Chanel Hydramax + Active Nutrition, Baume Levres [Lip Care] Balsam do ust

pokusiłam się na drogi balsam do ust bo miałam powazny problem, nic mi nie pomagało, nawet tony kremu nivea...wiec wydalam grube pieniądze na Chanel hydramax lip care i powiem wam szczerze że mam do siebie żal o rozrzutność. Kosmetyk fajne natłuszcza zaraz po nalożeniu ( ale to jest natłuszczenie do momentu aż balsam zostanie zjedzony). Kompletnie nie nawilża i nie odzywia. Zamiast balsamu z Chanel polecam gorąco balasam za 10zł Tisane który kupiłam w drogeri "Natura". Efekt nawilżenia jest odczuwalny już po pierwszej aplikacji. Dla mnie jest to kolejna nauczka że nie wszystko co drogie i markowe jest skuteczne:) Używam tego produktu od: 1miesiąca Ilość zużytych opakowań: jedno

Balsam kupiłam na bezcłówce w promocji za jakieś 65pln , połasiłam się na znaną marką z nadzieją, że dostanę kosmetycznego orgazmu.. Niestety boleśnie się rozczarowałam, ponieważ jest to absolutnie najzwyklejsza wazelina w opakowaniu za które zapewne tak słono zapłaciłam. Samo nabieranie palcem jest dla niektórych kontrowersyjne, ja osobiście póki maczam swoje paluchy jestem spokojna w koncu wszystko zostaje w rodzinie, nie lubię tego typu zabawkami się dzielić. Ale faktycznie wolę sztyfty lub tubki. Samo odżywienie i nawilżenie jest zbyt krótkotrwałe, aplikację trzeba często powtarzać, usta się uzależniają. Konsystencja jest zbyt twarda a nie mam za bardzo czasu na machanie kółeczek celem rozgrzania produktu i aplikowania kolejnej porcji bakterii. Zapach ok. nie denerwuje. W moim odczuciu zebranie tych wszystkich defektów + ta horrendalna cena w perfumerii składają się na TYLKO jedną gwiazdkę. Wiecej nie dam bo nie warto być próżnym z tym produktem Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Jezus Maria, dobrze, że ktoś dodał ten produkt na Wizażu. Kiedy teraz widzę, ile byłam kiedyś w stanie zapłacić za dobry produkt do ust, wznoszę ręce do niebios i mam ochotę płakać. Tym bardziej, że z perspektywy czasu stwierdzam, że ten balsam działał DOKŁADNIE tak, jak pomadki chronne do ust Nivea lub Neutrogeny i innych podobnych firm lub balsam Tisane. A kosztuje majątek. Jak mogłam wyrzucać tyle pieniędzy w błoto?! Zalety: 1. Miła konsystencja i zapach Trochę jak wazelina, trochę jak delikatny krem. konsystencja jet naprawdę miła. Pod wpływem cieła palca i przy kontakcie z ustami, ten balsam staje się nawilżającą kropelką. Tak jakby krem zmienił się na chwilę w olejek. Trudno to opisać. Chodzi po prostu o to, że jest delikatniejszy i bardziej kremowy od zwykłej wazelinki do ust. I ładnie pachnie kwiatami. 2. Wydajność Wystarczył mi na kilka miesiecy, podczas gdy inne produkty do ust wykańczam mniej więcej w miesiąc. 3. Działanie nawilżające Nawilża, być może lekko odżywia. Efekt utrzymywał się na ustach przez kilka godzin. Ale znam balsamy do ust (np. Clarins) w podobnej cenie, które gwarantują miękkie i nawilżone usta na dłużej. Ten produkt można porównać z działaniem masełek do ust Nivea. Czyli nie jest kosmicznie cudowny i niesamowity. Osobiście wolę smarować usta co 2-3 godziny zwykłą pomadką ochronną, niż co 3-4 godziny balsamem za 150 zł. 4. Nie podrażnia Za to ma u mnie wielki plus. nie podrażnia ani ust (nie piecze, nie szczypie, nie rozgrzewa, nie chłodzi). A jednocześnie nie robi problemów ze skórą wokół ust (nie powoduje małych wyprysków wokół ust). Wady: 1. Cena Fajny produkt, ale na pewno nie wart swojej ceny. Zdecydowanie lepiej kupić zwykłą, nawilżającą pomadkę Nivea. Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno