To jest specyficzny tusz. W takich kategoriach też należy go rozpatrywać. Skleja? A i owszem. Takie jego zadanie. Robi bałaganiarski efekt - w końcu to chaotic lash mascara, trudno się dziwić. Można jednak uzyskać z nim ciekawe efekty, trochę pobawić się makijażem. Tak, to zdecydowanie tusz dla fanek nowinek, modnych efektów, ekstrawaganckiego makijażu i testowania możliwości. Fanki naturalnego looku, codziennego makijażu nie będą z niego zadowolone.
Tusz ma dużą, grubą i mocno gęstą szczoteczkę. Ja dokładnie takie lubię, więc nie mam do niej zastrzeżeń. Jedyne, co może utrudniać aplikację tuszu na rzęsy, to to, że formuły nabiera się dość dużo i jest ona mocno mokra. Z czasem tusz nie przesycha i praktycznie do zużycia jest mokry, jak od nowości (co ma swoje zalety - długo pozostaje świeży). Trzeba nabrać trochę wprawy w posługiwaniu się nim, żeby już przy pierwszej warstwie nie zrobić sobie kosmicznego sklejenia rzęs. Mniejsze sklejenie jest tu już jak najbardziej pożądane, a to z nim na pewno uda się nam osiągnąć :)
Pierwsza warstwa - już daje efekt mocnego pogrubienia, rzęsy są dość mocno oblepione tuszem. Warto drugiej warstwy nie nakładać z nową ilością formuły na szczoteczce (możemy posklejać rzęsy powyżej poziomu "zrobiłam to specjalnie", aż do poziomu "makijażowa porażka") - ja wycieram w tym momencie szczoteczkę z nadmiaru tuszu z nałożonej pierwszej warstwy, i tylko już przeczesuję rzęsy i układam według własnego widzimisię. Nie zmniejszymy wówczas już uzyskanego pogrubienia, a nadamy rzęsom pożądany kształt, bez przesadnego pozlepiania.
Ostatecznie można uzyskać super efekt - lekko bałaganiarskiech, ale mocno wyrazistych, bardzo pokreślonych, pogrubionych rzęs. Efekt takiego na pewno widocznego makijażu. Ja taki lubię, dla mnie rezultat jest w punkt :) Co więcej, efekt za każdym razem możemy uzyskać nieco inny, zależy co nam akurat w duszy gra i jakim sposobem sobie akurat w tym dniu rzęsy pomalujemy i poukładamy. To duża zaleta tego tuszu - plastyczność, możliwość bawienia się efektem.
Niestety, przy tych wszystkich pracach plastycznych możemy pod koniec być ubrudzone niczym przedszkolak - formuła jest jak wspomniałam mokra, łatwo się odbija, przy nieostrożnym podejściu mamy tusz wszędzie wokół oka. Coś za coś ;) Łatwo jednak usunąć ślady spiralką (żadnym patyczkiem do uszu! Żeby nie rozmazać makijażu, a zdjąć plamki wyschniętego tuszu, tylko czysta spiralka, taka jak do rzęs).
Później za to tusz jest bardzo trwały, nie odbija się, nie kruszy. Co jest dużym plusem, świetnie utrzymuje rzęsy w nadanym kształcie (nie opadają, nie zlepiają się - trzymają się jak po nałożeniu).
Podsumowując - całkiem fajny tusz, pozwalający na zabawę makijażem. Seria Colossal to dla mnie taki pewniak, wiem że zawsze znajdę tu coś ciekawego. Z tym tuszem mam mocne pogrubienie, na którym mi najbardziej zależy, i możliwość kreowania różnych efektów. Coś dla makijażowych freaków i ludzi kreatywnych ;) nie dla każdego, bo osoby ceniące sobie klasyczny, spokojny makijaż raczej się z nim nie polubią. A tym, co lubią nieco szaleństwa, jak najbardziej polecam :)
Zalety:
- daje wyraźne pogrubienie, możliwość uzyskania różnych efektów, można pobawić się makijażem; trwały; głęboka czerń
Wady:
- można się niem konkretnie upaprać; uzyskanie pożądanego efektu może być trudne dla osób przyzwyczajonych do klasycznych tuszy do rzęs
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie