Smashbox Full Exposure Paleta cieni do oczu

Zamysł palety jest świetny- na dole są maty, na górze błyski, od lewej mamy ciepłą tonację, od prawej chłodną, więc absolutnie każdy wykona tą paletą makijaż nude. Cienie mają aksamitną konsystencję- nie są ani suche, ani masełkowate. Wg mnie to absolutnie najłatwiejsza we współpracy formuła. Najbardziej zbliżone do nich są cienie Too faced z paletki Semi Sweet. Pignentacja jest przeciętna, taka idealna do makijażu dziennego, jedynie jasny cień bazowy ma trochę zbyt słaby pigment. Najciemniejsze cienie delikatnie się osypują, ale to jest standard w przypadku ciemnych kolorów. Nie znam palety, której to nie dotyczy. Po prostu trzeba otrzepywać pędzelek. Dzięki obecności chłodno- szarych brązów można bardzo ładnie zbudować wgłębienie w załamaniu powieki. Na plus są jeszcze fakty, że cienie dobrze się blendują i są trwałe. ALE: w ciągu kilku ostatnich lat powstało tyle dobrych palet, które dogoniły jakościowo tę paletę lub nawet przebiły (jak Too Faced Born This Way) i w dodatku są do kupienia za dużo mniejsze pieniadze, że na dzisiejszym rynku ta paleta za tę cene nie ma racji bytu.

Jestem bardzo zadowolona. Słyszałam dużo pozytywnych opinii i potwierdziły się. Cienie bardzo wydajne, nie są sypkie, kolory pasują świetnie do niebieskich oczu. Polecam

mam tę paletę od kilku lat i właściwie to nie wiem, czy powinnam już ją wyrzucić. z cieni matowych wykończyłam 3 w całości, cienie błyszczące wyglądają, jakby nie były używane. oto moje uwagi: - pigmentacja jest bardzo dobra, razem z bazą dają radę cały dzień. - tak, trochę oksydują. uważam, że ustępują pod tym kątem cieniom Inglota. - pylenie - powiedziałabym, że w normie, czyli jeśli nabierasz pędzlem, zawsze coś tam pyli. nie jest to dramat, uważam, że gorzej pyli Dior. - cienie matowe , jak to maty, stabilne. za to cienie błyszczące - perłowe, migrują, osypują się. to irytujące, gdy wychodzisz z domu z ładnie zrobionym okiem, a po 30 minutach masz pod nim pandę. no, ale bywa i tak. - wydajne, dobrze zbite, starczają na długo. - dołączony genialny pędzel do nakładania cieni i blendowania. jest boski, kocham go. w ogóle pędzle ze Sm. są świetne. reasumując - paleta bazowa dla kobiet, które stawiają na bardzo stonowany look. jest jakość, jest to dobra inwestycja. mimo małych niedociągnięć, polecam. nie ma przecież palet idealnych, a przynajmniej ja nie wierzę, że są (po doświadczeniach z Diorem straciłam całą nadzieję LOL ;) )

Paleta doskonale sprawdza się zarówno przy dziennym, jak i nocnym makijażu. Wszystkie cienie matowe są bardzo dobrej jakości i nie mam co nich żadnych zastrzeżeń. Wśród błyszczących cieni moje serce podbiły 2 złote cienie. Przepięknie wyglądają na powiece, są bardzo dobrze napigmentowane, nie osypują się podczas aplikacji. Praca z tymi cieniami to czysta przyjemność. W rzędzie cieni błyszczących mam także dwa, do których mam zastrzeżenia - cień czarny i szary. Czarny ma dość słabą pigmentację. Oba cienie osypują się podczas ich aplikacji, co bywa czasem dość irytujące, jednakże mimo wszystko można uzyskać nimi satysfakcjonujący efekt. Paleta ta zawiera podstawowe cienie, którymi można (jak wyżej wspomniałam) wyczarować makijaż dzienny oraz wieczorowy. Bardzo dobrze się nią pracuje. Dla mnie jest to taka "paleta bazowa", na którą nie szkoda mi pieniędzy. Dodatkowym plusem jest dołączony do niej dwustronny pędzel.

