Moja skora zrobila sie ostatnio bardzo sucha. Generalnie jest normalna, ale ma swoje „fazy” w ciagu roku i czasem jest normalna w kierunku mieszanej, a czasem wlasnie sucha. Jak na ta pore roku przystalo, postanowilam zainwestowac w porzadny krem nawilzajacy. Padlo na linie Super Aqua Guerlain, ktora mi w Douglasie zachwalala sprzedawczyni. Krem nakladam kazdego wieczora na serum z tej linii i ide spac.
Zaczne od dzialania, bo to przeciez najistotniejsza kwestia:
Z uwagi na gesta, lekko maselkowata konsystencje, dobrze wplywa na skore. Gdy sie rano budze, moja twarz jest ozywiona, ma rowny, jednolity kolor (zazwyczaj mam czerwona skore przy ustach, tam gdzie sie robia wglebienia od usmiechania sie). Ten krem calkowicie to wyeliminowal, kazdego ranka, moja buzia jest wyjatkowo wypoczeta, nie widze potrzeby nakladania podkladu (i tak nakladam cienka warstwa G. Armani Face Fabric lub Rimmel Match Perfection), a wtedy skora wyglada idealnie (moze nie jak z photoshopa, bo niestety mam rozszerzone pory, ktorych calkowicie nic nie zakryje, ale pomijajac je, nie ma sie naprawde do czego przyczepic).
Jesli chodzi o dzialanie nawilzajace to faktycznie nawilza, ale musze go nalozyc spora ilosc, gdyz skora po prostu go wchlania. Nalozony na serum mocno sie blyszczy, nalozony samodzielnie tylko przez krotki czas. Mnie to nie przeszkadza, bo i tak ide spac.
Wiem, ze kremy to tylko uzupelnienie pielegnacji, same w sobie cudow nie zdzialaja, szczegolnie jesli ma sie do nich bardzo wygorowane oczekiwania (ja tutaj mialam, nie tylko ze wzgledu na cene, ale z uwagi na sama marke, ktora powinna zachwycac jakoscia). Spodziewalam sie jednak prawdziwego bum, takiego zastrzyku wody dla skory, maksymalnego nawilzenia, zlikwidowania suchych skorek (co udalo sie 5 razy tanszemu kremowi La Roche Posay). Az tak drastycznie pozytywnych efektow nie zaobserwowalam, choc przyznac musze, ze konsystencja tego cudenka jest rewelacyjna. Uwielbiam takie. Ni to rzadka maz, ni to geste maslo, to cos pomiedzy, czyli strzal w dziesiatke!
Opakowanie oczywiscie jak na Guerlain przystalo wyjatkowo ekskluzywne. Az szkoda bedzie je wyrzucic po zuzyciu kremu, ale nie mam zdolnosci chomikowania pieknych (i pustych) opakowan.
Zapach identyczny jak serum z tej linii: lekko rozany, srednio go lubie, bo nie gustuje w rozanych aromatach.
Podsumowujac:
Bardzo dobry krem, swietnie odzywia skore, przywraca jej blask: taki prawdziwy wyglad cery bijacej zdrowiem. Nawilzac nawilza, choc spodziewalam sie czegos tak powalajacego, ze bede chciala ponownie wydac te pieniadze, aby miec cos wyjatkowego, ale okazalo sie, ze nie ma takiej potrzeby. Krem jest naprawde bajkowy, ale spokojnie da sie znalezc taki sam za znacznie nizsza kwote (co mnie sie wlasciwie juz udalo).
Używam tego produktu od: 6-7 tygodni
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 30ml (zuzylam 3/4)