Urban Decay Vice 2, Eyeshadow Palette Paleta cieni do powiek

W zasadzie nie potrafię przywołać powodów, dla których tak bardzo chciałam posiąść drugą edycję palety Vice. Wydawała mi się czymś bardzo wyjątkowym a jednocześnie "essential" jak mawiają Anglicy dla kogoś, kto lubi bawić się makijażem. Bo ta paleta to istny przekrój przez różne tonacje i nawet jeśli coś nie jest tu na pierwszy rzut oka oczywiste to dobór cieni dokonany przez UD pozwala stworzyć swoje własne kompozycje. Ja np. uwielbiam mieszać złoty Strike z matowym różowym X-rated i opalizującym fioletem Betrayal - efekt wyborny. Mamy tu matowe bardzo ciemne, dymne, turkusy, oliwkową ale skrzącą się zieleń, matowy głęboki butelkowy, mamy błyszczący koral, najbardziej srebrny cień jaki w życiu widziałam i oczywiście kilka brązów, z których moim ulubieńcem jest Derailed - mieszanka brązu i szarości. Ta paleta nada się moim zdaniem idealnie dla kogoś kto lubi eksperymentować ale też nie stroni od wyrazistych mocnych makijaży. Nie oznacza to, że nie da się jej użyć na dzień - ja od ponad 2 miesięcy się z nią nie rozstaję i używam niemal wszystkich odcieni zamkniętych w tym całkiem solidnym i poręcznym opakowaniu. Podczas aplikacji trzeba nieco uważać, bo jak to z cieniami o tak dużej granulacji bywa i te z UD się osypują, ale na samej powiece nie bledną, trzymają się dobrze i naprawdę pięknie wyglądają. Paleta nieoczywista ale jeśli ktoś ma odwagę i marzy o nietypowym a pobudzającym kreatywność zestawie to będzie to strzał w 10. Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego