Ten zabieg to moje przypadkowe, ale jakże miłe odkrycie. Pierwszą saszetkę otrzymałam w prezencie do internetowego zamówienia, kolejną kupiłam sama, a spory zapas jest już w drodze do mnie ;)
Już sam wstęp mówi wiele na temat tego produktu - no bo skoro zdecydowałam się na ponowny zakup i to w takich ilościach, to to musi być dobre!
Zabieg wygładzający to saszetka podzielona na 3 etapy:peeling, serum oraz maska. Wszystkie są od siebie oddzielone i można z łatwością otworzyć je siłą rąk, a nie z pomocą nożyczek ;). Szata graficzna prosta, ale estetyczna.
Pojemność każdej saszetki to 3x3g, a cena w zależności od sklepu waha się między 5-8 zł. W składzie znajdziemy m.in. kwasy migdałowy i szikimowy, olej ryżowy, tlenek cynku, allantoinę, mentol itd.
PEELING
Gruboziarnisty, w postaci białawej pasty. Ma przyjemny zapach, umilający zabieg. Nakładamy go na oczyszczoną i zwilżoną skórę, po czym należy wykonywać masaż przez 2 minuty i spłukać wodą - zalecam ostrożny masaż, ten peeling jest naprawdę dość ostry, choć nawet takiej cerze jak moja (bardzo sucha i wrażliwa) przy rozsądnym i delikatnym masażu krzywdy nie robi. Spłukuje się dość łatwo, pozostawia na skórze warstwę okluzyjną. Po użyciu skóra jest niesamowicie gładka, znikają suche skórki, twarz ma wyrównany koloryt, jest rozjaśniona i czysta.
SERUM
Serum to bezbarwny, lekko żelowy płyn o kwaśnym, choć wcale nie nieprzyjemnym zapachu. Tu radzę uważać podczas otwierania, przy pierwszym zabiegu część saszetki wylądowała na podłodze. Płynne serum należy nałożyć na skórę, wmasować, pozostawić na 10 minut i zmyć. W trakcie tych 10 minut wchłania się ono niemal w całości w skórę, lekko ją napinając i 'nabłyszczając'. Nie jest ona jednak ściągnięta, za to pory są zwężone, zaczerwienienia zmniejszone i ogólnie skóra wygląda ładniej, bardziej świeżo i promiennie. Nie szczypie, mimo zawartości kwasów (migdałowy i szikimowy).
MASKA
Maska to ostatni, III etap naszego zabiegu - nakładamy ją po wykonaniu peelingu i zmyciu serum, również na 10 (tak jak krok II). To biała, zbita i glinkowa maseczka, stąd ten czas i konieczność spłukania jej - w zasadzie nie wiem, jak można jej nie spłukiwać, ona ma glinkę w składzie przecież ;)
Nakłada się ją bardzo łatwo, zarówno w czasie aplikacji, jak i w trakcie noszenia jej, nie spływa ze skóry, dopiero pod koniec delikatnie zasycha. Delikatnie chłodzi i koi skórę, skutecznie niwelując podrażnienia i wszelakie niedoskonałości - te, które dopiero się rozwijały w postaci podskórnych gulek, zostały zduszone w zarodku. Zmywanie maski jest dość oporne (jak to glinki), ale nie jest tak źle, wystarczy zmoczona myjka celulozowa lub nawet zwykły wacik. Maska nie podrażnia i nie uczula, stanowi natomiast fantastyczne wykończenie całego zabiegu, jest taką kropką nad i.
EFEKTY:
Po jednym zabiegu moja zmęczona, szara i nieco zanieczyszczona skóra ze skłonnością do alergii stała się rozjaśniona, ujednolicona, wyglądała promiennie i zdrowo, pory zostały częściowo oczyszczone i zwężone, zanieczyszczenia zniknęły, niedoskonałości również. Podrażnienia, suche skórki i zaczerwienienia również przestały istnieć, była za to zdrowo wyglądająca, zmatowiona i gładka skóra.
Po zabiegu nie odnotowałam krostek ani uczulenia, a mam do tego niestety skłonność. Zabieg, który teoretycznie nie jest wcale dedykowany mojemu typowi cery okazał się ideałem, kocham kwasy, intensywne złuszczanie itd - a tu za dosłownie kilka złotych mam pełny, III-etapowy zabieg złuszczająco -wygładzający. Super!
Podsumowując: jestem zachwycona działaniem tego zabiegu i będę wykonywała go regularnie, raz w tygodniu, by podtrzymać efekty. Przy takiej cenie to prawdziwy sztos! Polecam serdecznie, nie tylko posiadaczkom cery mieszanej i tłustej :)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie