BeneFit Fine One One Róż w sztyfcie

Zaczne od tego ze entuzjastka kremowych/plynnych/musowych rozy raczej nie jestem.Wiekszosc ktorych uzywalam okazala sie totalna klapa-albo nie bylo ich prawie wcale widac,albo aplikacja byla koszmarem bo zostawialy dziwne plamy,albo tez scieraly podklad i robily zacieki zamiast ladnie wygladac na buzi :) Marke benefit kocham jednak przed tym produktem dlugo sie wzbranialam.Bylam przekonana ze podobnie jak jego poprzednicy wyladuje na dnie mojej kosmetycznego rankingu rozy :) Nic bardziej mylnego.Ten roz jest idealny.Na buzi tworzy bardzo dziewczecy,niewinny rumieniec.Jakby idealnie wpasowuje sie w caly makijaz.Otoczenie nawet moze sie nie domyslac ze to roz.Wyglada jakbysmy naturalnie promienialy :) Kiedy pierwszy raz go uzylam az oniemialam z zachwytu nad tym jak moja buzia super z nim wyglada.Takiego produktu szukalam od dawan :) Jesli chodzi o jego trwalosc-moze nie jest calodniowa,aczkolwiek poprawki nie sa w tym przypadku zadnym problemem :) Produktu jest niewyobrazalnie duzo,wiec starczy pewnie na wieki ;) Podoba mi sie takze rozowo-zlote opakowanie,uwazam ze nie jest wcale tandetne,tylko urocze :)Wygodnie sie z niego uzywa ten produkt.Jestem zachwycona i absolutnie polecam! Używam tego produktu od: ok miesiaca Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Fine one one dostałam parę miesięcy temu od męża. Kosmetyk ten był dla mnie wielkim zaskoczeniem, gdyż nigdy wcześniej nie używałam różu w sztyfcie ;) Na początku nie wiedziałam nawet jak go użyć. Odkąd się nauczyłam - jesteśmy nierozłączni. Noszę go zawsze w torebce- jest mały, poręczny, ma fajne opakowanie. Nałożony na kości policzkowe sprawia, że skóra wygląda promiennie, jest delikatnie rozświetlona. Co najważniejsze efekt nie jest sztuczny. Pół gwiazdki odejmę mu za cenę, która do przystępnych nie należy. Używam tego produktu od: 9 miesięcy Ilość zużytych opakowań: kończę 1