Vichy Cellu Destock Overnight Żel antycellulitowy na noc

Jestem zadowolona z tego żelu, bo przy systematycznym używaniu widać efekty. Wiadomo, że nie ma co liczyć, że stosując tylko ten żel całkowicie pozbędziemy się cellulitu, ale pierwsze efekty działania widać szybko. Ma dobra konsystencję, nie jest za rzadka, ani zbyt gęsta, łatwo się aplikuje, ma nienachalny zapach, fajnie się go rozprowadza masując strategiczne miejsca. Jest dość wydajny. Widocznie wygładza skórę i napina ją. Uważam jednak, że jest dość drogi, dlatego odejmuję gwiazdkę.

Vichy nie słynie z jakiś fantastycznych konsystencji, chociaż niektóre kosmetyki potrafią przynajmniej miło zaskoczyć działaniem. Lubię je, bo przynajmniej mogę być pewna, że nie dostanę po nich żadnej wysypki i innych niespodzianek, ale nie każdy zasługuje na tak wyśrubowaną cenę... Ten nie zasługuje. Konsystencja i aplikacja: Według mnie produkt, który ma pomóc w usuwaniu cellulitu lub opuchlizny musi pozwalać na masaż. Żeby pozwalać na masaż musi wolno się wchłaniać (i to mamy zaliczone), ale powinien się też nie rolować, co według mnie jest znacznie trudniejsze do osiągnięcia, gdy bazą kosmetyku jest nie klasyczna emulsja z fazą tłuszczową, ale matryca żelowa z dimetikonem. Niemniej jednak, chociaż rzadko się to zdarza, żelom zdarza się zachowywać się przy masażu fajnie. Temu jednak nie. Roluje się okropnie, brudzi masażer, na całej podłodze jest pełno rolującej i łuszczącej się lepkiej mazi, brrrr. A ciało lepi się jeszcze z pięć minut po skończeniu masażu. Konsystencja to porażka. Ale są też jakieś plusy formuły - kosmetyk nie mrozi i ładnie pachnie. Działanie: Co mnie najbardziej zdziwiło - w przeciwieństwie do poprzednio używanego preparatu ujędrniającego Vichy, ten nie wysusza skóry i nawet nieźle zatrzymuje nawilżenie. Bardzo ładnie ją też wygładza, mniej widać zmiany przy moich nadgorliwie rogowaciejących mieszkach włosowych. I co najważniejsze - rusza cellulit. Niekoniecznie może robi coś z tłuszczykiem, a i skóry za bardzo nie ujędrnia, ale z opuchlizną radzi sobie pięknie - porządnie wmasowany sprawia, że w kozakach i nogawkach spodni pojawia się luz. Kwestie techniczne: Opakowanie jest dość miękkie, a poza tym konsystencja nie jest zabójczo gęsta i nie osiada na ściankach - produkt da się bez problemów wydobyć do końca. Kosmetyk ma super wydajność, jeśli stosuje się go na jedną partię ciała (czyli u mnie na nogi) - starczył na 5-6 miesięcy. Podsumowując: Z jednej strony działać działa (chociaż wolałabym coś ujędrniającego skórę). Z drugiej jednak - tak nie lubię go wcierać i wmasowywać, że raczej nie ponowię zakupu. Polecam tylko osobom, które mają problemy z puchnięciem nóg i którym nie straszna żadna konsystencja.

Szalenie podobała mi się koncepcja tego kremu: że zamiast 2 razy dziennie raz i to na noc, że zamiast intensywnego mentolu jakiś inny zapach, że konsystencja kremowa, że wygładza etc. A jak jest naprawdę? Konsystencja jest taka..mazista i mam wrażenie,że na ciele zostaje jakiś "film"..krem jest tak wydajny do tego stopnia, że już nie mogę się doczekać końca opakowania (szok-codziennie i minęło pół roku i nadal jest). Czy widać jakieś zmiany na plus (działanie)? Niestety nie, i tu rozczarowanie, bo miałam inne tej marki i "coś nie coś" robiły. Więcej nie kupię. Szukam dalej :)

Produkt kompletnie nie działa, ale nie spodziewałam się po nim, że zdziała cokolwiek z moim cellulitem, bo to po prostu niemożliwe, żadek kosmentyk nie usuwa cellulitu:) Liczyłam na ujędrnienie skóry, gdyż od dłużeszgo czasu tocze morderczą walkę ćwiczeniami, i chciałam żeby skóra na udach i pośladkach była nieco ujędrniana kosmetykami podczas chudnięcia. Skóra po nałożeniu kosmetyku robi się przyjemniejsza w dotyku, ale efektu ujędrniania nie ma żadnego. Na szczęscie kupiłam produkt w promocyjnej cenie, więc to przeboleję. Używam tego produktu od: 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: kończę pierwsze

Kupiony na promocji kosztował nieco ponad 40 zł. Mając wspomnienie skuteczności poprzednika liczyłam na zadowalające efekty. Mój celullit jest niewielki i skoncentrowany na pupie. Póki co fajerwerków nie ma, złuzyłam już pół opakowania i choć skóra jest gładsza, bardziej napięta,to cellulit nadal na niej jest, moze mniej widoczny, ale liczyłam na więcej. Nie kupiłabym ponownie. Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: pół opakowania

Kupiłam kosmetyk z polecenia mojej przyjaciółki, byłam zawsze sceptycznie nastawiona do takich "wynalazków", bo zawsze twierdziłam że co takiego kosmetyk może zdziałać na mojej skórze...? Skuszona opinią przyjaciółki pobiegłam do sklepu i kupiłam produkt, zastosowałam już pierwszego wieczora - zapach cudowny, od razu poczułam wygładzenie skóry była miękka i bardzo delikatna, po mniej więcej miesiącu stosowania preparatu cellulit stał się o wiele mniej widoczny, a skóra zrobiła się jędrna i sprężysta! :) Podsumowując jest to mój HIT wśród kosmetyków antycellulitowych i już na pewno nigdy nie rozstanę się z celludestockiem :)

Stosowałam różnego rodzaju produkty antycellulitowe, zarówno Elancyl, Tołpę, Eveline, Nuxe itp. Z niektórych produktów byłam zadowolona bardziej, z innych mniej. Przyszedł czas na Celludesdock Overnight i muszę uznać ten produkt za jeden z lepszych które do tej pory stosowałam. Plusy - przyjemny zapach - czuję wygładzenie skóry - Cellulit mniej widoczny - uwielbiam żelowe konsystencje Minus - cena Podsumowując, stosowałam wiele produktów tego typu i należy spojrzeć prawdzie w oczy, żaden kosmetyk sam w sobie nie jest w stanie usunąć cellulitu; jednak na pewno są to produkty wspomagające walkę z wrogiem. Wygładzają, napinają skórę, poprawiają mikrokrążenie. Z Celludestock jestem zadowolona i mogę śmiało polecić go innym dziewczynom. Używam tego produktu od: 2 tyg Ilość zużytych opakowań: 0,5

Jak każdy tego typu produkt L\'Oreal, czy VICHY (L\'Oreal w aptece...) skład ma tak powalający, że jedyne co mozna z nim zrobić, to rzucić mocno o ziemię i patrzeć jak wybucha ;) 5% kofeiny mamy też w Elancyl, który ujędrnia i napina dużo lepiej, nie mówiąc już o Lierac, w którym kofeiny jest 10%, do tego glaucyna i imbir-to jest konkretny skład. Vichy lekko ściąga skórę, jest uczucie napięcia, ale efektu choćby minimalnej poprawy kondycji skóry nie ma się co spodziewać. W stymulację adipocytów też raczej tu nie uwierzę, a kofeina w oddali i wszelkie klejąco-oleiste substancje na początku składu...no błagam VICHY-zaskoczcie mnie i zróbcie coś porządnego. Używam tego produktu od: 1 miesiąca Ilość zużytych opakowań: 1 otrzymane na szkoleniu-jakoś wymęczyłam.