Essence Blush Up! (Róż do policzków) 

Dobrze się nabiera, nie kruszy się, nieźle się rozciera, ładnie wygląda jak leży w szufladzie bo oba kolory są śliczne - i ten pomarańczowo- różowy i ten różowy ( kupiłam dwa bo kosztowały jakieś 8 zł. w promocji). W zasadzie żadnych wad, ale...na twarzy wypada słabo- ten pomarańczowy jest pomarańczowy w taki tani ordynarny sposób, a różowy tworzy różową oczywistą plamę na twarzy. Nie mamy do czynienia z brzoskwiniowym czy zarumienionym policzkiem , a z pomarańczowym i różowym jak u lalki. Nie podoba mi się ten efekt.

Szukałam produktu, który pozwoli mi "zaprzyjaźnić się" z użytkowaniem różu i całkiem przypadkowo trafiłam na ten Blush Up!, na promocji w Hebe. Zaintrygował mnie bardzo cukierkowy kolor i przystępna cena, więc wzięłam go bez wahania i zupełnie nie żałuję. Produkt dobrze napigmentowany, co może być także minusem, gdyż nie trudno o zrobienie sobie nim plamy. Mam tę wersję zupełnie różową, która mnie urzekła totalnie. Ładnie ożywia twarz, ale jeśli chodzi o trwałość to raczej kiepsko wypada. Dobrze się rozprowadza, nie kruszy, nie pyli. Bardzo wydajny. Ogólnie produkt godny polecenia :) Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: może pół?

Kupiłam go na promocji w Hebe. Skusiła mnie cena i kolorystyka. Bardzo poręczne pudełeczko, z przeźroczystego plastiku. Przeżyła parę upadków, zawiasy nadal działają. Pigmentacja zadziwiająca jak na produkt z niskiej półki cenowej. Pięknie podkreśla policzki. Posiada delikatne drobinki, ale nie brokat! Utrzymuje się cały dzień. Dodatkowo ma przyjemny zapach. :) Używam tego produktu od: Ponad rok Ilość zużytych opakowań: Jedno, w trakcie

Widząc go na sklepowej półce mnie również urzekł swoimi kolorami. Wahałam się, aż wybrałam bardziej urozmaiconą wersję z pomarańczowymi odcieniami. Na skórze początkowo wygląda niewinnie, jednak łatwo można z nim przesadzić. Nie zauważyłam rażących wad w samym produkcie - winą jest mój brak przekonania do użytkowania róży w ogóle. Używam mało, ale sam produkt jest względnie dobry i jeszcze mnie nie zawiódł. Bardzo wydajny. Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: jedno nie całe

posiadam obydwa koloru i z oby jestem zadowolona, ladnie "ocieplają" skórę. sa bardzo wydajne, latwe w nakladaniu (nie tworzą smug, plam), nie widze żadnych wad Używam tego produktu od: paru miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Ten róż jest po prostu piękny :) Używam wersji, która według mnie wygląda jak zachodzące słońce ;) PLUSY: - piękne odcienie, które można ładnie mieszać - dość długo się utrzymuje - niska cena! MINUSY: - radziłabym uważać z nakładaniem, bo można sobie niechcący zrobić krzywdę Używam tego produktu od: dwóch miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno w trakcie

To mój pierwszy róż z Essence. Spodobał mi się jego kolor (Pinky Flow) i jego niska cena. Pudełeczko jest solidne, przezroczyste, nic specjalnego, za to kolor wybija się na pierwszy plan. Szukałam słodkiego różu. Na dłoni wygląda cudownie, jest właśnie cukierkowym nie wpada w żaden fiolet. Na mojej twarzy wygląda ładnie, nie jest to może taki efekt jakiego się spodziewałam (myślałam, że będzie bardziej cukierkowy). Nie jestem może wniebowzięta, bo nigdy nie miałam takiego koloru różu i muszę się przekonać do niego. Przyznaję, że jakością nie różni się od droższch produktów. Na twarzy nie widać mocnego efektu rozświetlenia czy matu, jest w sam raz. Trudno uzyskać efekt klauna. Róż jest trwały, nie zauważyłam, żeby ścierał się szybciej od podkładu. Kolor też się specjalnie nie utlenia. Róż nie pyli się, ledwo widać ślad zużycia. Nie kupię ponownie tylko ze względu na to, że nie mam pojęcia, kiedy go zużyję i po tym różu mam chęć poszukiwania innych róży z Essence. Używam tego produktu od: 2 tygodnie Ilość zużytych opakowań: początek

Kolejny fajny róż od essence. Oceniam kolor Pinky Flow. Róż ma piękny, chłodny odcień, który współgra z jasną cerą. Jego wykończenie jest satynowe, idealnie stapia się ze skórą.Róż jest mocno napigmentowany ale nigdy nie zrobiłam sobie nim nieeestetycznych placków. Łatwo go nałozyć w odpowiedniej ilości. I najważniejszy plus kosmetyku- róż utrzymuje się na policzkach cały dzień aż do demakijażu. Polecam wypróbowanie!

Ostatnio chodził za mną róz z odcieniami pomarańczowego i koralu. Jestem chłodnym latem, więc mam cała gamę róży - w chłodnym rózu właśnie :D Wszelkie cieplejsze, słoneczne i koralowe barwy - zabronione...Ale co począć, jeśli ja CHCĘ mieć taki róz na lato...? I to w dodatku taki cieniowany...? Uwielbiam kosmetyki i ciuchy cieniowane, nazywane teraz chyba ombre ;) Owszem wynalazłam sobie taki róz - ale jego cena ni nie odpowiadała...Zatem taki essence, taniutki, a ładny - był dokładnie tym, o co mi chodziło... Kupiłam go przez Internet, bo nie widziałam u siebie, od razu oba odcienie. Póki co - używam ten pomarańczowy :) Opakowanie proste i wygląda na dość delikatne, więc trzeba uważac. Kosmetyk ładny w realu, jak na zdjęciu ;) Napigmentowanie mocne, zatem nie jest to kosmetyk dla poczatkujących, albo osób z ciężką ręką - przeciwnie - wymaga lekkiego, subtelnego nacisku i nabierania minimalnej ilości różu. łatwo można nim sobie zrobi groteskowe rumieńce, ale nałożony prawidłowo - daje bardzo ładny, naturalny efekt. Nie jest specjalnie nabłyszczany, nie jest tez zupełnie matowy - ja osiągam leciutka, łososiowa poświatę, wyglądająca naprawdę ciekawie. Podsumowując - za te pieniądze wart testów ;) Używam tego produktu od: 2 tygodni Ilość zużytych opakowań: w trakcie 2

Jakieś dwa lata temu Essence wypuściło na rynek limitowankę Miami Roller Girl, w skład której wchodził piękny, cieniowany róż w kolorze Dates On Skates - cudowne połączenie pomarańczu, koralu i różu. Kosmetyku tego używałam często - niestety, do czasu. Róż spadł, potłukł się w drobny mak i skończyło się rumakowanie :( Długo nie mogłam go przeboleć, bo ten kolor był jak na mnie \\\'szyty\\\'. Na brak kosmetyków do lica nie cierpię, więc używałam innych podobnych w kolorze, jednak czasami sobie cichutko zakwiliłam z tęsknoty do Dates On Skates. I nagle, wiosną roku pańskiego 2014, w drugiej szafie Essence, moim oczom ukazał się piękny widok - mój ukochany róż powrócił. W zmienionym opakowaniu, pod inną nazwą, ale powrócił. Od razu kupiłam kolor Heat Wave a w domu zaczęłam porównywać to cudo z tym, co miała w pamięci ;) Tak, Heat Wave to to samo co Dates On Skates. Pomarańcz, koral i róż tworzą piękne cieniowanie w plastikowym puzderku. Róż jest mocno napigmentowany - wystarczy tylko dotknąć pędzlem powierzchni kosmetyku by nabrać odpowiednią ilość koloru. Podobnie jak z wersją limitkową łatwo tu o przesadę i przerysowane poliki. Trwałość zachwyca - cały dzień. Wowowow. Podczas promocjo -40% na kosmetyki kolorowe dokupiłam sobie drugą wersję tego cacka czyli Pinky Flow. I też jestem zachwycona. Pinky Flow jest połączeniem trzech nieagresywnych odcieni różu - Barbie, różowej róży i landrynki ;) Efekt finalny jest słodki, dziewczęcy, delikatny - policzki wyglądają jak osmagane wiatrem. Trwałość, podobnie jak u pomarańczowej siostry bardzo zadowalająca. Pigmentacja również po tej mocniejszej stronie. Podoba mi się w tych różach to, że są tanie, pięknie wyglądają zarówno w opakowaniu (cieniowanie :love:) jak i na licu. Z dostępnością może być gorzej (tylko drogerie z drugą szafą Essence). Trwałością i pigmentacją biją na głowę wiele wysokopółkowych, drogich róży.