Guerlain Terra Ora, Sculpting Powder Contrast Highlighter (Puder brązujący) 

Cudowny, piękny, leciutki Otula skórę doskonale dobranym kolorem. Idealny nawet dla bladolicych. Tekstura delikatna, drobinki nienachalne. Kosmetyk idealny! Opakowanie solidne, piękne, szykowne. Puder jest bardzo duży (aż 16 g) i starczy na bardzo długo. Używam tego produktu od: 1 miesiąc Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego.

Terra Inca... Terra Azzurra... I Terra Ora... ...jak trzeci sezon ukochanego serialu Gra o Tron. Puder kupiłam 14 maja na lotnisku Heathrow. Kosztował 30GBP i nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę Terra Ora i że chcą za nią tylko tyle (zważywszy na sklepowe ceny). Ale to ona:) Puder będzie przez wiele zakochanych w Guerlain dziewczyn porównywany do gwiazy sprzed dwóch lat- Terra Inca. Oba są rozświetlające. Łączy je też puderniczka i ozdobny wzór. Terra Ora wizualnie to już nie makijaż. To sztuka. Puderniczka jest niesamowicie szlachetna. W sferze guerlainowskich puderniczek ubiegłoroczna Terra Azzurra choć matowa raczej (w porówananiu z Terra Ora)i będąca brązero-różem miała też drzewną puderniczkę. Tyle, że w przypadku Terra Ora ta puderniczka i zawartośc bardziej ze sobą korespondują. Są wzajemnym uzupełnieniem które (moim zdaniem) przemówi nawet do dziewczyn które (jak ja) opakowanie traktują jak...opakowanie:) Puder ma niesamowicie miękką konsystencję. Jest w im coś...kremowego. Tak drobno jest zmielony. Nie ma żadnej toporności, żadnego oporu w nakładaniu. Sądzę że wiele pędzli się tu sprawdzi i nie trzeba będzie ręki makijażystki. Ja używałam Kabuki Chanel Les Beiges, ale precyzyjniej i wygodniej nakłada mi się go MAC 168. Sądzę że miałkość pudru powoduje że wzór...nie ędzie dłuogtrwały. Szkoda ale prawdziwe oblicze wszelkich prasowanych pudrów, róży i rozświetlaczy w pełni doceniam kiedy są...nagie, już bez wzoru. Terra Ora to spotkanie złota,ciepłego słonecznego brązu i nuty miedzi. To ostatnie mnie zasmuciło, bo miedź jest tym odcieniem który wyjątkowo brzydko wygląda na mojej karnacji. Jednak w Terra Ora nie jest to miedź ewidentna. Nie ma odcienia słonecznego różu jak w Terra Inca, ale tą miedzią nie zorbimy sobie krzywdy. Oczywiście dodam, że napewno mnóstwo dziewczyn z miedzianym wyglada zjawiskowo. To moja subiektywna kolorystyczna uwaga nie będąca minusem dla Ora. Złoto środka jest delikatne, chłodne i jasne. Pięknie wygląda pod łukiem brwiowym na szytach kości policzkowych . Na samym brązerze (innej maki jak mój ukochany Clinique Sun Kissed) też wydobywa światło i ożywia. Brąz jest bardzo łatwy do stopniowania. To ogromna zaleta ponieważ Terra Ora pozwala uzyskać efekt bardzo naturalny ale i backstage glow z pokazu Victoria\'s Secret. I to nieprofesjonalnej dłoni. Sądzę że z powou konsystencji będzie nim można modelować rysy. Kosmetyk jest guerlainowsko szlachetny. Nie tworzy plam , nie osypuje się, nie tworzą się grudki czy smugi itd. Moim zdaniem najlepiej nakładać go na buzię muśniętą sypkim pudrem. Na samym kremie koloryzujacym trudno uzyskać tak naturalny jak bym chciała efekt w moim przypadku. Pomyslałam ,że puder jest tak duży, że albo dostaną go wnuki albo zaryzykuję stosowanie na dekolt (jak zaleca sam producent). Zwykle mam przed tym opory, bo nie lubię zbyt mocnego glw tak na bui jak na dekolcie czy obojczykach Ale Terra Ora jest tu równie dyskretna jak wobec buzi. Daje piękny bardzo naturalny - pomiędzy surferką a modelką Victoria\'s Secret (jedno zresztą drugiego nie wyklucza:) Czyjest must have...? Nie. Sweet to have..? Jak najbardziej:)