Mam czarną La Luxe z olejem na czwartym miejscu w składzie. Bardzo obciążała włosy mojej mamy, wiec zrobiłyśmy wymianę, bo uznałam, że dla mnie, jako posiadaczki włosów żądnych ciężkich masek, będzie idealna. No i prawie jest.
Działanie: Tym razem producent nie przesadził z obietnicami aż tak, jak ma to w zwyczaju robić. Na temat ochrony koloru się nie wypowiem, ale zmiękcza, wygładza, nabłyszcza, ułatwia rozczesywanie, nawilża i regeneruje - faktycznie. Maska jest faktycznie dość ciężka, więc osobom, których włosy są skłonne do obciążenia raczej bym jej nie polecała, no, ale dla wiecznie suchych i matowych to super maska w super cenie. Nawilża i dobrze to nawilżenie zatrzymuje. Utrzymuje włosy w dobrej kondycji i daje sobie radę z jej poprawą. Niestety, po dłuższym czasie puszy moje wysokopory i muszę zrobić dłuższa przerwę (ale z tegoż właśnie powodu nie lubię oleju arganowego i ekstraktów większości ziół)
Na plus:
-bogata, dobrze nawilża i odżywia
-poprawia na dłuższą metę stan włosów
-pięknie nabłyszcza, a moje włosy mało co nabłyszcza
-wygładza, ułatwia rozczesywanie
-słoik praktyczny, bez zbędnych, moim zdaniem, podwójnych ścianek i denek, mieści jakby nie było, pół kilo maski, a zajmuje tyle miejsca, co dwa razy mniej pojemne
-cena i wydajność - imponujące
Na minus:
-intensywny zapach - sympatycy budyniu i cukierków może będą zachwyceni, ale dla mnie jest za mocny (po pół godziny trzymania na głowie, po prostu już mnie od tego mdli)
-włosy nie wyglądają po niej megawyjściowo, w sensie raczej średnio się układają, no, ale niekoniecznie to zadanie maski
-może obciążać nasadę
Podsumowując: Spróbować nie zaszkodzi, bo nie szarpie po kieszeni. Bardzo polecam osobom, którym olej arganowy sprawdza się na włosach (u mnie niestety, sprawdza się tak sobie). Polecam tez jako uzupełnienie dla wszystkich wysokoporowatych sucharków.
Używam tego produktu od: pół roku
Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie