Biore

Rewelacja

Esencja przeciwsłoneczna od Biore idealnie sprawdza się przy mojej cerze mieszanej – nie zapycha porów czym nie powoduje niedoskonałości. Jego lekka, wodnista konsystencja szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu. Nie bieli skóry, nie roluje się i doskonale nadaje się pod makijaż. Nie migruje do oczu, ani nie powoduje ich podrażnienia. Jest niezwykle wydajny i komfortowy w codziennym stosowaniu.

Idealny

Żel przeciwsłoneczny od Biore doskonale sprawdza się przy mojej cerze mieszanej – nie zapycha i nie powoduje niedoskonałości. Ma lekką, wodnistą konsystencję, która błyskawicznie się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. Nie bieli, nie roluje się i świetnie współgra z makijażem. Dobrze chroni skórę, nawet w trudnych warunkach, takich jak wysoka wilgotność czy pocenie się, nie szczypie w oczy. Jest bardzo wydajny i komfortowy w codziennym użytkowaniu.

Tylko Biore!

Lekki, na bazie wody, skuteczny. Przestałam kupować kremy z filtrem, po prostu tylko Biore. Mam wersję białą do twarzy i błękitną (do ciała), obie rewelacyjne. Przede wszystkim wreszcie coś, co nie tworzy na skórze lepkiej, ciężkiej warstwy. Wymaga wymieszania przed użyciem, aby składniki dobrze się rozprowadziły, potem kleksik na dłoń i po twarzy. Chroni przed opalenizną praktycznie w zupełności, co przy mojej jasnej skórze jest koniecznością. NIe szczypie w oczy, nie tłuści. Nakładam filtr na krem i serum, ale pod bazę i kolorówkę, zmatowiony grzecznie siedzi na zaaplikowanym miejscu i chroni. Odrobinę bieli, ale niezauważalnie, po chwili ta biel znika, a pod podkładem i pudrem to już w ogóle. Najważniejsze, że nie brudzi ubrań - kilka krajowych specyfików zostawiło ślady na białych bluzkach, które po praniu zmieniły w zaplamionych miejscach kolor na brązowy i nie nadają się do noszenia. Ten nie sprawił mi jeszcze podobnych problemów i mam nadzieję, że tak pozostanie. 30 ml w opakowaniu spokojnie wystarcza na cały sezon, może być bezpiecznie przewożone i - co może nie ma żadnego wpływu na działanie kosmetyku, ale kolor opakowania wreszcie jest inny niż odcień żółtego sera i/lub basenu z katalogu all-inclusive. Chętnie sięgnę też po różowego "kolegę" Bright Face. Kocham.