KOSZMAR, NIESTETY...
Jestem na bakier z kremami pod oczy - szkodzą mi chyba wszystkie (oprócz tych z segmentu eko). Przesuszają zamiast odżywiać, powodują pieczenie zamiast przynosić ukojenie. Co ciekawe, sam worek spojówkowy mam mało wrażliwy na cokolwiek. Natomiast skóra pod oczami, blisko granicy ze skórą policzka (czyli dość daleko od samego oka) to u mnie obszar wrażliwy na najdrobniejszą nawet niedoróbkę ze strony producenta.
Nie wiem ile tych faktycznych niedoróbek jest w recenzowanym kremie, a ile winy leży po mojej stronie. Mam tłustą cerę, grubą skórę, stany zapalne, alergie. Skóra wokół oczu zawsze była u mnie w zaskakująco dobrej kondycji, jednak w ostatnim kwartale zeszłego roku nastąpiła diametralna zmiana. Dopadły mnie zmarszczki, linie, bolesność, przesuszenie - cały wachlarz bolączek i upiorów. Dobrze sprawdzały się kremy do twarzy aptecznych linii dla atopików. No ale cóż, postanowiłam zadziałać bardziej profesjonalnie i kupiłam krem pod oczy. W myśl zasady "lepsze wrogiem dobrego" ;)
Amerykańska Tołpa omamiła mnie fajną aluminiową tubką, aktywnymi wyciągami roślinnymi, brakiem silikonu i innych rzekomych szkodników, oraz grupą docelową czyli Panie 50+ co dawało uzasadnioną nadzieję na skuteczność w wojnie ze zmarszczkami. Mogłabym tu jeszcze podywagować na temat marki, opakowania, zalet linii Botanic tudzież prognozy pogody na najbliższe miesiące czy chińskiego horoskopu. Nie mam już jednak siły ani dalsze używanie tego kremu, ani na rozbudowane zdania podrzędnie złożone na jego temat.
:ehem: higieniczna aluminiowa tubka nie zasysająca powietrza
:ehem: wąski dziubek, czyli ograniczenie dostępu powietrza + precyzja aplikacji
:ehem: aktywne roślinne składniki, nie przytłoczone wypełniaczami
:ehem: pojemność 10 ml, przydatność 3 miesiące od otwarcia - mało konserwantów
:ehem: brak sztucznych barwników, złotych drobinek, durnych bajerów
:nie: absolutne ZERO efektów typu wygładzenie choćby drobnych linii
:nie: działanie "modelujące" ? - chyba kogoś wyobraźnia poniosła...
:nie: piecze jak szatan, skóra pod oczami płonie nawet godzinę po aplikacji
:nie: rzadka dziwna konsystencja, mało przyjazna, mało otulająca
:nie: nie odżywia ani nawet nie nawilża wystarczająco, gorzej niż krem do rąk!!!
:nie: koszmarny, ostry "fryzjerski" zapach - daje po nosie, daje po... oczach!!!
:nie: cena ok. 35 złotych to szaleństwo, biorąc pod uwagę ZERO efektów
:nie: używanie go wręcz SZKODZI zamiast pomagać - przesusza, uwrażliwia...
Męczę ten produkt już drugi miesiąc. Staram się znaleźć jakieś pozytywne strony, wypatrzeć jakieś (niewidzialne) efekty, ignorować morderczy zapach i agresywne zachowanie kremu na skórze. Doszło do tego, że jak wieczorem zbliża się pora aplikacji kremu, to mam ochotę uciec na wagary... Pamiętam, jak kiedyś nasz pies musiał codziennie wieczorem dostawać zastrzyk i po kilku dniach tego rytuału zaczął chować się za samochód, jak nadchodziła pora zastrzyku. Jak widzę tę nieszczęsną tubkę Tołpy, to też mam ochotę schować się za samochód...
Używam tego produktu od: około dwa miesiące
Ilość zużytych opakowań: nie dam rady skończyć pierwszego