Farbowanie włosów to dla mnie nie pierwszyzna, choć najczęściej mam do czynienia z henną i innymi ziołami. Po szampony koloryzujące sięgam, gdy mam niewiele czasu, albo problem z zakupem potrzebnych ziół, a odrosty proszą już o zamaskowanie. Kosmetyk Palette też został użyty w sytuacji "awaryjnej", oceniam kolor "czerwień granatu".
Pierwsza wada: mała ilość. Saszetki Delii czy Joanny są tańsze, zawierają odpowiednią ilość farby do jednego zabiegu, spokojnie pokrywają gęste włosy do ramion. Schwarzkopf sprytnie umieszcza w ulotce informację, że w przypadku dłuższych włosów lepiej wykorzystać dwa opakowania, ale biorąc pod uwagę małą pojemność saszetek i brak pienienia (o dalszych wadach napiszę niżej), na jedno farbowanie można się nieźle wykosztować.
Po drugie: wspomniany brak piany. Nakładałam to na głowę, dodawałam wody, masowałam - za nic nie chciało się spienić, by łatwiej można było tę maź rozprowadzić. W rezultacie, jedno opakowanie LEDWO wystarczyło na zamaskowanie najbardziej widocznych odrostów.
Po trzecie, wyjaśniając tytuł recenzji - DUSZĄCY, NIEWIARYGODNIE CHEMICZNY, ZAPACH. Nie oczekuję od tego rodzaju kosmetyku braku jakiejkolwiek kompozycji zapachowej, to nie naturalna henna, ale szampon Palette jest pierwszą krótkotrwałą farbą, z którą miałam do czynienia, o tak duszącym i agresywnym smrodzie. Już podczas nadkładania można sobie zafundować potężną dawkę oparów. Z tego właśnie powodu, nie byłam w stanie wytrzymać z farbą na głowie więcej, niż kilka minut, bo zaczynało mi się robić słabo!! Nie chcę niczego sugerować, ale podpada mi to pod kategorię bojowych środków trujących, konieczne było wietrzenie łazienki. Nawet po intensywnym płukaniu miałam wrażenie, że ten SMRÓD został na włosach!!
Jeśli chodzi o zalety (mało tego, ale wspomnieć wypada) - kolor wychodzi intensywny, taki jak na opakowaniu, odrosty też ładnie pokrywa, wymywa się w średnim tempie. Działanie na skórę głowy - mnie lekko wysuszył, konieczne było mycie H&S. Zaznaczam, że nie miałam do czynienia z takimi "atrakcjami" po JAKIMKOLWIEK szamponie polskiego producenta - Marion, Joanny...
Podsumowując: należy się uczciwie jedynka (w starszej wersji KWC wystawiłabym pół gwiazdki bez mrugnięcia okiem), to był pierwszy i ostatni raz, gdy farbowałam włosy ze Schwarzkopfem. Mamy 2017 rok i farby do włosów (a w szczególności farby krótkotrwałe, na kilka myć) wcale nie muszą dla konsumenta stanowić ryzyka zatrucia i wyłysienia :-/
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie