Yves Rocher Collection Ete EDT 

Śródziemnomorskie Lato jest idealnym zapachem na lato. Jest świeży, nie przesadnie słodki, energetyzujący. Gdyby był trwalszy, zasłużyłby na 5 gwiazdek. Niestety trwałość na poziomie 2h sprawia, że nie mogę ocenić go maksymalnie, choć zapach ogromnie mi się podoba. Postanowiłam zaopatrzyć się w mini atomizery i zrobić sobie miniaturki do torebki, bo noszenie całego flakonu to przesada, a zapach trzeba dość często odświeżać. Na szczęście wodę toaletową dostałam w prezencie i nie szkoda mi się nią psikać kilka razy dziennie ;-) Szczerze ją polecam miłośniczkom świeżych, sezonowych zapachów, dla których trwałość perfum nie jest priorytetem. Używam tego produktu od: 1,5 miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Zapach na blotterze totalnie mnie uwiódł, wakacyjny, piękna butelka, po prostu marzenie. Zamówiłam ze sklepu internetowego, wyszło mi z niego 40 zł ( myślę, że więcej nie jest wart) Trwałość skandalicznie krótka, godzina, dwie i nie ma po nim śladu. Na szczęście to 75 ml, można się psikać do woli :) Zapach jest mocno cytrusowy, nawet lekko kwaśny. Używam tego produktu od: miesiąc Ilość zużytych opakowań: w trakcie 75ml

To pierwszy zapach Yves Rocher, który mnie naprawdę zachwycił. Od pierwszego wdechu przeniósł mnie na śródziemnomorską wyspę, w cień cytrusowych drzew. Bardzo dobrze się kojarzy: z gorącem, latem, słońcem, morzem i owocami. Zapach rozgrzanej opalaniem skóry :) Jest nieco mdły w tej swojej słodyczy, ale mnie to nie przeszkadza - lubię słodkie zapachy. Jest nienachalny, delikatny. Bardzo mi przypomina letni zapach Estee Lauder z limitowanej kolekcji 2012: Bronze Goddess Capri. Szczerze mówiąc - jest identyczny, tylko mniej wyraźny i ma odrobinę więcej cytrusów. Jak każdy letni zapach jest nieco ulotny. Moim zdaniem: must-have dla maniaczek letnich limitowanek!

Nie zwykłam kupować sezonowych edycji zapachów - słynne Escady, które prawie niczym się nie różnią i tak samo jak sa do siebie podobne, tak samo są ulotne i koszmarnie drogie w porównaniu z jakością. Zeszłoroczna, letnia propozycja YR - Retropical - odrzuciła mnie kompozycją zatęchłego kremu do opalania i jakiegoś przyduszonego kwiecia. Na tegoroczną dostałam bardzo bonusową cenę, więc czemu nie przygarnąć - najwyżej pójdzie gdzieś w świat jako prezent. Okazało się, że zapach jest dość sympatyczny. Zupełnie inny niż Naturelle, którą bardzo lubię. W moim odczuciu jeśli są tu jakieś cytrusy, to tylko machają do mnie z oddali, bo ja nich praktycznie nie wyczuwam. Jedynie bergamota daje się lepej poznać. Za to na dłużej pozostaje ze mną dość ciekawy miks piżmowo-drzewny. Lekko kwaśny, nieco kwiatowy, miękki i jednocześnie... metaliczny. Mnie z morzem mało co się kojarzy, bo częściej jeżdżę w góry. I ten zapach również budzi we mnie wizję miękkiego, pachnącego roślinnością cienia koło źródełka. Kiedy mamy za sobą szybki prysznic o świcie, przekąskę w drodze, bo za nami 4h na szlaku, a przed nami drugie tyle. Odpoczywamy, bo wychodzimy już z lasu, przed nami kosodrzewina, a potem, wyżej już tylko "marsjański krajobraz". Zapach nienachalny. Nie tyle świeży, ile odświeżający jak poranny prysznic. Czy krótkotrwały - mogłabym polemizować, bo skoro ma być to kompozycja wakacyjna, to raczej nie może zdominować nam wszystkiego wokół. Czuć go akurat tyle, ile trzeba. Tak mogą pachnieć moje wakacje :). Używam tego produktu od: póki co testy globalne, jednak pojadą ze mną na wakcje - to pewne Ilość zużytych opakowań: jedno

Perfum z edycji limitowanej flakon już nam znany, różnią się jedynie kolorami . Zaintrygował mnie z poprzedniej recenzjii gdzie to został porównany do Armaniego Code mój ulubiony na chwilę obecną. I jak by YR czytało mi w myślach dostałam rabat że iż i aż wyniósł mnie całe 35 zł Psikam ... czuję pomarańcze intensywne po chwili się to ulatnia i rzeczywiście można by go porównać do bardzo udelikatnionej wody Code. I ? I było by super gdyby ten zapach takowy trwał cały czas , niestety po chwili wszystko się ulatnia bynajmniej na mojej skórze i co czuję ? No właśnie i to jest najlepsze , czuje morze , słońce i piasek. Nie raz czytałam inne recenzje, które tak opisywały zapach myślalam sobie jak to możliwe ? Okazuje się że jest to możliwe na tyle że nawet nie jestem wstanie opisać poszczególnych nut bo czuję dosłownie morze piasek i słońce. Jeśli chodzi o same odczucie empatyczne do wody to mam banana na buzi bo przecież to najcudowniejsze wspomnienia byłego życia pt Dzieciństwo , ale jak się odnieść do noszenia go na codzień ? Mam biegac po ulicach pachnąca plażą ? Hmmm Na szczęście idzie lato więc zapach znajdzie swoje miejsce i zostanie zużyty :) Gdyby ta delikatność Code która została uchwycona na początku została przy mnie z chęcią siegłabym po kolejny flakonik , jak uwielbiam A. Code to prawda jest taka że jest zbyt ciężki na codzień , YR zastępowałby go w dzień, jednakże niestety jak same czytałyście u mnie czuć słońce , plaże i morze... Cena dość wysoka jeśli chodzi o trwałość , ulotna jak przy całej reszcie ( serii ) . Używam tego produktu od: kilku dni Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Generalnie nie lubie zapachów yves rocher. Nigdy żaden mnie nie uwiódł. Ten jest moim pierwszym, który kupiłam z tej firmy. Zakochałam się, gdy dostałam próbkę i wyczekiwałam kiedy będzie można go kupić w sklepie. Z ulotką -40% zapłaciłąm za niego ok 74 zł. Opłacało się. W porównaniu do sephorowych perfumów jest znacznie tańszy. Widzę w nim pewne podobieństwo do Armani Code. Jednak YR jest mniej głęboki. Jest to taki typowy zapach dzienny na lato. Jest w nim coś z pomarańczy. Uwielbiam ten zapach, gdyż przypomina mi Armani code na który niestety nie mogę sobie pozwolić ($$$) Ale niestety TRWAŁOŚĆ jest BEZNADZIEJNA. pachnie bardzo króko. szybko się uletnia. po paru godzinach jest niewyczuwalny. Za to odjęłam gwiazdkę. Gdyby nie to że jest taki nietrwały to byłby moim kwc zaraz po armanim Używam tego produktu od: kilka dni Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego