Mam kilka "pierwszych" myśli na temat tego tuszu jednocześnie.
Jedna z tych z przymrużeniem oka to fakt, że to chyba pierwszy tusz, który po 1,5 roku nadal zachował ładny zapach. Zupełnie nie można by poczuć, że już jest stary.
Kupiłam go późną wiosną 2014 r. Umalowana nim w perfumerii nabyłam od razu. Efekt bardzo wydłużonych rzęs mnie urzekł. Wyglądały, jakby naprawdę były takie długie, nie poprzez pomalowanie je, a same z siebie, z natury. Co więcej, czarny kolor też wyglądał bardzo naturalnie. Nie wpadał w szarość, ani brąz, ale nie był taką "ekstremalną", smolistą czernią jaką znamy z wielu mascar. To po prostu głęboka, ale bardzo naturalna czerń jaką mają rzęsy. Aha, jeszcze jedna informacja: tusze LM występują TYLKO w czarnym kolorze - taka filozofia marki. Nie inaczej jest w tym przypadku. Tylko czerń.
Nie kruszył się, był łatwy przy demakijażu, nie rozmazywał się.
Teraz, kiedy go zgłaszałam do KWC odkryłam, że wg producenta to tusz wodoodporny. Nie sprawdzałam tej mascary na basenie, czy w morzu, ale faktem jest, że nigdy mi się nie rozmazał.
Nie pogrubiał, ale i producent o tym nic nie wspomina.
Nie powodował "owadzich nóżek" oraz nie sklejał.
Uczulam na fakt, że ten tusz nie powoduje wachlarzu rzęs, nie obiecuje i nie tworzy teatralnego looku (proszę wybaczyć to obcojęzyczne wtrącenie, ale to słowo ciągle mi się tu nasuwało). Bynajmniej, ten tusz daje taki efekt "LEPSZEJ WERSJI NASZYCH RZĘS". Jakby w sposób naturalny były dłuższe i ładnie czarne. Prawdziwy make up no make up!
Przez 2-3 miesiące używałam codziennie, nie widziałam różnicy w jakości z biegiem dni. Później gdzieś mi się zawieruszyła ta mascara, znalazłam ją gdzieś po 7-8 miesiącach od otwarciach. Tusz nadal ładnie pachniał, ale już nie dawał takiego fajnego efektu, po prostu niewiele robił. Na szczęście nie tworzył grudek, nie sklejał, ale po prostu to wydłużenie nie było już satysfakcjonujące. Tak się jakoś stało, że nie wyrzuciłam tej mascary i znalazłam ją teraz, więc prawie 1,5 roku od otwarcia. Co ciekawe, nadal zapach jest jak w dniu otwarcia. I nadal nie skleja. Ale już prawie nic nie robi. Nie to, że wysechł, bo nawet nie, ale rzęsy nie były już wydłużone, tylko tak jakby lekko pokryte tuszem.
Nie mam powodu obniżyć mu oceny. Zasługuje na 5 gwiazdek. Wywiązuje się z nawiązką z tego, co obiecuje producent. [tak jak wspomniałam wcześniej - nie testowałam go na basenie, ale w normalnych warunkach nigdy mi się nie rozmazał] Pięknie wydłuża, sprawia, że codzienny makijaż jest niemal niewidoczny, a jednak spojrzenie spod rzęs pomalowanych tym tuszem jest ciekawsze, po prostu ładniejsze. :)
Gdyby jeszcze choć trochę pogrubiał, to w ogóle byłby tuszowym świętym graalem. Ale myślę, że jak pokończę aktualne swoje tusze (+ te, które już kupiłam, ale nieotwierane czekają na swoją kolej (( minionej zimy jakoś przestałam panować nad zakupem mascar, nie wiem jak to się stało, ale kupiłam ich kilka i teraz muszę pokończyć )) ), to kupię Long Lash Mascarę Laury Mercier. I polecam zwłaszcza tym z Was, które lubią naturalny, codzienny, nieprzesadzony makijaż.
PS. Kształt opakowania jest niemal identyczny jak tuszu Wonder Oriflame ;) Ale kolor Laury Mercier mieni się w prześliczny sposób, niczym konstelacja gwiazd. I oczywiście szczoteczka jest inna. Sam "tusz-płyn" również. ;)
Używam tego produktu od: prawie 1,5 roku (z 2 przerwami)
Ilość zużytych opakowań: jedno skończone