Florina Kraków Masło jogurtowe do ciała z avocado i masłem kakaowym 

Kupiłam to masełko w promocji, gdy sklep wyprzedawał tanio wersję w starym opakowaniu (tym, które widnieje na zdjęciu). Był to więc zakup trochę przypadkowy i szczerze powiedziawszy nie zachwyciłam się tym kosmetykiem. Wydawał mi się zbyt tłusty, zbyt "mażący się", zbyt długo wchłaniający. Ale... to było lato, a lato mieliśmy w tym roku gorące jak diabli. Masło przestało w szafie kilka miesięcy niemalże nieruszone i nagle, odwiedzając rodziców, zaczęłam go znów używać. Mamy, jak wiadomo, zimę, a więc warunki atmosferyczne sprzyjające używaniu nieco bardziej tłustych preparatów, takich jak to masełko. I... Eureka! Jest świetne :). Nawilża, natłuszcza, dość szybko się wchłania, a skóra jest gładka i elastyczna. Na pewno jest lepsze od wielu kosmetyków tego typu. Nazwa "masło" to jednak zabieg marketingowy - kupując je, oczekujcie raczej bardzo gęstego, białego balsamu. Oczywiście w niczym to nie umniejsza jakości samego kosmetyku, ale można być zawiedzionym ;). Ja już nie jestem, balsam jest bowiem, jak wspomniałam, świetny. Z przyjemnością wykończę opakowanie, choć raczej już nie kupię - przez te kilka miesięcy znalazłam swojego ulubieńca i ciężko byłoby mi z niego zrezygnować, zwłaszcza, że jest kosmetykiem niemal w stu procentach naturalnym :). Niemniej - polecam, polecam i jeszcze raz polecam! Używam tego produktu od: kilka razy pół roku temu, teraz - od tygodnia. Ilość zużytych opakowań: część jednego.

Najbardziej spodobała mi się forma kosmetyku-słoiczek z grubego szkła, a w środku gęsty krem o 'roślinnym' zapachu.Aromat jest specyficzny,ale spodobał mi się-ciekawa odmiana po wszystkich słodkich,smakowitych zapachach jakimi obdarzone jest obecnie większość specyfików do ciała.Jeśli chodzi o właściwości pielęgnacyjne jestem zadowolona,ale nie mam suchej skóry,więc pod tym względem nie jestem wybredna:) Przyjemnie jest go używać.

byłyby 4 *... Mam chyba wersję nowszą, niż na zdjęciu - w szklanym słoiczku, tak, jak masło orzechowe. Słioczek ładny ( choc Farmony ładniejszy!), cięzki, nie wiem, czemu to 180 ml, a nie standardowe 200ml... Masełko jest dość gęste, ale dobrze się rozsmarowuje, dość szybko wchłania, nawilża, wyraźnie wygładza. Skóra jest taka...przyjemna w dotyku...Dla naprawdę przesuszonej - może byc za słaby, dla mojej jest ok. Niestety - zapach psuje efekt. Jakiś taki dziwny - moze to kisnące mleko...? W każdym razie nie jest to coś, czym chciałabym pachnieć!

Rozczarowałam się jak diabli. O ile skóra na mojej twarzy wyprawia nieustajaco jakieś brewerie (raz łojotok, raz przesusz, czasem jedno i drugie), skóra na ciele jest zawsze mniej lub bardziej sucha. Ponieważ przyszła zima i sezon na kaloryfery, teraz jest sucha bardziej. Masło - to brzmiało dobrze. Spodziewałam się silnie nawilżającego i odżywczego produktu, dzięki któremu skóra nie będzie już szorstka i przesuszona. No i niestety spotkał mnie zawód. Po pierwsze masło nie ma konsystencji masła, tylko zwykłego kremiku. Mimo tej konsystencji nie wchłania się zbyt dobrze, przez dłuższy czas po aplikacji na ciele pozostaje biała maź. Dobrze chociaż że się nie klei. Pachnie tak sobie, ani ładnie ani brzydko, nienachalnie. Właściwości pielęgnacyjne przy obecnym stanie mojej skóry (zdecydowanie suchej, ale jeszcze nie tragicznie wysuszonej) są niezadowalające. Skóra na nogach jest nadal szorstka, sucha i gołym okiem widać, że kosmetyk jej nie służy. Prawie dobrnęłam już do końca opakowania i bardzo się z tego cieszę, nakładam dużo co wieczór, żeby skończyło mi się jak najszybciej. Jest niewydajne, ale w tej sytuacji to raczej zaleta niż wada, chociaż przy okazji nie jest również najtańsze. O wiele lepiej wspominam balsam Ziaji Masło Kakaowe.