Miałam paznokcie w strasznym stanie, od zawsze słabe, po ściągnięciu żeli, krótkie, rozdwajające się. Porażka. Dodatkowo zniszczone Eveline 8w1. Postanowiłam wypróbować Joko, w końcu gorzej już być nie mogło.
Dzięki Joko, moje paznokcie bardzo się wzmocniły, dużo urosły. Były piękne i zadbane. Jako base coat odżywka zachowuje się bardzo dobrze, nie robi smug, rozprowadza się równomiernie, nie ma bąbelków. Bez zastrzeżeń.
Wszystko byłoby idealnie,.. ALE. No właśnie. Formaldehyd, moja zmora. Chwała producentowi, który, jako jeden z nielicznych!, jest normalnym, myślącym człowiekiem i napisał, jak stosować odżywkę. Czyli nieczęsto, np. raz w tygodniu, nie dłużej niż ileśtam miesięcy, a potem przerwa. Dzięki ci, dobry człowieku, w imieniu wszystkich ludzi. Może panikuję, ale formaldehyd na prawdę szkodzi, gdy jest nieumiejętnie stosowany.
Chociaż mnie zaszkodził i bez tego ;) Zobaczyłam, że na paznokciach pojawiły mi się malutkie, czarne kreseczki, co dla mnie już oznacza czerwony alarm i ostawiłam Joko. Wróciłam do niej pół roku później, ponieważ złamałam sobie wszystkie paznokcie i potrzebowałam naprawy. Niezawodna Joko pomogła, ale znów miałam kreseczki.
Mój wniosek jest taki, że to bardzo dobra odżywka. Zawiera formaldehyd, ale inaczej jej działanie, nie oszukujmy się, było by o wiele słabsze. Widzisz, że coś jest nie tak - odstawiasz. Proste. A Joko, umiejętnie używana, potrafi zdziałać cuda ;)
+ superwydajna!
+ konsystencja
+ nie gęstnieje
+ świetny base coat
+ poprawia stan paznokci
+ ładny, (w mojej wersji, bo są wie) mleczny ocień
+ cena
- dostępność
- zapach
- formaldehyd potrafi zaleźć za skórę, ale kto każe używać non stop? :D