Wielkie rozczarowanie. Po cieniach za taką cenę spodziewałam się dużo lepszej jakości. Ale od początku. W palecie mamy mieszankę cieni matowych i błyszczących w sumie 14 kolorów. Kolorystycznie są bardzo dobrze dobrane, można przypuszczać, że dają sporo możliwości kolorystycznych. Niestety od samego początku mamy pod górkę. Cienie się okropnie sypią. Jeśli ktoś nie ma wprawy, to może sobie zrobić niezły bałagan. Kolejne rozczarowanie to pigmentacja, która jest zwyczajnie słaba. Budowanie koloru cieniami które są słabo napigmentowane i do tego się sypią to prawdziwy dramat. Za cenę ponad 200 zł spodziewałam się dużoooo lepszej jakości. Odradzam

Dostałam ją w prezencie od przyjaciółki i od tej pory praktycznie nie używam innej palety. Idealna zarówno do dziennego jak i wieczornego makijażu. Cienie ani trochę się nie osypują. Dołączony pędzelek również bez zarzutów. Ogólnie opakowanie jest prześliczne i robi wrażenie.

Wygląd palety robi wrażenie. Matowy rząd wygląda bardzo przemyślanie, ponieważ ma odcienie idealne do wykonturowania powieki oraz do wypełnienia brwi. Górny jest spektakularnie skrzący. Niestety przy zestawieniu całościowym razem z ceną, bardziej skłaniam się do NIE, niż do TAK. Dlaczego. Za tę cenę oczekuję super jakości, której tu nie znalazłam. Cienie mocno się pylą, zwłaszcza ciemne maty i te z drobinkami. Pigmentacja jest mocno średnia. W porównaniu z Inglotem, gdzie zakup 14 cieni wyszedłby podobnie cenowo, jest wręcz kiepska. A w Inglocie wielkość cieni i łatwość pracy jest bez porównania. Żeby uzyskać mocny kolor trzeba się namachać. Niektóre metaliczne nałożone na mokro wyglądają bosko (zwłaszcza na Duraline). Są bardzo suche i mają zapach taniego pudru. Moje ogólne wrażenie jest kiepskie. Fajny okazał się pędzelek dołączony do palety - troszkę drapie ale ma fajny rozmiar i kształt.

Cienie są słabo napigmentowane, bardzo ciężko się je nakłada, a chłodniejsza część palety brudzi oko. Pędzelek dołączony do zestawu to szczota, która nie umila procesu malowania. Jedyny plus to trwałość, kiedy już uda się nałożyć odpowiednią ilość produktu. Nie są to cienie, z którymi się fajnie pracuje, zdecydowanie za tę cenę lepiej kupić Urban Decay.

Na początku dodam, że kupiłam paletkę w Sephorze, więc nie ma mowy o podróbce. Nie wiem do końca jak ją ocenić. Używam jej już kilka miesięcy, długo się zanosiłam z opinią na jej temat, dawałam jej szansę itp. Tak więc: + prześliczna kolorystyka + ładne matowe kolorki + widać, że dobra jakość cieni, są takie jakby aksamitne w dotyku (już nałożone na powiekę) + fajne do makijażu dziennego + bardzo dobry pędzelek + bardzo ładne i ciekawe kolory + nie ma problemów z blendowaniem - trwałość - za taką cenę oczekiwałabym trwałość porównywalną do Inglota lub nawet dużo lepszą, niestety taka nie jest :/ makijaż na bazie Urban Decay wytrzymał całe wesele, ale co z tego skoro na tej bazie niemal wszystkie moje cienie tyle dają radę bez zbierania się w załamaniu powieki. Przy bazie lumene smashbox nie daje rady pół dnia wytrzymać (wieeeelki minus tutaj, cienie z PAESE na bazie lumene daja rade cały dzień a są o dużo tańsze) - cienie z drobinkami niemiłosiernie się osypują i nie pomaga tutaj zadna baza, korektory nic :/ - cała paletka jest strasznie słabo napigmentowana, cięzko z niej zrobić mocniejszy makijaż dzienny a co dopiero wieczorowy! trzeba się nieźle namachać, zeby coś z tego było. Jedyne do czego ta paletka się nadaje to do delikatnych makijaży dziennych. Brokaty prawie w ogóle nie mają pigmentacji, jedynie same drobinki. Cena 225 zł nijak ma się do jakości. Można za dużo mniejsze pieniądze kupić dużo lepszej jakości cienie o dużo lepszej pigmentacji i nawet lepszej trwałości (np. Zoeva). Osobiście drugi raz już jej nie kupię. Szkoda kasy.

