Dr Irena Eris Young & Unique, Tonik Fontanna Młodości 

Kupiłam tonik jakieś 4 miesiące temu. Lubię kosmetyki Dr. Eris, ale ten tonik rozczarował mnie. Mam cerę mieszaną. Tonik prócz tego,że ładnie pachnie nic nie robi. Po przetarciu twarz jest taka sobie, nie reguluje ani nie poprawia kondycji skóry, ponieważ co jakiś czas i tak wychodziły mi "niespodzianki":( Nie polecam, po 4 miesiącach wyrzuciłam go do kosza. Teraz testuję inny tonik, ale to będzie w innej recenzji. Używam tego produktu od:testowałam przez 4 miesiące Ilość zużytych opakowań:1

Od toników nie wymagam zbyt wiele: Mają przyjemnie pachnieć, nie kleić się , nie podrażniać skóry,dobrze odświeżać i nie tłuścić skóry ( jak to zdarza się co poniektórym tego typu). Tonik Fitodhea spełnia wszystkie te wymagania. Używam go zresztą wraz z kremem na dzień i na noc z tej serii. Jedyny minus- to niezbyt poręczne opakowanie i zbyt twarda butelka . No i cena prawie 30 zł może być dla niektórych zbyt wygórowana.

Moim zdaniem cała seria jest rewelacyjna (minus tylko za krem pod oczy). Tonik ma same plusy: - miły zapach - bardzo dobrze radzi sobie z resztkami mleczka czy makijażu - nie ściągą skóry - przyjemnie odświeża Polecam!

No własnie. Taki dosyć przyzwoity tonik - używam od jakiegoś dłuższego czasu, aczkolwiek w mniejszym natężeniu niż żelu :) Tonik nie jest zły - wyjąwszy zapach, który jakoś wydaje mi się ciężki do zaakceptowania (nutkę stęchlizny wyczuwam - subtelną, ale zawsze!) - przyzwoitej jakości preparat. Ma dobre właściwości oczyszczające, dobrze usuwa z twarzy mleczko czy jakies resztki maseczek, odświeża, daje względne uczucie czystości :) Mojej skóry nie wysusza, co najwyżej lekko ściąga (ale to robi większość toników). W sumie nie można się za bardzo przyczepić - ale po znakomitym żelu z tej serii człowiek oczekiwał jakiś fajerwerków. Nie podoba mi się też chwyt reklamowy pod tytułem "fontanna młodości" (jakby tonik mógł dużo w tej materii dokonać, ha!). To taki najzwyklejszy w świecie tonik, zapewniający przyzwoite odświeżenie. Nie wiem czy go jeszcze nie kupię - nie wykluczam, gdzieś kiedyś - osobiście uważam iż tonik Erisa z czerwonym winem jest lepszy.

Tonik zakupiłam całkowicie przypadkowo - nigdzie nie mogłam upolować Rosarium Dermiki i złapałam pierwszy lepszy. Padło na Y&U. Jest to mój pierwszy kosmetyk z tej serii, zatem może stosowanie go solo osłabia rezultaty działania. Co mogę o nim powiedzieć? Pachnie bardzo przyjemnie. Delikatnie i rześko. Zawiera w swoim składzie odrobinę alkoholu (Benzyl Alcohol na 12 pozycji), ale pomimo to jest łagodny i niedrażniący. Odświeża cerę, ale nie mogę powiedzieć, żeby ją rozpromieniał,czy poprawiał jej wygląd. Na pewno skutecznie domywa resztki makijażu, po jego aplikacji skóra jest lekko ściągnięta. Strefa T po kilku chwilach od ostawienia wacika od skóry świeci się na wszystkie strony. Niemniej jednak cera jest bardzo miła w dotyku. Tonik nie pozostawia po sobie żadnej drażniącej warstewki. Jest stosunkowo wydajny. Butla lekko asymetryczna, ale wygodna i poręczna w użyciu. Jest to dość przeciętny produkt i jego cenę uważam za dość wygórowaną. Śmiało mogłabym polecić lepsze erisowskie toniki o co najmniej 10 zł. tańsze. Używam tego kosmetyku od 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: kończę 1

Używałam całej serii Y&U i ze wszystkich (moim zdaniem, bardzo dobrych) produktów tej serii tonik ma najmniej cech, które budziłyby zachwyt. Poprawnie odświeża i wygładza, delikatnie pachnie, ma bardzo poręczne opakowanie (butelka świetnie leży w ręku). Brak mu jednak cech, które sprawiałyby, że chciałoby się do niego wrócić. Poza tym zawiera alkohol (w niewielkiej, niewyczuwalnej, przynajmniej dla mojej skóry, ilości), co na pewno dla wielu osób będzie poważnym minusem. Lubię przecierać tonikiem powieki - tym jednak się boję. Najlepiej sprawdza się stosowany z całą serią, po żelu, a przed kremem. I tylko w takim "towarzystwie" go jeszcze kupię. Tym różni się od toniku wzmacniającego Forte Inter, który jest przyjemny i skuteczny sam w sobie. Nie wiem dlaczego jest o całe 10 złotych droższy od żelu, mimo że skończył się jako pierwszy z serii. No i ta nieszczęsna "fontanna" w nazwie...