Zabawa w maseczke na biust..
Na wstepie zaznacze, ze natura obdarzyla mnie obowiazkiem uzywania nieustannie preparatow przeznaczonych do pielegnacji biustu, jezeli nie chce, zeby z dwoch melonow zrobily sie wkrotce suszone papryczki. W zwiazku z powyzszym, testuje co tylko wpadnie mi w oko nowego z kosmetykow do tej czesci ciala i z uporem maniaka wyszukuje nowinek. Na te meseczke wpadlam przypadkiem i od razu sposobal mi sie sam pomysl : kremow i zelopodobnych masa, natomiast o maseczkach do biustu na polskim rynku jakos wyjatkowo malo sie slyszy. A maseczki do twarzy wychodza co rusz. Tak wiec sam pomysl wypuszczenia do naszego polskiego rossmana czegos w formie maseczki przeznaczonej do biustu wbudzilo moj zapal :)
Ostudzil go widok wnetrza : w pudelku jest tylko polowa jego zawartosci!!! Kontaktowalam sie Kama, u niej bylo tak samo, uff nie trafilam na wybrakowana wersje, nie ja jedna padlam ofiara oszustwa, ale taki chwyt ponizej pasa..?! ..moze naprawde zdenerwowac. Kupujemy za to cale 30zl bez groszy fajne pudelko, a okazuje sie ze jest w nim produktu objetosci kremu do twarzy. No ale nic, do dziela, trzeba sie zabrac.
Maseczka ma postac zgnilo-zielona, dosc specyficznie pachnie, aczkolwiek nie nieprzyjemnie. Nakladamy ja obficie na biust az do obojczykow, a ta po chwili, partiami (plackami) zaczyna zastygac. Po pol godziny spedzonej w cieplej lazience na depilowniu nog i wycinaniu skorek paznokci, wchodzilam do wanny z woda aby zmyc z siebie zielona maz, poniewaz stwierdzilam metoda prob i bledow, ze to najprostszy sposob, by sie jej pozbyc. Siedzenie z maseczka te pol godziny nie jest raczej uciazliwe, ale jezeli juz przedluzymy ten czas chocby o chwile, zaczyna sie z nas sypac jak z ciezko chorej na luszczyce. Cala klawiatura komputera, siedzenie oraz dywan w okregu kielku centymetrow byl w zielonym pylku.
Jedno (oszukancze) opakowanie starczylo mi na az 5 zuzyc. Mysle, ze przy mniejszym biuscie niz moj, powinno starczyc na 6, gora 7.
Efekty...? Raczej niewidoczne. Na opakowaniu napisane jest, ze maseczka "Oczyszcza, regeneruje i odmladza skore". I rzeczywsicie... jakby sie przyjrzec.. jest ona jakby oczyszczona, odswiezona. A moze to wplyw gabki, zelu do kapieli i nawilzajacego mleka do wanny..? Maseczka rowniez "minimalizuje istniejace rozstepy" (tu przygladam sie moim rozstepom, hmm.. ostatnio troche sie zminimalizowaly, ale to raczej dzieki ziajii i cwiczeniom ujedrniajacym miesne biustu, zreszta.. bo ja wiem..?), oraz "zapobiega powstawaniu nowych" - jak mi jeszcze jeden rozstep wyskoczy to odejme jej gwaizdke! ;) Nastepnie czytam "Piersi staja sie bardziej pelne, kragle i jedrne" eeech, chcialabym, jednak nie dostrzegam widocznej poprawy stajac biustem w biust z lustrem. Kiedy mam maseczke na sobie - rzeczywiscie, wydaja sie jakiej jedrniejsze i pelniejsze.. Po zmyciu - wszystko wraca do poprzedniego stanu. "Biust jest wyraznie podniesiony" (oooo...!:D), "a skora dekoltu promienieje mlodoscia i aksamitnoscia" uwaga, moja skora promienieje...
Fajnie, milo sobie cos takiego poczytac. I choc kompletne w to nie wierze, a rezultatow golym okiem powalajacych nie widze, dostanie ode mnie 3*, bo wreszcie mam poczucie, ze robie cos naprawde z przyjemnoscia dla tej czesci ciala. Nalozenie maseczki, chodzenie z nia, zmywanie, oraz czytanie pieknych zdan na opakowniu sprawiaja, ze to prawdziyw rytual, dajacy satysfakcje i szczescie. Dla lubiacych eksperymenty - warto. ;)
Używam tego produktu od: pieciu zuzyc.
Ilość zużytych opakowań: cale z polowy(!)