Sephora Papiers Matifiantes Poudres [Oil Blotting Papers] Pudrowy papier matujący

Bibułki marki marki Sephora używałam jakichś czas temu,zakupiłam je głównie do zmatowienia makijażu w ciągu dnia. Znajdują się w prostokątnym kartonowym opakowaniu, które dość szybko się niszczy trzymane w torebce, ja musiałam przechowywać je dodatkowo w foliowej torebce. Wykonane są z dość grubego papieru w białym kolorze. Pokryte zostały dodatkowo pudrem w celu zmatowienia twarzy. Jest ich 50 sztuk , są wydajne, jeden listek skutecznie zbierze nadmiar serum i zmatuje cerę. W upalne dni potrafiły zbierać moje sebum w strefie T razem z makijażem pozostawiając przy tym nieestetyczne placki. Nie są jakieś rewelacyjne ale dają radę, raczej nie zdecyduje się na ich ponowny zakup.

Jedne z lepszych z jakimi miałam do czynienia. Bibułki pokryte są „czymś”, co w odróżnieniu od wielu ich konkurentek, nie jest chamskim talkiem zostawiającym na skórze efekt pt. Jestem córką piekarza i właśnie wracam z młyna. Bardzo dobrze matują i są dość wydajne. Jedną sztuką spokojnie „obklepiemy” całą twarz. Materiał, z którego są wykonane jest trochę sztywny, ale przynajmniej wytrzymały. Bibułki się nie drą i to też zwiększa ich wydajność. Jeden minus za opakowanie, które bardzo szybko się niszczy. Bibułki wrzucone luzem do torebki lub (co gorsza) do kosmetyczki, po kilku dniach wyglądają po prostu obleśnie. Do tego stopnia, że zawsze wstyd mi było wyjmować je przy ludziach. Generalnie - jestem na tak.

Bibułki są wykonane z bardzo wytrzymałego materiału. Innego niż wszystkie do tej pory testowane przeze mnie bibułki drogeryjne. Wystarczy jedna żeby zmatowić całą twarz, zawierają w sobie chyba talk lub inny puder matujący, ale nie tyle co w bibułkach z Marionu, które u mnie się nie sprawdziły, nie naruszają struktury makijażu. Jak na produkt z Sephory nie są też zawrotnie

Nie mam tłustej ani nawet mieszanej cery, bibułki były mi potrzebne jedynie do okazjonalnego matowienia twarzy głównie na czole, gdy nie chciałam dokładać już pudru. Zazwyczaj po prostu lekko pudruję twarz, a jako że mam normalną / suchą cerę, nie pogarszało to wyglądu makijażu. Tak więc gadżet w postaci bibułek był tylko awaryjny. Jak chodzi o działanie - ok, nie jestem może miarodajna z moim znikomym świeceniem, ale mogę stwierdzić, ze spełniają swoją rolę. Natomiast nie kupię ich już z jednego powodu, czyli koszmarnego opakowania. Ponieważ nie zużywałam bibułek zbyt szybko, opakowanie noszone w torebce przechodziło od stanu nieestetycznego, przez niesmaczne wymiędlenie po totalną i nieakceptowalną demolkę. Brudzi się od wszystkiego w tempie zastraszającym, potem zaczyna się rozdzierać i wygląda, jakby brało udział w bitwie. A wszystko to na przestrzeni zaledwie dwóch, trzech miesięcy. Kto wymyślił białe opakowanie dla produktu, który jak można zakładać, będzie wszędzie tachany w torebce? Może jestem zbyt dużą estetką, ale dla mnie ten widok obrzydliwie wyszuranego opakowania przekreśla wszelkie inne zalety. Nie będę przecież co tydzień kupować nowego do zużycia dwóch bibułek. Nie kupię ponownie i poszukam czegoś w odporniejszym i ładniejszym opakowaniu.

Przyjemny produkt, ale jednak wolę bibułki Inglot. Używam ich sporadycznie, kiedy wychodzę z domu, podczas imprez, dłuższych posiedzeń w pracy, spotkaniach. Przydają się także w podróży + 50 sztuk w opakowaniu + bardzo dobrze zbierają sebum + matują + co miłe w użytkowaniu + nie sklejają się pomiędzy sobą +/- zawierają puder, a ja nie przepadam za takimi rozwiązaniami, wolę te bez pudrowe +/- wysoka cena, ale jak za 50 sztuk używanych sporadycznie, przystępna. ponadto często w promocji -20%, 3 za 2, itp.

