Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne. Przed dodaniem recenzji każdy/a użytkownik/czka musi podać informację, jak długo stosował/a recenzowany produkt oraz gdzie go nabył/a.
Przede wszystkim to jest naprawdę dziwny produkt.
Od początku:
- po posmarowaniu, dwie godziny po nim czy cztery efektu nie ma. Nogi jak były białe tak są. nawet ten połysk jakiś bez zdecydowania.
Krem zaczyna działać podczas pierwszego mycia...czyli złazi tworząc jakieś placki i piegi tak jakby jednak opalił. I trzeba wtedy zrobić peeling, żeby to zdjąć i..tak w kółko.
Jedyne co osiągnęłam to smrodek samoopalacza ciągnący się dwa metry za mną i plamy na kostkach.
Dostaje dwie gwiazdki tylko za moje pozytywne nastawienie do firmy. Może np. na jasnej skórze się sprawdzi, ja ciemniak jestem i zupełnie nie dla mnie to cudo.
Używam tego produktu od: a z miesiąc
Ilość zużytych opakowań: w sumie może z 1/3 z różnych źródeł;)
Uzywalam go latem tego roku - skuszona dobrymi recenzjami zamowilam od razu 2 w promocji (opakowanie jest stosunkowo male).
Jednak nigdy nie udalo mi sie go rownomiernie rozprowadzic na nogach - ani na balsam, ani bez balsamu: strasznie tepy, u mnie tworzyly sie smugi, ktore od razu bylo widac dzieki temu, ze jest zabarwiony, ale co z tego, skoro gdy probowalam je rozsmarowac zanim wsiaknie, to tylko sie walkowal i schodzil, tworzac biale plamy. Moje nogi nigdy nie wygladaly po nim ladnie i naturalnie, a juz jakies doswiadczenie z samoopalaczami mam.
Dla mnie najwiekszy problem stanowi wlasnie konsystencja - niemozliwa do ladnego i rownego rozprowadzenia (a moze trafil mi sie jakis trefny egzemplarz?)
Bede jeszcze probowac kolejnego lata, bo zostalo mi drugie nieotwarte opakowanie plus resztka tego, ktore tak sie u mnie nie sprawdzilo... Ale nigdy wiecej juz tego nie kupie.
szczegolnie dla majacych problemy z nakladaniem samoopalaczy. Sama naleze do osob szczegolnie niewydarzonych w tej dziedzinie, wiekszosc samoopalaczy zostawia u mnie smugi i ciapki. Jambes d'Ete to drugi w moim dlugim (thirtysomething ;-) ) zyciu, ktory moge stosowac i nie mam obowiazku chodzenia w spodniach po uzyciu :D. Uzywalam juz kilku podobnych samoopalaczy - podkoloryzowanych, z mika, dajacych efekt natychmiastowej opalenizny, zaden z nich jednak nie rozprowadzal sie tak wysmienicie jak YR. Nie mam mowy o walkowaniu sie. Wchlania sie niestety niezbyt szybko, lubie kosmetyki ekspresowe, ten taki nie jest, choc czas oczekiwania na wsiakniecie nie przekracza 5 min. Zapach jest intensywny, mnie osobiscie malo sie podoba, ale nie cuchnie spalona skora. Co ciekawe, zapach DHA pojawia sie u mnie po 24h i tylko przy co drugiej aplikacji :P. Co mi w nim sie nie podoba to fakt ze zostawia kolorowe slady, jak noga sie spoci to moga tez powstac zacieki z miki, ktore wygladaja malo estetycznie. Druga wada jest fakt ze opalenizna jest nietrwala, nawet jesli uzywam go co drugi dzien to i tak braz znika z nog bardzo szybko, w zasadzie po trzecim myciu juz go wcale nie widac (a nie uzywam peelingow!).
Mimo wszystko - lubie go za niezawodnosc i nieskomplikowanie, fajnie jest tez wiedziec ze moge sie zdecydowac na spodniczke czy sukienke kilkanascie minut przed wyjsciem z domu i nie musze straszyc ludzi bialymi lydkami.
Nie wiem czy go kupie gdyz w takiej wersji jak przy zgloszeniu juz nie istnieje, mam jednak nadzieje ze nowy samoopalacz do nog YR rozni sie od Jambes d'Ete li i jedynie opakowaniem.
Dostalam to "cudo" od siostry, jako prezent przechodni, bo jej nie sluzyl. Mnie niestety tez nie. Ma brazowy kolor, co ma zapewnic rownomierna aplikacje. Coz z tego kiedy:
1. piecze i powoduje wysypke (jeszcze zaden, nawet najbardziej zjadliwy samoopalacz mi takiej atrakcji nie zafundowal),
2. barwi urania - okrrrropnie,
3. smugi pojawiaja sie i tak...
Nigdy wiecej go nie uzyje. Nawet jak dostane jakis "gratis" od siostry...
Nadal szukam odpowiednika samoopalacza Clarinsa - te same właściwości, mniejsza cena. Ten z Yves Roche jednak go nie zastąpi...
Cena jest dość wysoka, jesli porównać ją z objętością i wydajnością. Oczywiście - można czekać na promocję...
Zapach dość intensywny, charakterystyczny dla firmy, ale nie zamienia się w tak koszmarny smrodek, jak większość samoopalaczy. Dość gęsty, niestety brązowy krem nie jest tym, co szczególnie cenię, ja akurat wolę bezbarwne żele. Nie zauważyłam, by zabarwienie ułatwiało mi nakładanie kremu. Brudzi mocno, więc trzeba uważać. Na szczęście na skórze ładnie się rozprowadza i - co dla mnie istotne - szybko wsiąka. Nie ma uczucia lepkości, po paru minutach można sie ubierać. Opalenizna powstaje dość szybko, jest ładna i naturalna. Smugi i zacieki - to juz kwestia wprawy. W poprzednich recenzjach wspomniano opalizujące drobinki, ale choć przygladałam się bacznie mym nogom - nic takiego nie zauważyłam :) W promocji kupiłam 2 opakowania, więc będziemy musieli się zaprzyjaźnić...
Dostałam go jako prezent niespodziankę przy kolejnym zamówieniu.I to naprawdę super prezent:)Samoopalacz ten sprawia że nogi wygladają jak po całym dniu na plaży w tropikach:)Opalenizna jest zadziwiająco naturalna.Dodatkowo samoopalacz ten zawiera chyba jakieś drobinki opalizujące bo mam wrażenie że optycznie wysmukla nogi:)Jak zużyję to co mam kupię jeszcze nie jedno opakowanie:)
To naturalnie bzdura, że nadaje się tylko do nóg, a do reszty ciała już nie - dział marketingu w YR jest bardzo kreatywny ;)
Faktycznie jednak, smaruję nim głównie nogi, zwłaszcza latem, kiedy decyzja o włożeniu spódnicy zamiast spodni zapada rano 5 minut przed wyjściem, a "szlachetna bladość" pasuje moim kończynkom tak sobie, powiedzmy delikatnie.
Krem jest barwiony i ma dużo lśniących drobinek, dzięki czemu skóra od razu wygląda zdrowiej i bardziej gładko, opalenizna zaś rozwija się bardzo szybko, faktycznie w ciągu niespełna godziny. Niestety w czasie reakcji chemicznej powstaje charakterystyczny zapaszek, ale ulatnia się z upływem dnia. Nie jest też specjalnie intensywny.
Trzeba powtarzać aplikację co 2 dni, żeby utrzymać ładny efekt, albo użyć solidnego peelingu do usunięcia - inaczej schodzi w plamy.
Przypomniałam sobie o nim teraz, bo przed Sylwestrem przyjdzie znowu się posmarować. :)