Plusy: - piękne kolory, pasujące każdemu i na każdą okazję, dzień/noc (choć faktycznie czasem robią psikusy i pojawia się "brzoskwinia" na oku, ale dla mnie to nie problem) - nie da się nimi "skrzywdzić", na przypudrowaną powiekę idealne na dzień, na mokrą bazę/korektor mamy wyrazisty piękny makijaż wieczorowy (szczególnie efekt brokatowych odcienie, położonych na MOKRĄ bazę zwala z nóg) - nie osypują się - trwałe - wydajne - wygodne opakowanie - bardzo dobry pędzelek (!) - szczególnie płaska, jasna końcówka do nakładania brokatowych odcieni na MOKRĄ bazę - duże lusterko - maty są naprawdę matowe - czarny cień idealny do kresek - nie zbierają się w załamaniu powieki Minusy: - brak W porównaniu np. do NAKED2 są bardziej suche. NAKED2 nie trzeba na dobrą sprawę blendować, kolory jakoś tak same się przenikają. Tutaj blendować musimy, granice między przejściami są zatarte, ale odrębne kolory nadal widoczne (gdzie w NAKED2 nałożyłyśmy "pół palety", a widzimy jakby "dwa cienie" ;)).

Paletkę kupiłam zachęcona jej uniwersalną kolorystyką oraz zestawieniem kolorów matowych i odpowiadających im brokatowym cieniom. Cienie połyskujące to coś pomiędzy brokatem, a satyną, nie są mocno iskrzące, jeśli zależy komuś na mocnym błysku to będzie musiał posiłkować się pigmentami, jednak do półmatowego makijażu są pięknym akcentem. Dobrze sprawują się też w makijażu dziennym. Paletką można wyczarować niesamowite smokey eyes. Cienie są dość miękkie, ale nie kruszą się jakoś bardzo. Przyjemnie się je nakłada, nie są suche. Polecam w podróży ponieważ w paletce tej znajdziesz wszystko czego potrzebujesz w makijażu dziennym i wieczorowym.

Mam duży problem jeśli chodzi o ten produkt. Paleta ma plusy i minusy. Jest to z pewnością dobry produkt, ale nie każdemu będzie się podobał. Na początek jeśli chodzi o jej układ to uważam że jest genialny podział na cienie " błyszczące, sparkle nie wiem jak to nazwać" i na cienie matowe oraz na kolory ciepłe i zimne. Maty są świetne, bardzo ładne kolory każdego z nich używam, fajnie się rozcierają, bardzo dobrze utrzymują, dobra pigmentacja, nic się nie rozmazuje nie przemieszcza, nie roluje. Tutaj producent bardzo się postarał. Problemem jest ten pierwszy rząd, jak dla mnie są to cienie które tylko dodają błysku są takim akcentem do nałożenia na te matowe, źle nakładają się pędzlem, najlepszy sposób ich aplikacji to nakładanie palcem. Najlepszy z nich to chyba ten najjaśniejszy do rozświetlania kącików oka, reszty używam sporadycznie. Sama paleta jest bardzo dobrze wykonana, posiada duże lusterko, dołączony pędzelek też jest całkiem dobrej jakości można nim zrobić fajny makijaż. Niestety trzeba uważać z tym matowym pokryciem palety, ciężko się czyści, widać na nim każdy odcisk palca. Cena ( zwłaszcza w promocji ) w przeliczeniu na ilość cieni, nie jest najgorsza, chociaż ja używam w większości tych matowych. Przed kupnem polecam przejść się do sephory i dokładnie ją obejrzeć zwłaszcza jeśli chodzi o te błyszczące cienie, czy taka formuła będzie wam odpowiadać. Mam nadzieje, że smashbox wyda paletę z samymi matowymi kolorami. Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: jedno w trakcie.

