Shu Uemura, New Generation Eyelash S Curler (zalotka do rzęs)

Mam oczy dość okrągłe i głęboko osadzone, do tego moje rzęsy rosną w dół i są wyjątkowo oporne na podkręcanie, więc mam z nimi spory problem, a większość zalotek które stosowałam w ogóle nie spełniały moich oczekiwań.
Wreszcie znalazłam tą, która idealnie spełnia swoją rolę, i na pewno będzie ona stałym elementem mojej kosmetyczki ^_^

Mam proste rzęsy o nieprzesadnej długości. Nie mam głęboko osadzonych oczu, za to mam oczy blisko osadzone, jeśli w czymś ten opis pomoże. Podkręcałam rzęsy od zawsze, ponieważ malując tuszem w innym wypadku kilka rzęs w zewnętrznym kąciku sklejałoby mi się i plątało między górą a dołem, tak więc istotną rzeczą jest w moim przypadku podniesienie rzęs u samej nasady, zwłaszcza tych w kąciku oka. Tradycyjne zalotki generalnie spełniają swoją funkcję, choć przez istnienie bocznych "belek" niekiedy nie łapią rzęs na samym końcu. Tradycyjna zalotka ma też tę wadę, że żeby poprawić efekt, trzeba podkręcić ponownie wszystkie rzęsy, a więc gdy rzęsy w kąciku potrzebują większego podkręcenia, ponieważ wyrastają mi trochę bardziej w dół, to te rzęsy na środku linii rzęs podkręcają się aż tak, że końce skierowane są w łuk brwiowy, co jest zbędne.

Ok, teraz część zasadnicza recenzji zalotki Shu Eumura S Curler.
Zalotka ta miała mieć tę zaletę, że łapie rzęsy wybiórczo, więc nie trzeba "dokręcać" wszystkich, kiedy inne partie tego nie potrzebują. Kolejnym plusem miało być to, że nie ma ona bocznych "belek", przez co miała łapać każdą, najmniej dostępną rzęsę w kąciku oka.
Ja, stosując tę zalotkę, przede wszystkim nie daję rady docisnąć jej do samej powieki, przez dziwne wygięcie części przygniatającej, które odbija w tym miejscu, tworząc odległość między powieką (nasadą rzęs) a miejscem podkręcenia. Owszem, próbuję włożyć dolną poduszeczkę jak nagłębiej do oka (!), jednak przez to, że górna metalowa część (zdjęłam nawet białą gumkę) jest już tak mocno oparta o łuk brwiowy, że zalotka w ogóle zamiast mieć kierunek ugniatania pionowo, kierunek ten ma pod skosem, wgłąb oka :( Także gumka dolna przylega do linii wodnej, a że moja powieka zbudowana jest tak, że linia wodna cienieje przy zewnętrznym kąciku - gumka dotyka gałki ocznej :( Uważam, że to niedopuszczalne, ale próbowałam każdego sposobu, by uchwycić rzęsy u nasady - niestety i to nie poskutkowało. Rzęsy podkręcane zalotką Shu Eumura S Curler są podkręcane dopiero na długości 3mm od powieki, podczas gdy tradycyjna zalotka, której użyłam na drugim oku, unosi rzęsy już 1mm od ich nasady.

Ja osobiście nie polecam tej zalotki, ponieważ przy mojej budowie oczodołu ona się nie sprawdziła, choć myślałam, że mam bardzo przeciętny układ oczu, nie są one głęboko osadzone. Chciałabym tylko ostrzec dziewczyny przed wydaniem 120zł na ten produkt, gdyż niektóre mogą być zawiedzione tak jak ja, tym bardziej przepłacając 10x w stosunku do innych zalotek.

Jestem w niej zakochana!!
Wszystkie zalotki, których próbowałam używać przed shu uemurą, lądowały gdzieś w koszyku w stercie, którą chciałoby się podpisać "Mam, używam raz do roku, gdy musze przypomnieć sobie jakie to było beznadziejne". Wszystkie zalotki zawsze przycinały mi skórę powiek, podkręcały rzęsy od połowy, bo przez kształt nie były w stanie dojść od jednego kącika do drugiego, efekt trwał chwilę, zresztą był tak brzyski, że może i dobrze.

Naczytałam, naoglądałam się recenzji o tej zalotce, znalazłam do kupienia online i dodałam do zakładki w przeglądarce i biłam się z myślami, czy to mądre kupić zalotkę w takiej cenie... Aż dostałam ją w prezencie!!

Używam jej pół roku niemalże CODZIENNIE! Odkąd zagościła w moim życiu w połączeniu z long4lashes moje rzęsy wyglądają jak z reklamy!

* nie niszczy rzęs
* jest w stanie podkręcić każdą rzęse
* podkręca rzesy przy nasadzie - dodatkowo to je unosi dzieki czemu wygladaja na optycznie dluzsze
* nigdy jeszcze nie "uszczypnęłam" sobie nią skóry!!
* bardzo wygodna
* biala gumka chroni przed uciskaniem przy podkrecaniu

Nie umiem bez niej żyć!

Jestem w posiadaniu tej zalotki już od kilku miesięcy, ale długo nie mogłam się zdecydować na napisanie tej recenzji. Powodem są moje mieszane uczucia co do tej zalotki i brak zdecydowania czy jest to produkt tak wybitny jak wszyscy sugerują. No cóż- jedno mogę stwierdzić na pewno, cena jest jak dla mnie zbyt wygórowana.

Zalotka She Uemura już na pierwszy rzut oka różni się od "tradycyjnych" zalotek- jest mniejsza i zauważalnie delikatniejsza. Część, która przytrzymuje i podkręca rzęsy jest zdecydowanie krótsza, przez co nie ma możliwości uchwycenia całego wachlarza rzęs jednym ruchem.

Rzęsy trzeba podkręcać partiami. Jest to oczywiście bardziej praco- i czasochłonne, ale powoduje, że dosłownie każda rzęsa jest zalotnie podkręcona. Tradycyjna zalotka nie łapie malutkich rzęs np. w kącikach oczu, zalotka She Uemura to umożliwia. Dzięki temu zabiegowi rzęsy są pięknie podkręcone a oko "otwarte". Oko staję się wizualnie większe. Jest to efekt naprawdę widoczny i ładny.

Efekt podkręcenia rzęs jest też bardziej trwały, niż w przypadku innych zalotek, które miałam okazję używać.

Zalotka nie wyrywa rzęs, nie łamie ich. Jest dla nich delikatniejsza.

Aby jednak nasze rzęsy były pięknie podkręcone, trzeba jednak poświęcić na to trochę czasu. Niestety nie zawsze jest to możliwe w natłoku porannych przygotowań, nad czym oczywiście ubolewam.
Kolejna wada to cena- z całym szacunkiem, mimo pięknego efektu, prawie 150 zł za zalotkę jest to cena zbyt wysoka.

Zalotki nie używam codziennie, bo niestety nie mam na to czasu. Jest ona jednak niewątpliwie bardzo dobrym produktem, dzięki któremu możemy w widoczny sposób upiększyć nasze spojrzenie.