Lubię robić sobie peeling skóry głowy, więc połączenie maski, która pielęgnuje włosy i peelingu stało się czymś, co jak tylko zobaczyłam, zapragnęłam mieć, od razu jak się pojawiła zakupiłam. Włosy mam zdrowe, trochę przesuszone końcówki, cienkie, delikatne, łatwe do obciążenia, a skórę głowy przetłuszczającą się.
Nie jest to do końca naturalny produkt. Ma silikony - Bis-Cetearyl Amodimethicone - zmywalny szamponem z delikatnymi detergentami, Cyclopentasiloxane - ten jest akurat lotny, więc po jakimś czasie sam wyparowuje z włosów. Mi to nie przeszkadza, małej dawki silikonów się nie boję, a poza tym i tak muszą ją zmywać szamponem, więc jakby ich wcale nie było.
Ma dosyć lekką konsystencję, trochę lejąca, ale mniej niż maska drożdżowa, jak taka średnio gęsta odżywka z dosyć sporą ilością drobinek w środku - zmielonymi ziarnami granatu. Jest zamknięta w plastikowym, przezroczystym słoiczku, więc nie ma problemu z wybraniem wszystkiego do końca. W załączniku są zdjęcia maski. Ma zapach słodki, trochę jak ciasteczko, kojarzy mi się z takim sztucznym kakaem.
Nakładałam ją przed myciem, bo jak się okazało obciążała, na zmoczone wodą włosy. Masowałam skórę głowy przez 5 minut (z zegarkiem ;)), a później grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami rozprowadzałam to po włosach, dokładając jeszcze trochę na końcówki. Nie ścieka, dobrze trzyma się włosów. Ze zmyciem drobinek za pierwszym razem, bez szamponu miałam sporo problemów. Mimo długiego płukania zostało ich sporo na włosach, podczas przeczesywania grzebieniem. Dlatego musiałam płukać drugi raz, naprawdę długo, marnując przy tym sporo wody. Przy myciu szamponem wszystko się spłukiwało z pianą.
Jako peeling skóry głowy nie do końca mi odpowiada. Muszę jej używać sporo, bo przez 5 minut część drobinek wędruje mi na ręce i we włosy i muszę ją dokładać, za minus tego nie biorę, albo nie umiem się czymś takim posługiwać albo coś, bo z normalnym peelingiem mam tak samo. Ładnie wygładza skórę głowy, jak się ją dotyka czuć, że jest bardziej gładka, taka przyjemniejsza w dotyku, ale to nie to. Mam porównanie do peelingu cukrowego, miałam wtedy takie uczucie odnowionej skóry głowy - wyraźnie odczuwalne odświeżenie, odbicie włosów od nasady, ogrom piany przy szamponie, a także dużo wolniejsze przetłuszczanie, tutaj tego zabrakło. On jest dosyć delikatny, czuć, że się masuje głowę, nie drapie, nie podrażnia, ale też nie jest bardzo skuteczny. Może wrażliwe głowy będą zadowolone?
Jakiegoś przyspieszonego wzrostu włosów specjalnie nie zauważyłam, ale nie wierzę, że produkt stosowany raz w tygodniu może pomóc, tym bardziej, że jego działanie na skórę głowy jest delikatne.
Za to jako maska do włosów sprawuje się przyzwoicie. Bardzo ładnie nawilża, włosy są bardzo miękkie, bardziej mięsiste, przyjemne w dotyku. Są zdecydowanie bardziej wygładzone, śliskie, błyszczące, tworzą taflę. Maska ładnie dyscyplinuje i ujarzmia włosy. Moje baby hair nie sterczą po jej użyciu wokół głowy a włosy układają się tak jak chcę. Lekkie przesuszone końcówki są zregenerowane, mięciutkie i aksamitne jak reszta włosów po użyciu tej maski. Co mnie bardzo zaskoczyło - efekty trwają parę myć, są długotrwałe, Trochę jak dla mnie za mocno przylizuje włosy, nawet po myciu, nawet szamponem, brakuje im obiętości, ale włosy mam naprawdę delikatne i po każdej masce się tego spodziewam.
Wydajność przy takim używaniu jak moje nie jest szalona, siedzę z nią dziś 6 raz na włosach i zostało mi już tylko 1/3 opakowania, czyli teoretycznie na jakieś 3 razy.
Jest naprawdę przyjemna, nie zachwyciła mnie na tyle, żeby do niej wrócić, ale przyjaciółce bym ją poleciła. ;) Jako peeling skóry głowy nie do końca się sprawdza, ale jako maska do włosów działa, poprawia ich kondycję i upiększa.
Używam tego produktu od: 6 tygodni
Ilość zużytych opakowań: 2/3 jednego opakowania