Christian Dior Diorshow Mono Pojedynczy cień do powiek

Nigdy nie kupiłabym pojedynczego cienia do powiek za taką cenę. W ogóle nie lubię pojedynczych cieni, za wyjątkiem tych jasnych, bazowych, bo one najszybciej się kończą w paletkach multi-cieniowych. Cień dostałam w prezencie (jeśli to tak można nazwać) od osoby, która kupiła dla siebie i zmieniła zdanie. Cień jest matowy, bardzo ciemna kawa z mlekiem (nazwa się wytarła więc nie mogę jej podać). Opakowanie było bardzo ładne, ale dość szybko oderwało się wieczko. Zdziwiło to mnie trochę w kosmetyku z dość wysokiej półki. Kolor pięknie wysycony, nakłada się cudownie, bez żadnych nierówności. Aksamitny w dotyku. Trwały. Czy się zbiera w załamaniach powieki? Zbiera. Czy się obsypuje? Trochę tak. Nie podrażnia, nie pachnie. Polecam? Jasne! Jeśli ktoś ma nieograniczone środki finansowe i brak lepszych pomysłów na ich wydanie, to jest to naprawdę bardzo dobry cień. Szkoda, że pudełeczko się rozleciało, ale może to akurat wadliwy egzemplarz.

Kupiłam najpierw jeden odcień (Fire) i oprócz tego, ze się super mieni nie mogę powiedzieć nic więcej, strasznie się osypuje, a ze jest z drobinkami brokatowymi to muszę podczas makijażu poobklejać się pod oczami płatkami, następnie kupiłam inny kolor (pulsE) bo również ekstra się mieni i co? W ogóle się nie osypuje, mam wrażenie, ze jest bardziej miękki i „mokry” dłużej się trzyma i lepiej się go nakłada. Fire zrobiony we Francji a PulsE w Korei. Pani w Sephorze upierała się, ze to nie możliwe abym u nich kupiła made in Korea bo oni tylko do Notino robią... a jednak. Jak za 162 zł to mogłaby być trochę lepsza jakoś albo chociaż taka sama jak drugiego odcienia

Kupiłam cień w kolorze 623 Feeling z nadzieją, że idealnie sprawdzi się jako cień wyrównujący kolor powiek przed blendowaniem. Ogólnie z cieniem słabo się pracuje, mam wrażenie jakby był słabo sprasowany, bo potrzeba go naprawdę dużo nabrać aby zobaczyć efekt na powiece. Osypuje się i pomimo,że jest jasnym kolorem, wygląda to tak jakby moja powieka została delikatnie przyprószona mocno zmieloną mąką. Ma delikatnie połyskujące drobinki, co nadaje mu satynowy efekt. Efekt jest minimalnie lepiej widoczny przy nakładaniu cienia palcem. Jedyne co jest w tym cieniu porządne i eleganckie to (jak zawsze zresztą!) opakowanie-kasetka, z lusterkiem i w komplecie z welurową sakiewką do przechowywania.

To były moje pierwsze cienie od Diora. I wiem, że od teraz juz zawsze będe miała jakieś cienie tej marki. Kupiłam dwa cienie z tej serii - fioletowe (power) i białe (infinity). Powiem tak: trzeba ich używac oszczędnie, ponieważ jasny ma dużo połyskujących drobinek i mozna na prawdę przesadzić, chociaż blyszczą się wyjątkowo, tak jak jeszcze żadne inne cienie ktore mialam nie polyskiwały. Ciemne cienie natomiast mogą wywołać efekt plamy na oku, trzeba umieć je nałożyc, warstwowo i umieć rozetrzec na oku. Nie jest łatwy ani szybki makijaż tymi cieniami, moim zdaniem, choć ja maluję się juz przeszło od 20 lat... Cienie są miękkie, łatwo sie rozprowadzają. Czy sa wydajne, nie wiem, mam je kilka miesięcy ale nieczesto uzywam właśnie ze względu na brak czasu na robienie makijażu dlużej niż pół godziny. Wydaje mi się jednak, że ciemny pobedzie ze mna długo. Nawet nie zmazało sie jeszcze logo, choć kilkanascie razy już ich użyłam. Ogólnie uważam, że sa to dobre cienie - maja piekne, niebanalne odcienie, potrafią się cieniować, bardzo dobrze sie nakładają. Jedyna ich wadą jest to, że trzeba na nie poświęcic czas. Nie żałuję zakupu, choć używam ich tylko od czasu do czasu. Nie są idealne, choć niewiele im brakuje.