Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne. Przed dodaniem recenzji każdy/a użytkownik/czka musi podać informację, jak długo stosował/a recenzowany produkt oraz gdzie go nabył/a.
Niestety, muszę potwierdzić kiepską opinię poprzedniczki o tym produkcie. Skusiłam się na olej ryżowy i sentyment do produktów Bingo, a dostałam wielkie nic.
KOSMETYK: Olej ryżowy na drugim miejscu w składzie zapowiada się obiecująco. Maseczka ma lekką, choć nieco ściętą, jakby galaretowatą konsystencję (trochę za krótko stojącej w lodówce panna cotty) i mleczny kolor, choć zapach raczej nie należy do jakichś szczególnie miłych. Nakładam ją na buzię po peelingach czy samodzielnie, liczyłam na nawilżenie i ukojenie po ostrych zabiegach.
Koi minimalnie, nie nawilża wcale. Twarz jest tak samo spragniona nawilżenia po spłukaniu maseczki, jak przed nałożeniem - dużo lepszym pomysłem jest nałożenie po prostu grubej warstwy kremu z pierwszego lepszego kiosku.
Plus, że nie podrażnia ani nie zapycha porów, choć to raczej brak kolejnego minusa, a nie zaleta sama w sobie...
OPAKOWANIE: Słoiczek, z którego od czasu reformy opakowań nie schodzi już etykietka, a z którego łatwo wydobyć całość kosmetyku. W porządku.
CENA/JAKOŚĆ: 12 zł to akceptowalna cena, ale nie za produkt, który nie przyda się nikomu do niczego. Męczę ją i męczę, bo czasem natrafię na nią w zapchanej szufladzie kosmetycznej i przypomni mi się, że w końcu trzeba ją zdenkować...
Używam tego produktu od: kilku miesięcy
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego