Bielenda Golden Oils, Olejek do kąpieli i pod prysznic `Ultra - ujędrniający` 

Olejki Bielendy są moimi najukochańszymi. Wersji odżywczej zużyłam już kilka opakowań. Z tym że olejkiem jest w zasadzie z nazwy, ponieważ w odbiorze zdecydowanie jest to żel. W konsystencji gęsty, raczej ciężki i przecudnie powlekający skórę. Doceniam to szczególnie dlatego ponieważ moja skóra jest ekstremalnie sucha, swędząca. Przez dobór nietrafionych kosmetyków bardzo szybko mój komfort życia spada przez swędzenie i bolesne spięcie skóry. W przypadku tego produktu podczas aplikacji żel działał niczym opatrunek. Nie oblepiał w złego tego słowa znaczeniu, a powlekał właśnie. Rozprowadza się z łatwością, a wydajność jest bardzo dobra - nie trzeba wiele do umycia. Pieni się ładnie i przyjemnie, choć to nie taka puchata i lekka piana jak w przypadku innych żeli pod prysznic. Absolutnie pięknie pachnie. Jest to zapach raczej ciężki, może trochę kadzidlany ale o dziwo nie duszący. Po prysznicu czuć cudowne odświeżenie. Jeśli chodzi o działanie jest doprawdy rewelacyjne. Jak nadmieniłam wyżej skórę mam trudną. Balsam to dla mnie konieczność. Od żelu nie wymagam cudów by np. pielęgnował, zależy mi tylko aby nie wysuszał skóry. Ten żel to dla mnie inny wymiar mycia. Nie dość że przyjemnie myje to jeszcze autentycznie pielęgnuje. Skóra po prysznicu jest miękka i pachnąca. Nie ma śladu wysuszenia czy spięcia. Nie miałam potrzeby natychmiast smarować się balsamem a dla mnie to już dużo znaczy. W czasie kiedy go stosowałam miałam bardzo ciężki czas w pracy. Nie było mnie po całych dniach, mało spałam, brak mi było sił. Przyznam że nie chciało mi się balsamować, a że nie czułam tego charakterystycznego spięcia po umyciu więc czułam się usprawiedliwiona. Byłam pewna że szybko zapłacę za swoje lenistwo. Nic złego się jednak nie stało. Skóra nie piekła, a przeciwnie - miała się świetnie. Gorący czas w pracy trwał blisko miesiąc, a ja kremowałam się raptem kilka razy. I nie ucierpiałam na tym prawie wcale. Mam więc pewność że recenzowany produkt Bielendy naprawdę robi dobrą robotę. Jeżeli chodzi o ujędrnienie.. ja tam nie zauważyłam takowego. Jednak nie zależało mi na tym w ogóle. Moje opakowanie jest takie jak na zdjęciu, teraz w sklepach widzę w innej butelce - mam nadzieję że zawartość jest taka sama.

Olejek, który jest raczej zwykłym żelem z dodatkiem olejków, bo owszem są one obecne w składzie, ale najpierw jest gliceryna. Sama konsystencja kosmetyku nie ma nic wspólnego z olejkiem. Skład jest raczej krótki więc nie jest aż tak źle. Zużyłam go z przyjemnością, pięknie pachnie, tak lekko orientalnie. Wraz z masłem do ciała z tej samej serii spełnił rolę miłego prezentu. Sama nazwa jest jednak bardzo myląca. Tak samo jak opakowanie, na różnych stronach pokazują Olejek ze złotą pompką, ja mam zwykłą białą. Wiem czepiam się, ale zwróciło to moją uwagę. Używam tego produktu od: 2 tygodni Ilość zużytych opakowań: jedno całe