mnie kobietą namiętną i poszukującą erotycznych doznań w jakiś sposób blokuje emocjonalne ich przeżywanie, że sprowadza moją seksualność tylko do wymiaru ciała. Że jednocześnie rzuca wyzwanie społecznym konwenansom i skazuje mnie na cierpienie z powodu ostracyzmu wywołanego ich łamaniem. Dziwny to zapach, pulsujący i pełen gorączkowości a jednocześnie "osobny", wychłodzony przez osamotnienie. Spod pikantnego otwarcia wyłania się róża, syntetyczna trochę, sztuczna (knajpa Martyny Jakubowicz we Wrocławiu nazywa się Gumowa Róża), frenetyczna, hałaśliwa, agresywna jakby nadmierną pewnością siebie starała się ukryć własny lęk i samotność. Z czasem róża gęstnieje, cichnąc nieco chowa się za syntetyczną, mdlącą nieco słodyczą rozczarowania. Trwałość siedmiogodzinna. Flakon mija się z moim gustem. Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: miniatura
    Produkt kupił/a w
    8 osób  uznało tę opinię za pomocną

Artykuły

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej dotworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji jest zabronione oraz wymaga uprzedniej, jednoznacznie wyrażonej zgody administratora serwisu – Burda Media Polska sp. z o.o. Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.
Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych
Więcej informacji znajdziesz tutaj.