WS Wierzbicki & Szmidt Academy

Jeden z ulubionych szamponów

Bardzo dobry szampon do włosów tłustych. Szampon bardzo dobrze oczyszcza moje włosy z nadmiaru sebum, a jednocześnie nadaje im lekkości i czuć, że włosy po umyciu są miękkie i łatwo się rozczesują nawet kiedy nie nałożę odżywki. Eliksir super sprawdzi się dla osób, które potrzebują aby ich włosy były zregenerowane. Szampon ma bardzo ładny delikatny zapach. Trochę drogi ale zdecydowanie wart swojej ceny.

Jestem jak dziecko: śmieszy mnie etykietka ze zdjęciem Wierzbickiego & Szmidta :D

Dwójka znanych fryzjerów, prowadzących program "Ostre cięcie" postanowiła zadbać również o twoje włosy! Założyli firmę "WS Wierzbicki & Szmidt Academy", która ma niewielki, ale w zupełności wystarczający asortyment do pielęgnacji i stylizacji włosów. Czy produkty, które są sygnowane nie tylko nazwiskiem, ale i twarzą (uważam, że to urocze (⁠ ⁠ꈍ⁠ᴗ⁠ꈍ⁠) hahaha), mogą być złe? – tak. ale nie w tym przypadku! Testowałam tak dużo odżywek, a jakoś przez te wszystkie lata nie wróciłam do tej. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego. Jest przecież świetna! Myślę, że po prostu jestem na etapie szukania swojego ideału i testuję różne. Doskonale pamiętam działanie "Czarnej Orchidei" - zauważalnie poprawiła stan moich włosów: zostały przez nią nawilżone, zregenerowane, odżywione, zdefiniowane, wygładzone, optymalnie dociążone, ale nie przeciążone. Odzyskały blask tafli (co jest wyczynem w przypadku moich matowych, smętnych włosów), nabrały mocy. Oprócz tego odżywka pachnie zniewalająco! Intensywnie, bardzo długo (zapach utrzymywał się na włosach trzy dni), przepięknie, szlachetnie, niezwykle ekskluzywnie jak na drogeryjną odżywkę. Naprawdę panowie Tomasz i Andrzej nie mają się czego wstydzić! Pamiętam, że stosowałam ten produkt jako jedyny, który odżywiał mi włosy (teraz mam całą szafkę specyfików pielęgnacyjnych) i mogłam pochwalić się doskonałą kondycją. Taki słoiczek wystarczył mi na ok. pół roku regularnego, stosowania, co czyni go bardzo wydajnym (to prawda, że włosy miałam wówczas krótsze, ale też trochę bardziej gęste). O ile mnie pamięć nie myli, konsystencja była biała, lekko perłowa i dość płynna - trzeba było dokładnie odgnieść włosy z nadmiaru wody, żeby esencja się przyjęła. Rozprowadzała się po włosach gładko i można było aplikować ją także na obszar u nasady, bo nie powodowała przyklapu. Zdaje się, że ten egzemplarz znajduje się w topce moich ulubionych odżywek, ale zanim ogłoszę ją hitem, chciałabym kupić jeszcze jeden słoiczek. Po tylu latach warto sprawdzić, czy daje te same lub inne rezultaty. Włosy mi się jednak zmieniły. Ciekawa jestem, jak ta "esencja odżywcza" poradzi sobie z aktualnym stanem rzeczy na mojej głowie. Na pewno wrócę tu z wnioskami – sądzę, że z pozytywnymi. :)