Saszetki Dax-a kupiłam trzy lub cztery, różne kolory, nazwy i składy, większość ma działanie takie sobie, ale ta właśnie, z napisem 4D, jest wyjątkowa. Stąd więc sytuacja taka, że skupię się na niej, a o pozostałych na razie nic nie piszę.
Zazwyczaj maseczki nakładam wieczorem, jest więcej czasu, nocny wypoczynek sprzyja wchłanianiu drogocennych komponentów, i tak dalej, i tak dalej;) Tym razem zdecydowałam się użyć Dax-a 4D rano, przed wyjściem z domu, oczywiście poprzedzając aplikację rutynowymi czynnościami typu mycie i tonik. Bo tak są silikony, one na noc są niepotrzebne, chyba, że na bal;) dlatego ta maseczka musi być użyta wtedy, gdy akurat nie idziemy spać.
Producent zaleca niezmywanie maski, ot tak, nałożyć makijaż i koniec- szał ciał. Ja w ten sposób nie zrobiłam, nie lubię tak treściwej warstwy na twarzy. Po nałożeniu maski na twarz, również wokół oczu (tak przeczytałam na opakowaniu) i szyję, pozostawiłam ją na 15 minut i usunęłam delikatnie płatkami zwilżonymi tonikiem. Nałożyłam serum, krem zwykły i ten pod oczy. Później makijaż i tyle.
Efekty- twarz jest wypoczęta, koloryt wyrównany, rysy złagodzone, chyba działają składniki: kofeina, peptydy. Makijaż długo się trzyma, od rana do wieczora wyglądam fajnie, jest świeżość, naturalność, bardzo lubię. Stwierdzenie "wow" efekt, wpisane na opakowaniu, nie jest takie od rzeczy, kosmetyk coś tam w sumie działa, wiadomo, nie jest to efekt jak po mezoterapii, ale buzia ładna jest.
Opakowanie. Nie lubię saszetek, ale zawartość zachęca do kupienia jeszcze raz tego 4D. Cena maseczki. Tanioszka, a kosmetyk świetny, brawo polskie kosmetyki :)
Używam tego produktu od: 2 tygodnie
Ilość zużytych opakowań: jedno na dwa razy