Krem właściwie jest na wykończeniu, używam go już chyba od 3 miesięcy (być może dłużej, nie pamiętam kiedy go kupiłam) i teraz po dosyć długim i regularnym stosowaniu, postanowiłam podzielić się opinią na jego temat. Na początek:
Obietnice producenta:
„Lekka nawilżająca formuła kremu na noc zwalcza 3 rodzaje przebarwień: plamy pigmentacyjne, zaczerwienienia, nierównomierny koloryt.
Działanie: Zwalcza plamy pigmentacyjne, zaczerwienienia, nierównomierny koloryt. Po 2 tygodniach skóra odzyskuje zdrowy koloryt*.
Po 4 tygodniach koloryt skóry wygląda na idealnie wyrównany*.
Po 8 tygodniach przebarwienia są zdecydowanie zredukowane*.
Sposób użycia: Codziennie wieczorem wmasuj delikatnie w skórę twarzy i szyi.
**** Na podstawie 8-tygodniowego badania ocen konsumenckich #12-039 z udziałem 144 osób.”
Opakowanie:
Krem sprzedawany jest w plastikowych słoiczkach o pojemności 30ml. Opakowanie jest trwałe (pomimo wielu upadków, jest całe), a od wizualnej strony proste i estetyczne (jak większość produktów z serii Anew Clinical)
Zapach i konsystencja:
Produkt ma lekką, kremowo- żelową konsystencję, łatwo się go rozprowadza, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu na skórze. Jeśli chodzi o zapach, to na samym początku stosowania dałabym dużego minusa- zapach mnie drażnił i kojarzył się bardziej z lekiem niż kosmetykiem, natomiast na chwilę obecną zupełnie już nie zwracam na niego uwagi, przyzwyczaiłam się.
Działanie:
Zdecydowałam się na wypróbowanie tego kremu, ze względu na drobne przebarwienia i zaczerwienienia (głównie po zakończonej walce z trądzikiem) no i muszę przyznać, że sprawuje się całkiem nieźle. Drobne przebarwienia w tej chwili są już praktycznie niewidoczne, zaczerwienienia znacznie jaśniejsze, a sama skóra twarzy nieco jaśniejsza i „uspokojona”. Niestety nie pomyślałam o zrobieniu zdjęć „przed”, więc wrzucanie zdjęć „po” nie ma najmniejszego sensu. Zaznaczam jednak, że moje przebarwienia i zaczerwienienia nie są duże, obawiam się, że z większymi zmianami by sobie nie poradził.
Nie wiem czy kupię go ponownie, z pewnymi rzeczami się uporał, ale już nic więcej się nie stanie, więc po skończeniu produktu zapewne rozejrzę się za jakimś dobrym serum z witaminą C.
Cena:
Cena regularna w katalogu odstrasza – 68zł. Ja kupiłam go w jakiejś tańszej ofercie promocyjnej, kosztował nie więcej niż 30zł i uważam, że taka cena jest odpowiednia jak na efekt, który uzyskałam. Avon bardzo stara się, aby seria Anew była luksusowa i lądowała na górnej półce- cenowo im się to udaje, jednak jeśli chodzi o jakość, produkty, które stosowałam z tej serii były po prostu kiepskie i nie robiły absolutnie nic albo wręcz uczulały. Wyjątkiem jest opisywany krem Tone Skin Corrector, ale tak jak wspomniałam, nie jest wart ceny 68zł i za takie pieniądze można znaleźć lepsze produkty.
Reasumując:
Produkt jest ok., poradził sobie z drobnymi zmianami skórnymi i przebarwieniami, ale uważam, że z poważniejszymi problemami nie dał by rady. Raczej nie kupię go ponownie i nie zostanie moim ulubieńcem. Jestem umiarkowanie usatysfakcjonowana ze stosowania go, ale szału nie ma.
Używam tego produktu od: ponad 3 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego