Bielenda Balsam brązujący z opalizującą perłą 

Brudzący, lepki, śmierdzący... to juz wystarczyłoby ,jak myślę, jakoś muszę zużyć, bo nie lubie wyrzucać, chociaż żal na niego własnego ciała, nie polecam ...:( Używam tego produktu od: 4 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 3/4 i nie chce się zużyć

Balsam że tak powiem dawał się rozsmarować ale z wchłanianiem się było już gorzej. Brudził mi ubrania i męczył zapachem. Lekko brązowił skórę ale nie mogłam się przemóc i stosować go regularnie. Brokat mi nie przeszkadzał. więcej go nie kupię Używam tego produktu od: dlugo nie mogłam zużyć Ilość zużytych opakowań:1

Podoba mi się w nim to, że lekko brązuje. Kupiłam raz, do ponownego zakupu skusiłam się, ale raczej już go trzeci raz nie zakupię- poeksperymentuję ;-) Fajne są te drobinki, balsam jest dość wydajny. Ale zapach mi się nie podoba- często używałam na jakieś ważniejsze wyjścia, by dekolt sobie rozświetlić tymi opalizujacymi drobinkami, a zapach, niezbyt fajny, długo się trzymał... ;) Używam tego produktu od: koło 2 lat, Ilość zużytych opakowań: drugie napoczęte ;)

Mam go już od dawna. Używałam go przede wszystkim w wakacje, żeby dodatkowo podkreślić opaleniznę. W tym wypadku sprawdził się dobrze, ale na dodatek zabarwił moją piżamę... Ogólnie zniszczyła ją. Ale to tylko przez moją nieuwagę, gdyż nie poczekałam, aż balsam wchłonie się do konca. Zapach mi się podoba / jest lepszy od samoopalacza w każdym bądź razie / , drobinki nie są nachalne, delikatne. Nie wiem czy kupię, gdyż nie spełnia w 100% swojego zadania. Na pewno nie brązuje ciała na brązowo, tylko jakiś pomarańcz. Nadaje się w niewielkich ilosciach do rozświetlenia wybranych partii ciała. Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: męcze 1

Balsam brązujący z opalizującą perłą? Chyba kolorowy lepki krem ze śmiesznym brokatem dla picu.. Za nic w świecie nie da się go rozsmarowac, a kiedy już prowizorycznie się to zrobic, to balsam nie chce się wchłaniac.. do tego łapy całe świecące od tego- TAK!- B R O K A T U, to nie jest żadna perła jak dla mnie.. ;d. Spływa z ciała, tam gdzie zostały jego resztki robią się śmieszne plamy, które nijak do opalenizny się mają... Nie polecam, fe ;-) Używam tego produktu od: nie używam Ilość zużytych opakowań: 1/4 pierwszego i ostatniego ;d

+nie opala, nie brązuje, nie robi dosłownie nic +drobinki moim zdaniem są nieładne, nie jest to taka rozświetlająca mika, tylko kawałki bazarowego brokatu, fuj +nie polecam , bo nie spełnia obietnic producenta:(:(:( Używam tego produktu od:dwa miesiące Ilość zużytych opakowań:2 opakowania(w cenie 1):)

Balsam lekko brązuje skórę i rozświetla ją dzięki drobinkom wyraźnie widocznym po nałożeniu. Mojej skóry w żadnym wypadku nie nawilża. No i jeszcze ten zapach - może nie przykry, ale nie należy do moich ulubionych. Dlatego tylko 2 gwiazdki.

Z powodu tego okropnego zapachu nie kupię go już więcej. Balsam LEKKO brązuje skórę, dobrze ją nawilża, ale trzeba odczekać kilka minut, żeby się wchłonął. Najfajniejszą rzeczą w nim są te złote drobinki.

Efekt brązowej skóry jest raczej mierny, a mam jasną karnację i naprawde niewiele mi potrzeba. Dodatkowo ten zapach...po prostu okropny, nie do wytrzymania. Jedynym plusem są drobinki złota , które niestety zostają starte przez ubranie dość szybko, ogólnie nie polecam, jest dużo lepszych tego typu produktów....

Wlasciwosci brazujace tego balsamu sa naprawde znikome, ale faktycznie nabyty juz brazik pomaga poglebic i przedluzyc bez niepotrzebnego przesuszenia skory. Dodatkowo moglby byc stosowany jako upiekszacz bo te zlociste drobinki sa przesliczne. Moglby ale ja go nie stosuje ze wzgledu na smrodek. Slaby ale jednak. Nie tylko ten typowy samoopalaczowy ale i ten prosto z butelki. Duza butelka, fajna konsystencja - taka luzna i lesita. Nie trzeba nakladac duzo. Nie 'smuguje' fajny.

Zdaje sobie sprawe ze to balsam brazujacy, a nie samoopalacz, ale po 8 dniach uzywania conajmniej raz dziennie prawie nie widac efektu! nie jest w ogole przyciemniona. Jedyny efekt jaki osiagnelam to wyrownany koloryt, no i lekkie zabarwienie hm..zolto-brazowe. Ale zbyt lekkie. Balsam ma zalety, drobinki zlote, niewidoczne przy zwyklym swietle, natomiast przy sztucznym i na sloncu ladnie sie mieni. Ma przyjemny zapach, jednak troszke zbyt intensywny. Ze wzgledu na drobinki mialabym ochote go uzyc na wesele, jednak jego zapach bedzie sie gryzl z perfumami. nie wysusza skory. Kupilam go w promocji, 2 sztuki za 12 zl. Wiec nie jestem bardzo zla. Jenak drugi raz go nie kupie.

Balsamy brązujące i samoopalacze to chyba najrzadziej kupowane przeze mnie kosmetyki- brązowa skóra nie jest mi potrzebna do szczęścia, wręcz przeciwnie- staram się podkreślać swą białość ;) Poza tym, w preparatach tego typu denerwuje mnie konieczność dokładnego wsmarowania, odczekania aż się wchłonie, częste powtarzanie itp. Balsam Bielendy dostałam w prezencie i- o dziwo- stosuję go, częściowo aby zobaczyć, jaki daje efekt, częściowo na potrzeby Wizażu :D Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne- balsam ma ładny zapach, lekko cytrynowy. Wchłania się bardzo szybko. Złote drobinki są miłym, aczkolwiek nie niezbędnym dodatkiem- używam balsamu tylko na noc. Jednak nawet przez te parę godzin, od nałożenia do pójścia spać, widok rozświetlonej skóry cieszy oko ;) Balsam nie wydziela tego specyficznego zapachu, jak niektóre brązujące środki- no może trochę, kiedy na drugi dzień go zmywam. Nie tworzy smug. Efekt jest subtelny, złocistobrązowy, widoczny dopiero po kilkakrotnym użyciu. Właściwości pielęgnujące oceniam nienajlepiej- muszę wspomagać się nawilżającymi balsamami, ale w zimie to normalne że skóra jest sucha bardziej niż zwykle. Moja siostra nakłada go dodatkowo po wizycie w solarium i balsam faktycznie pogłębia kolor opalenizny, efekt brązujący jest u niej bardzo ładny. Myślę, że kupię go ponownie, ale wiosną/ latem- wtedy na pewno lepiej się sprawdzi.

Jestem bardzo dumna z tego, że udało mi się nakłonić męża do stosowania kosmetyków poza balsamem po goleniu, dezodorantem i wodą :) . Za szczególny sukces poczytuję sobie balsam do ciała i krem pod oczy. Ponieważ mego męża na recenzję nie namówię - sama się tym zajmę. Przetestowaliśmy :) już kilka balsamów, głównie Bielendę i Miraculum i specjalnych różnic nie widzę. Bielenda ( zarówno wersja zwykła, jak opalizująca ) jest tania i wydajna. Mąż ma skórę suchą ( codzienny basen ), więc bez odżywiania - wyczuwałam jej szorstkość. W tej chwili jest miękka i nawilżona. Gorzej z natłuszczeniem, ale który mężczyzna z własnej woli użyje mazidło?! :) Zatem dobre i nawilżenie. Zapach nie powala na kolana, jest raczej dyskretny, co można uznać za zaletę. Wchłania się szybko, nie ma wrażenia lepkości. Działanie brązujące jest również dyskretne, to znaczy podkreśla i przedłuża naturalną opaleniznę, ale na spektakularne efekty nie ma co liczyć. Perłowego połysku nie zauważyłam, ale go też nie szukałam.Mąż ma uwagę - balsam nieco brudzi bieliznę!