Jest to mój absolutny ulubieniec ostatniego miesiącą, pobił nawet mój ukochany Oh La La od Lily Lolo. Udało mi się go znaleźć parę tygodni temu na półkach z wyprzedażą w Naturze, więc warto poszukać, za 9,99, pierwotna cena była oznaczona jako 15,99, a tutaj widzę, że jest taniej. Sztuczne wywindowanie pierwotnej ceny się powiodło, klienta zdobyli, chociaż byłabym w stanie dać za niego dużo więcej.
Kolor ma śliczny, w opakowaniu wydaje się być trochę bardziej brzoskwiniowy z dużą ilością migoczących drobinek, na policzku z kolei jest bardziej różowy, koralowy jak pisały wizażanki pod spodem, brokatu nie widać, tylko delikatny, naprawdę delikatny satynowy połysk. Coś pięknego! Wygląda obłędnie na twarzy, tak naturalnie, tak dziewczęco, tak świeżo... wiedziałam co róż potrafi zrobić z wyglądem, ale ten sprawił, że wyglądam bardzo promiennie, uroczo, jak po 8-godzinnym śnie.
Pigmentacje ma średnią, chociaż za pierwszym razem, myśląć, że kolor będzie mało widoczny na mojej średnio jasnej skórze dałam go naprawdę dużo, efekt był przesadzony, więc kolor trochę zwodzi. Nie będzie pasował tylko bladziochom, pewnie tylko ciemniejszym karnacją nie bardzo. Nałożony w rozsądnej ilości da się stopniować, ładnie rozcierać, wielkiej krzywdy nie da się sobie nim zrobić. Nadaje się do szybkiego makijażu rano, kiedy to nam się spieszy i nie mamy czasu na precyzję w nakładaniu różu.
Trwałość również świetna - cały dzień aż do demakijażu w niezmienionym, pięknym stanie, ale policzki mam normalne i ich nie dotykam w ciągu dnia.
Byłby to mój KWC, gdyby tylko nie był z edycji limitowanej, może ktoś zna zamiennik, który tak pięknie ożywia twarz? Będę tęsknić jak się skończy.
[Edycja 7.01.14] Widziałam dzisiaj w Naturze w dziale z wyprzedażą 2 egzemplarze tych róży (został już 1 ;)) więc radzę poszukać, bo róż świetny, a kosztuje tyle co nic.
Używam tego produktu od: miesiąca
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego