Nacomi Maska algowa łagodząca 'Rumianek' (stara wersja) 

Maska rozrobiona w podanych przez producenta ilościach pozwoliłaby na zaspokojenie potrzeb skóry wojska. Radzę zrobić 1/4 z tego MAX. Bardzo, bardzo trudno ją rozrobić tak, żeby nie miała grudek. Właściwie to niemożliwe, bo w takim tempie zastyga, więc tak naprawdę nakładamy na twarz nieco obleśna grudkową maź. Nie daje się ściągnąć płatem. Jest to ściąganie po kilka centymetrów. Efekt po zdjęciu maski możliwy do osiągnięcia przeciętnym kremem. Jak na produkt Nacomi - tragedia.

Maseczkę kupiłam ponieważ potrzebowałam jakieś na podrażnienia po peelingu kawitacyjnym. Samo przygotowanie maseczki nie jest trudne. Ale proporcje podane na opakowaniu są za duże. Z tych proporcji wyszłyby dwie maseczki lub nawet trzy. Większość z miseczki musiałam wyrzucić do kosza, bo się zastygła i już nie było możliwości żeby ją komuś nałożyć. Następnym razem użyje mniej wody i mniej proszku. Po wymieszaniu maseczka przypomina ciasto i trzeba szybko ją nałożyć. Po nałożeniu na twarz poczułam od razu ulgę. Zaczerwienienia po peelingu zeszły prawie do 0. Twarz stała się mięciutka i nawilżona. Pory widocznie zmniejszone. Jest to na pewno efekt peelingu, ale maseczka polepszyła jeszcze stan mojej skóry. Zapachu nie ma. Nie wystąpiły uczulenia. Po zastygnięciu fajnie odkleja się ją z twarzy. Nie polecam nakładać blisko włosów. Kosmetyk warty uwagi.

Na początku zaznaczę, że to moja pierwsza maska algowa, więc nie mam porównania z innymi produktami. Ma formę proszku, który nalezy samodzielnie rozrobić z wodą do uzyskania konsystencji pasty. Ani razu nie trzymalam się instrukcji producenta w kwestii proporcji, bo wg niej należy użyć naraz 20g proszku, a to przecież połowa opakowania! Najlepiej mi się sprawdziło 7g proszku (5 to trochę za mało na pokrycie całej twarzy, 10 za dużo) na 25-30ml wody. Trzeba mieszać bardzo szybko i dokładnie, bo gotowa pasta szybko zastyga. Nie jest idealnie jednolita, bo zostają w niej malutkie grudki, ale nie wpływa to na jakość używania i chyba taka jest po prostu specyfika tego produktu. Może większa ilość wody trochę poprawi konsystencję, ale ja się bałam, żeby jej za bardzo nie rozwodnić. Poza tym te mini-grudki to naprawdę nie jest problem. Gotową gęstą pastę trzeba szybko nałożyć na twarz, bo zastyga. Czuć tę maskę bardzo na twarzy jak twardnieje oraz przy mówieniu czy jakiejkolwiek mimice. Dziwne uczucie, ale nie nieprzyjemne. Łatwo się ją ściąga z twarzy, z wyjątkiem cienkiej warstwy na brzegach maski, która dość mocno przysycha. Najłatwiej mi się ją ściągało wacikiem zwilżonym wodą lub hydrolatem. Także sporo z tą maską zabawy, ale efekty są bardzo zadowalajce. Czułam, że moja cera jest wypoczęta, wyciszona, bardzo miękka w dotyku. Dodam, że nie mam cery wrażliwej, raczej normalną w stronę mieszanej, a i tak byłam bardzo zadowolona z efektu. Wolę też taką formę maseczek niż jednorazowe w płachcie, bo na pewno generują mniej śmieci.

Maseczka przynosi ulgę skórze skłonnej do podrażnień, zaczerwienionej. Daje uczucie miłego dla cery chłodzenia. Zapach neutralny. Polecam osobom z cerą naczynkową.

... jej przygotowanie to koszmar. Na pewno nie należy trzymać się przepisu z opakowania. Otrzymanie gładkiej konsystencji jest praktycznie niemożliwe. Co do działania, to po ściągnięciu wygładzenie i ujednolicenie kolorytu jest widoczne. Czuję, że polubiłam się z tego typu maseczką, ale spróbuję jeszcze innych propozycji od Nacomi, ponieważ wiedziałam jeszcze wersję z borówką.

Kupiłam maskę w Hebe zachęcona promocją oraz prostym, naturalnym składem. Pomimo zaleceń producenta oraz opisów w internecie ani razu nie udało mi się uzyskać jednolitej konsystencji (opakowanie zawiera proszek, który należy rozrobić na gładką masę z wodą), mimo że robiłam to we wskazanych przez producenta warunkach. Sam w sobie produkt jest bardzo przyjemny, daje świetne efekty na skórze- cera staje się wyciszona, zmniejsza podrażnienia, łagodzi i nawilża. Kolejną trudnością może być jej zdejmowanie. Wolałabym, gdyby maska miała konsystencję bardziej peel-off i schodziła za jednym pociągnięciem, a tak niestety nie jest. Można ją usunąć za pomocą wody.

Maseczkę jest bardzo trudno rozrobić, mimo zaleceń producenta ZAWSZE wychodziła mi konsystencja serka wiejskiego z bardzo licznymi grudkami ( jedyny sposób na uzyskanie jednolitej masy to przepuszczenie przez sitko) ;// Dlatego uważam że więcej z nią zachodu niż pożytku...

To było moje pierwsze opakowanie, więc nie zawsze udawało mi się dobrze ją zrobić. Często wychodziła za rzadka(mimo, że robiłam tak jak zaleca producent). Dopiero ostatnim razem udało się i nic mi z twarzy nie skapywało. Także, dla osób nieogarniętych jak ja - uważajcie na to jak ją robicie. Co do działania: -nie zauważyłam przy mojej suchej skórze dogłębnego nawilżenia, powiedziałam bym, że nawet nie jest słabe, takie 2/5 -oczyszczenia też ciężko mi się doszukać bo zawsze przed maseczką oczyszczałam twarz, -faktycznie łagodzi, ze względu na cerę zawsze na twarzy mam rumień a po maseczce zdecydowanie się zmniejszył :D aż sama się zdziwiłam, myślałam że słabo mi czy coś :) -plus jest taki, że nie wysusza, twarz jej po niej delikatna mimo że nie czuję nawilżenia Minusem jest moje nieumiejętne obsługiwanie się nią. Na obrzeżach maseczki zostawały mi takie bardzo cienkie warstwy, które wysychały do białości i były ciężkie do zdjęcia. Zdrapywałam je, albo jak się dało rolowały się pod palcami. Niestety w tych miejscach zostawały mi zaczerwienione miejsca. Także jeśli nakładacie to sobie nie żałujcie i starajcie się żeby wszędzie była taka sama ilość, równomiernie należy ją rozkładać :) Ma przyjemny(jak dla mnie) zapach. Co do zapewnień o zmniejszeniu uczucia swędzenia oraz pieczenia to ciężko coś powiedzieć. Po maseczce nic takie nie odczułam, ale czy na co dzień mniej pieczeni mnie skóra? Chyba nie.