Sama nie wiem o o tej palecie cieni myśleć... Dostałam ją od koleżanki za połowę ceny- gdybym miala dać 260 zl to bym chyba zwariowała. Nie jest tak tragicznie, jednak za taką cenę i markę myślałam że to bedzie hit. Zaczne od minusów: słabo napigmenowane kolory zbierają się po paru godzinach w załamaniu powiek ten brokat to chyba dla ozdoby jest, bo nic go nie widać na powiekach Plusy: idealnie odcienie do każdego typu urody i karnacji słaby pigment może być wadą i zaletą- polecam dla początkujących piękne opakowanie Podsumowując jestem zadowolona ale będę szukać czegoś trwalszego :P Używam tego produktu od: 2tygodni Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Podpisuje się w 100% pod postem koleżanki poniżej. Ta paleta to totalny zawód. Bardzo chwalona przez blogerki, z zupłenie niewyjasnionych przyczyn.... Chciałam jakąś dużą paletę cieni, rozważałam smashbox, urban decay oraz czekoladkę, padło na smashboxa (którego też bardzo polecała pani w sephorze....) Po pierwszej styczności z tą paletą... :|:|:| moja mina była mniej więcej taka... ponad 200 zł za TAKĄ jakość?!?!?! Co to ma być... bardzo słabo napigmentowane cienie, cienie połyskujące z ogromną ilością grubego brokatu.... masakra;/ Niepokoiło mnie to już w salonie, chociaż sprzedawczyni zarzekała się, że na powiece wszystko wygląda super... NIE, na powiece też to nie wygląda super... Cienie są fatalnej jakości, ich trwałość jest poniżej wszelkich oczekiwań... Jedyne co ratuje te cienie obecnie to baza urban decay, na której trzymają się one faktycznie dłużej i stają się minimalnei bardziej intensywne, ale nawet tak rewelacyjna baza pod cienie nie jest w stanie zrobić coś z niczego... Zdecydowanie odradzam wszystkim tym, którzy rozważają tą paletę z uwagi na bardzo ładny dobór kolorów (to trzeba im oddać, wydaje się dużo praktyczniejszy niż np. naked, czy naked 2) oraz niby prestiżową markę (profesjonalną! o zgrozo) makijazową. Używam tego produktu od: 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie

Kupiłam ją po zachwytach Maxineczki. Nie wiedziałam na co się decyduje, bo wcześniej nie miałam zderzenia z marką Smashbox, ale miałam ją za porządna dopóki ten horrorek nie trafił w moje ręce ;) Zacznijmy od tego, że kasetka od cieni jest naprawdę ładna, elegancka, porządna i praktyczna, bo z dużym lusterkiem. Na tym plusy się niestety kończą. Zamysł był dobry, ale mam wrażenie, że paletka została stworzona na odpierdziel. Paleta wyposażona jest w 14 cieni: 7 matów i 7 błyszczących. W pudełeczku wszystko prezentuje się naprawdę dobrze, jednak to co dzieje się na powiece... przepraszam bardzo, ale muszę śmiechnąć! Paleta za 225zł, a cienie jakości jak kilka lat temu w paletacch na allegro 120 cieni za 30zł :) W błyszczących kolory znikają, a zostaje sam brokat. Ładny co prawda, ale za 225zł spodziewałam się kolorów, a nie brokatów! Maty natomiast zmieniają kolor. Jak w pudełeczku wyglądają ładnie, tak na oczach wpadają w ciepłe tony... i z beżu mamy uwaga, uwaga - pomarańcz! ;) Używałam trzech różnych baz i efekt był ten sam. Załamka. Nic więcej nie mogę napisać. Bardzo, ale to bardzo się zawiodłam. A i zapomniałam dodać - zapomnijcie o fajny blendowaniu tych cieni, bo naprawdę mgiełki w załamaniu tym nie zrobicie ;)

Myśle,że to jedna z tych paletek MUST HAVE IT,bo +kolory sa bardzo uniwersalne dla wielu typów urody +duza ilosc jasnych kolorów +z jedej palety można wykonać makijaz nude oraz smoky +dość spora gramatura cieni +lusterko(moze być plus i minus,ale jeśli np. zabierzemy palete w podróż lub np. po pracy wybieramy się do klubu może się nam przydać :) +pędzelek - dosć solidny a nie nie wygodne aplikatory ni przyszłył ni przyłatał Jedyne osoby ,które mogą poczuc się rozczarowani tą paletą to makijazyści-tak...makijażyści! Paleta jest troche mniej napigmentowana niżeli Urban Naked i w zasadzie trudno jest nią zrobić sobie krzywdę. Oczywiście zapomniałam wspomniec,ze jakosc cieni w palecie odpowiada jakością innych cieni tej marki -czyli jest naprawdę na wysokim poziomie. Używam tego produktu od: 2 m-ce Ilość zużytych opakowań: jedno

