Lancome Calypso 

Ostatnio każdy mój wypad do Sephory kończy się jakimiś nieoczekiwanymi zakupami - tym razem było nim Calypso. Zapach jest kwiatowo-owocowy. Bardzo świeży i rześki, jest niezwykle delikatny, aczkolwiek również bardzo trwały. Przypomina mi zwiewną mgiełkę - otula mnie leciutką poświatą tropików, egzotyki. Buteleczka nie jest może najpiękniejsza, ale oddaje charakter zapachu. Błękit kojarzy się z lazurowym morzem, a pomarańcz z piaskiem. A takie tropikalne miało być właśnie Calypso.

Jest idealny na lato. Od dawna szukałam czegoś tak lekkiego. Kojarzy mi się z wakacyjną beztroską, ciepłym wieczorem nad morzem. Zabiorę go na urlop do Hiszpanii...

Wypatrzyłam go w sephorze, ale nie na półce z perfumami, tylko na stoisku Lancome z kosmetykami do malowania(?!). Sprytny chwyt marketingowy, pt. limitowana seria+szał wydawania i Calypso znalazło się w mojej torbie...Bardzo mi się podoba, na pewno będę używać przez lato. Przypomina mi trochę Clinique Happy, który lubię za świeżość,ale Calypso jest bardziej od niego słodki. Polecam wszystkim lubiącym delikatne kwiatowo-owocowe zapachy! Super!

Calypso jest banalny, na lato: tropikalna wyspa, ciepło, wiatr, palmy, morze... nie tak chamski jak escady (klasę lepszy), ale nic, co można zapamiętać na czas poza sezonem. Czuję głównie owoce, mocno tropikalne na początku, w miarę upływu czasu coraz świeższe i bardziej stonowane. Zapach dość trwały, sympatyczny, ale raczej na pewno nic na całe życie :). I nie ma nic wpólnego z lodami calypso (a ja kompletnie nie licząc się z logiką miałam na to nadzieję).