Testowałam bibułki Sephora, Inglot i Cettua i w tym zestawieniu bibułki Sephory zdecydowanie wygrywają. Przede wszystkim jestem bardzo zadowolona z opakowania, które idealnie dozuje bibułki. Bardzo łatwo się je wyciąga, i to pojedynczo, nie ma ryzyka wyciągnięcia omyłkowo kilku naraz, a to duży plus. Bibułki świetnie usuwają sebum i idealnie matują. Nie ma mowy o świeceniu po ich użyciu. Nie naruszają makijażu i nadają ładne pudrowe wykończenie. Cena przystępna jak na 50 bibułek, jeśli nie używa się ich codziennie (ja z moją suchą skórą potrzebuję ich wyłącznie w upały/pod koniec długiego dnia/imprezy). Jak dla mnie produkt idealny. Używam tego produktu od: ok. 1,5 roku Ilość zużytych opakowań: trzy

Przetestowałam wiele bibułek matujących... Bibułki z Sephory okazały sie być strzałem w dziesiątkę! Zalety: * idealnie zbierają nagromadzone sebum * zawarty na nich puder idealnie matuje (niestety wiele bibułek innych firm nie ma tego pudru) * bardzo wydajne - jedna bibułka wystarcza na całą twarz * bardzo wygodne opakowanie, aczkolwiek mogłoby być bardziej trwalsze * cena - na pierwszy rzut oka 25zł za 50 sztuk bibułek wydaje się być wygórowaną sumą, ale ich jakość to rekompensuje! Używam tego produktu od: miesiąc Ilość zużytych opakowań: pół opakowania

Z pośród bibułek, które przetestowałam : wibo, kobo, catrice. Te oraz inglota są top of the top. Bardzo dobrze chłoną sebum, mam po nich poczucie świeżej skóry, w ciągu dnia w pracy zużywam jedną czasem dwie. Na całą twarz starcza mi jedna. Papierek matuje na dosyć długo. Opakowanie - kartonik- nie niszczy się tak szybko, aponieważ jest biały, to nie widać na nim śladów. Na czarnym karotniku inglota niestety widać i to bardzo. Co jeszcze można napisać o kawałkach bibułki do zbierania tłuszczu z twarzy? No nie wiem, są na prawdę świetne w porównaniu z badziewiem z wibo i kobo. Z inglotem jednak przegrywają o jedno miejsce przez : wyższą cenę - w regularnej cenie kosztują 25 zł za 50 sztuk, inglot tylko 19 zł a w promocji po 9 zł. No i sephorowskie zbierają z twarzy w strefie T trochę podkład. Trzeba potem te miejsca uzupełniać. Za te dwie rzeczy odejmuję jedną gwiazdkę. Ale jak nie bedzie inglota to chętnie sięgnę po te, bo to w sumie 6 zł różnicy. Używam tego produktu od: 2 miesiące Ilość zużytych opakowań: 1/50sztuk

To moje czwarte bibułki. Miałam już te z Inglota, Oriflame i Bobbi Brown. Bibułki z Sephory są dla mnie pierwszymi z pudrem. Mam tłustą cerę i byłam ciekawa, czy sobie z nią poradzą. Na co dzień nie używam żadnych pudrów ani podkładów, ale miałam też okazję używać ich na umalowaną twarz. Niezależnie od tego, czy miałam makijaż, czy nie, byłam z tych bibułek zadowolona. Dobrze pochłaniają sebum. Jednak po spróbowaniu wszystkich wyżej wymienionych firm stwierdzam, że najlepsze są bibułki z Inglota, które wchłoną każdą ilość sebum. Z Sephory jednak aż tak zadowolona nie jestem, co jednak nie zmienia faktu, że ogólnie jest to dobry i wart wypróbowania produkt. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: 1 całe

Od jakiegoś roku gdy odkryłam w ogóle bibułki matujące szukam swego ideału. Miałam już kilka firm, m. in. Sephory. Są bardzo dobre do codziennego stosowania w pracy lub na imprezie. Gdy tylko zaczynam się świecić biorę 1 bibułkę i delikatnie przykładam do błyszczących części twarzy. Usuwają nadmiar sebum nie naruszając makijażu. Ale nie można nimi trzeć czy ścierać twarzy ale właśnie delikatnie przykładać. Tekturowy kartonik jest dobrze zaprojektowany i wyciąganie bibułek jest bardzo komfortowe, wyciąga się tylko 1 i nic więcej. Trwałość całego kartonika pewnie jest słaba, ale ja mam takie małe metalowe pudełeczko na wizytówki i właśnie tam po małym przycięciu kartonika idealnie mieszczą się. Cena regularna 25 zł nie jest bardzo wysoka, ale ja kupuję zapas gdy jest promocja np. - 40 % i wtedy jest do zniesienia. Używam tego produktu od: kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: 2 w trakcie