Full Exposure jest ciut droższą alternatywą dla tych, którzy nie mają dostępu do LoracPRO. Polowałam na Loraca, ale ostatecznie zdecydowałam się na Exposure. Dlaczego? Bo mam 100% pewności, że jest oryginalny. Nie mam pojęcia dlaczego w polskiej Sephorze sprzedają ją bez miniaturki tuszu. Swatche tej paletki na ręce zapierają dech w piersiach, ale nie będę wciskać kitów, że są tak samo mocne na powiece, bo nie są, nawet z bazą. Nie znaczy to jednak, że ich nie widać. Są dyskretne i idealne do dziennego makijażu. Moje doświadczenia z matowymi przekonały mnie, że sprawują się one znacznie lepiej od połyskujących, chociaż czarny mat rozmazał się i rozdzielił po 8 godzinach w zewnętrznych kącikach. Leżał tam co prawda bez bazy. Niemniej jednak, naprawdę nie pamiętam aby coś takiego mi się przytrafiło np. z trójką Bourjois. Na pewno nie są tak miękkie i kremowe jak Shiseido, a szkoda. Z połyskującymi nie pracuje mi się lekko. Sporo się osypuje. Można też próbować na mokro. Podobno kolor jest wtedy bardziej intensywny. Ja jeszcze nie próbowałam. Mimo wszystko formuła Full Exposure jest w moim odczuciu bardziej miękka i kremowa w porównaniu z bardziej napigmentowaną Smashbox On the Rocks. To co trzeba im oddać, to to że są wyjątkowo wydajne i po przeliczeniu cena pojedynczego cienia jest bardzo przystępna. Szkoda tylko, że niektóre z nich lepiej się utrzymują na powiece a niektóre gorzej. To co mi się spodobało to podzielenie kolorów w palecie na zimne i ciepłe. Mam swoje ulubione odcienie, którymi maluję się codziennie i jestem bardzo zadowolona. Nie wiem tylko, czy reszta tak samo z czasem przypadnie mi do gustu i czy znajdę sposób na ten przepiękny kruczoczarny mat. Za pewne będę nim gruntować eyelinery. Co do opakowania to jest bardzo solidne i ładnie wykonane. Jednak strasznie się brudzi i trzeba uważać aby nie złapać placami umazanymi w podkładzie. Pędzel jest dwustronny. Jedna strona do matów, druga do połyskujących. Mnie osobiście nie zachwycił. Używam bardziej zbitego i staram się wklepywać te połyskujące w bazę, przykleić do niej. Przydaje się za to do rozcierania matów, aczkolwiek też szału nie ma. Jest co prawda bardzo przybajerzony bo składa się i z syntetycznego i z naturalnego włosia, ale trzeba się przyłożyć do pracy z nim. Przy odrobine wolnego czasu można się pobawić, jednak gdy ktoś spieszy się do pracy, to warto sięgnąć po sprawdzone sposoby aplikacji. Ogólnie polecam z drobnym ale. Nie należy się nastawiać na intensywne, mocne wykończenie. Paletka sprawdza się do lekkiego, dziennego makijażu. Jakość jest bardzo dobra! Używam tego produktu od: 4 miesiące Ilość zużytych opakowań: 1 pełnowymiarowe

Przepiękny zestaw 14 cieni w mojej ulubionej kolorystyce: 7 matowych i 7 z drobinkami. Do tego dwustronny pędzelek do aplikacji oraz blendowania. W większości przypadków "gratisowe" aplikatory nadają się co najwyżej do mieszania cieni na dłoni ale ten... Tak jak większość pędzli firmy Smashbox, wie do czego został stworzony:) Co do cieni... Nigdy nie przepadałam za brokatowymi, ponieważ mało które utrzymują się na powiece. Jednak ta paleta jest warta swojej ceny. Cienie z drobinkami są mocno pigmentowane i nie ma konieczności nakładać pod nie bazy, nie osypują się ani nie zbierają w zagłębieniach powieki. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego