Organique Dead Sea Mud Błoto z Morza Martwego

Szczypie, nieładnie pachnie, brudzi... ale działa! Szybka maseczka kilka razy w tygodniu leczy stany zapalne i zapobiega powstawaniu nowych niespodzianek :) Błoto nakładam pędzelkiem do maseczek, czasem w połączeniu z olejkiem z drzewka herbacianego. Ciężko wytrzymać dłużej niż 5 min bo bardzo piecze - oszczędność czasu. Po zmyciu można się wystraszyć bo skóra jest czerwona jak rak. Jednak czerwień szybko znika, a jeszcze szybciej po użyciu serum z koziego mleka. Na szczęście już po jednym użyciu widać różnicę. Pory zwężone, rano skóra bez zaognionych miejsc, niedoskonałości się goją. Polecam spróbować! Używam tego produktu od: kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 opaowanie 100 ml produktu na wagę

Na razie 4 gwiazdki, bo dłuższą kurację zaczynam w kwietniu. Produkt oceniam jako dobry, stosowałam na uda oraz pośladki w celu zniwelowania cellulitu. + dobrze detoksykuje, po użyciu (z folią spożywczą) skóra jest "czystsza", jędrniejsza, czuję, że trochę tych toksyn ubyło, + wygodne w stosowaniu, + naturalny produkt, + mam nadzieję, że z serum kawowym i aktywnością fizyczną da radę z cellulitem :), + można kupić na wagę. Na minus tylko wydajność, jednak trochę tego mazidła trzeba nałożyć na ciało. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie jednego

Napaliłam się na zakup błota z morza martwego, naczytałam o leczniczych właściwościach i postanowiłam kupić błoto firmy Organique. Stosowałam je nakładając na 5 minut oraz na 20. + relaksuje (po nałożeniu na ciało - wyciąga zmęczenie) + naturalny kosmetyk + zapach (soli morskiej-uwielbiam zapach morza) + bardzo wydajny produkt - nie leczy trądziku - nie usuwa zaskórników - nie ma działania antycellulitowego Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: pół opakowania

Błoto stosowałam jedynie do twarzy i muszę od razu zaznaczyć, że działa rewelacyjnie. Jest to skuteczna maska, która pomaga oczyścić skórę. Daje niesamowite efekty jeśli chodzi o wygładzenie, regenerację, pozbycie się zaskórników z cery. Aż sama nie wierzyłam, gdy zobaczyłam efekt oczyszczonej skóry. Opakowanie jest bardzo wydajne, nie wiem jak z rozprowadzaniem po innych częściach ciała, natomiast jeśli chodzi o twarz, to wystarczy naprawdę niewielka ilość, aby pokryć dobrze całą cerę. Jest to kosmetyk, który jest wyjątkowo nieprzyjemny w użyciu, aczkolwiek ja jestem w stanie się poświęcić i przemęczyć, ponieważ efekt jest widoczny od razu, po pierwszy zastosowaniu. Cena ok, myślę, ze warto kupić i wypróbować! Używam tego produktu od: 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 w trakcie

Błoto jest wstrętne, wygląda brzydko, nie pachnie ładnie, brudzi, paskudzi, jak to błoto... Ale to co robi ze skórą to jest magia. Ja używam na twarz w sytuacjach kryzysowych. Nakładam na strefę T: troszkę mrowi, ale da się przeżyć (w końcu to sól). Po zmyciu skóra jest oczyszczona, ukojona, wszelkie wypryski znikają bez śladu, no cud, miód. I tak teraz miotam się między uroczymi azjatyckimi wynalazkami i naturalnymi miksturami, a jak już przesadzę i zrobię sobie krzywdę sięgam po tego błotnistego brzydala, który wszystko naprawi. Cena i wydajność to już w ogóle majstersztyk. Zostałabym tylko przy nim, ale ciekawość innych cudownych, wszystkorobiących, pięknie pachnących i uroczo opakowanych produktów na razie mi na to nie pozwala. Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: wciąż jedno

Bardzo dobry produkt do oczyszczania twarzy- ładnie matuje twarz, pomafa zagoić stany zapalne, oczyszcza skórę, ale zalecałabym używać co 7-10 dni. Ja popełniłam błąd, gdyż mając dużo stanów zapalnych, aplikowałam maseczkę dwa razy w tygodniu, przez co niemiłosiernie wysuszyłam skórę- znak, że błoto jest bardzo mocne. Niemniej, efekty były widoczne- stanów zapalnych ubyło, nie zniknęły całkowicie, ale było zauważalnie lepiej. Tak czy siak, nie warto przesadzać z częstotliwością używania- co za dużo, to niezdrowo. Ja mieszałam swoje błoto z glinką ghassoul oraz odrobinkę rozcieńczałam hydrolatem. Może ta kombinacja także spotęgowała efekt pilęgnacyjny na skórze? Jak pisały poprzedniczki, skóra BARDZO piecze po nałożeniu tego błota, cery wrażliwe powinny na to uważać. Nie spowodowało to u mnie późniejszych podrażnień (ale warto nadmienić, że moją cerę mało co rusza), ale warto mieć to na uwadze- ja nie trzymałam maski dłużej niż 5 minut na twarzy. Czy polecam? TAK, ale z zachowaniem w pamięci uwag, które to zapisałam ;) Używam tego produktu od: 4 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 75 ml

Jestem zachwycona tym produktem, szczególnie jeśli chodzi o efekty jakie daje na twarzy. Chyba jestem hardcorowcem, ponieważ używam tego błotka jako maski z odrobiną oleju z róży tuż po peelingu. Fakt, piecze . Wato jednak wytrzymać, skóra napięta, pory zmniejszone, wszelkie wypryski nawet te jeszcze zaognione szybciutko się goją, koloryt skóry jest wyrównany. Niezbędnik dla cery tłustej lub mieszanej. Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: dwa małe po 50g

Błoto z morza martwego to chyba temat rzeka. Sama miałam już wiele kosmetyków, które zawierały je w składzie. Były to maseczki do włosów, stóp, ciała... ogólnie chyba same maski do spłukiwania ? No nic, do rzeczy. Zafascynowana produktami Organique, kupiłam błoto od razu. Bardzo zaciekawiło mnie stwierdzenie producenta, że pomaga w leczeniu trądziku, krost, zanieczyszczeń skóry, poza tym detoksykuje ją (co jest ostatnio bardzo modne i poszukiwane w kosmetykach) no i oczywiście wyszczupla i działa antycellulitowo! Sporo tych wspaniałości, postanowiłam sprawdzić :) Problem w tym, że potem dowiedziałam się, że można stosować do ciała ale i twarzy! Dziwne?! Coś antycellulitowego na twarz... ? To do dzieła. Pierwszym razem nałożyłam na umytą twarz. Nie był to jednak dobry pomysł. Skóra już po minucie zaczęła piec, mrowić, potem przerodziło się to w regularne szczypanie! Po 2 minutach zmyłam. Skóra nadal piekła i tylko łagodzący podrażnienia krem dla dzieci przyniósł mi ukojenie. Kolejnym razem nałożyłam maseczkę na nie umytą twarz, tak po prostu, po całym dniu lekko przetarłam ją wacikiem nasączonym płynem micelarnym. Z maseczką wytrzymałam 8 minut i znów nie było to zbyt przyjemne doznanie. Później doszłam już do wprawy i nakładałam błoto jedynie na najbardziej tłuste obszary. Mam cerę mieszaną więc był to nos, jego okolice i czoło. To jest to. W takim układzie maseczka rzeczywiście ściąga cerę, lekko ją matuje, pory wydają się być zwężone i bardziej oczyszczone. W ciągu następnych kilku dni, makijaż w tych strefach trzyma się dłużej, skóra nie przetłuszcza się tak mocno. To jest moje rozwiązanie jeśli chodzi o nakładanie błota na twarz. Ogólnie nie polecam go do cer suchych, normalnych czy wrażliwych, jednak myślę,że przy mieszanych czy tłustych może się fajnie sprawdzać. W między czasie stosowałam błoto jako okłady/maski na ciało. Jeżeli chodzi o okłady to smarowałam np. uda i owijałam je folią . Nie jest to takie uciążliwe jak by się mogło wydawać. Folia fajnie przylega do skóry, można swobodnie przemieszczać się po mieszkaniu :) Okłady trzymałam 20-30 minut. Po zmyciu skóra była napięta! Ciekawa sprawa. Skóra była bardziej elastyczna i jędrna. Zastanawia mnie tylko czy to efekt wypocenia nadmiaru wody z tkanek czy działanie błota? Po wizycie w saunie skóra wygląda podobnie dlatego na stwierdzenie efektu antycellulitowego muszę jeszcze poczekać :) Najciekawszym jednak odkryciem było zastosowanie maski błotnej na ciele po uprzednim jego masażu przy użyciu baniek chińskich! To ostatnio mój KWC wśród akcesoriów do ciała. Tak więc smaruję się naturalnymi olejami i masuję ciało bańkami. Używam ich od mniej więcej 3-4 miesięcy i widzę duże efekty! Serio. Żaden masażer czy szczotka antycellulitowa/ ujędrniająca nie zrobiła tyle dobrego dla mojego ciała! (ale o tym kiedy indziej, polecam jednak serdecznie) Po takim masażu wchodzę pod prysznic, zmywam olejki i nakładam błoto z morza martwego. W między czasie zajmuję się sobą, po 20 minutach zmywam błot podczas brania prysznica. I tu efekt jest na prawdę super. Pory po masażu są oczyszczone i otwarte, błoto na ciepłym ciele wnika jakby głębiej, działa efektywniej. Skóra jest naprężona, jędrna, wygładzona (ale to zasługa również baniek ! :) )oczyszczona i taka FAJNA :) Co tu dużo mówić ? Ja nadal będę stosowała ten duet , mam zamiar to powtarzać aż do wiosny a wtedy się okaże czy mężczyźni będą mdleli na widok moich kształtnych nóg !? Jeśli nie to wrócę i edytuję recenzję....obiecuję! Używam tego produktu od: może 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: kończę pierwsze