Trochę mi śmierdzą tą zieloną herbatą, ale ogólnie uważam te bibułki za cud kosmetyczny i musthave w każdej kosmetyczce: na imprezę, do pracy, na wypad rowerem.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to piękne, minimalistyczne opakowanie jakby otwierana koperta jasnozielonej papeterii. Zielony kolor nawiązuje oczywiście do zielonej herbaty, którą notabene uwielbiam pić, a że jestem wzrokowcem, to już byłam w Rossmanie kupiona. Nawet nie patrzyłam czy były w promocji czy nie, od razu wpadły mi do koszyka.
Po wyciągnięciu pierwszej bibułki nie mogłam przestać jej dotykać i szeleścić - jest tak delikatna i cienka, że aż bałam się, że zaraz się porwie, zupełnie jak moje jednodniowe soczewki kontaktowe. Już nieraz porwałam właśnie soczewki przy zakładaniu, ale bibułki przy użyciu nie! Bibułki są naprawdę wytrzymałe, mimo że wyglądają jakby były zrobione z cienkiego pergaminu lub coś na kształt folii do pieczenia.
Jak bibułki działają? Codziennie stosowałam je latem zaraz po przyjeździe rowerem do pracy, cała mokra, spocona i zziajana, z mojej twarzy sebum i pot znikały jak za dotknięciem magicznej różdżki. Nie obyło się oczywiście bez użycia kilku bibułek, bo naprawdę dobrze wszystko z czoła i policzków zbierały, więc musiałam iść użyć kilka sztuk na raz. Efekt matujący? Pierwsza klasa! Cera wygląda na świeżą, jakbym wcale nie pokonała kilku kilometrów w trasie, tylko wyszła wykąpana spod prysznica.
A teraz czas na składniki, czyli to, co kosmetykoholiczki lubią najbardziej. Wyciąg z zielonej herbaty, (szkoda, że wyciągu jest tylko 2%, mogłoby być go w składzie znacznie więcej, ale wtedy nie wiem czy zdzierżyłabym ten okropny dla mnie zapach), działa tu nie tylko jako antyoksydant, ale też pomaga ukoić skórę i działa przeciwzapalnie. To jest świetna wiadomość dla wszystkich posiadaczek cery mieszanej i tłustej, które walczą z niespodziankami na twarzy. Zielona herbata to także sprzymierzeniec w walce ze starzeniem się skóry, więc używając tych bibułek, nie tylko matujemy, ale i dbamy o przyszłość naszej cery. A, że jestem już po 40stce i mam cerę mieszaną to ten aspekt antyaging jest dla mnie niezwykle ważny. Także na ten zapach przymykam oko, bo ogólnie jest to moje kosmetyczne odkrycie.
Czy polecam bibułki? Oczywiście, że tak! To taki mały, lekki, łatwy w użyciu zielony skarb, który warto mieć w swojej kosmetyczce.
Zalety:
- dobrze zbiera pot i sebum
- matuje skórę
- lekkie opakowanie
Wady:
- śmierdzący zapach zielonej herbaty
- Trwałość / wykonanie
- Zgodność z opisem producenta
- Stosunek jakości do ceny
- Design produktu