W roli wyjaśnienia to cały produkt składa się z dwóch tubek, scalonych ze sobą w bardzo ładnym wykonaniu.
Korek jest ruchomy, co dwa tygodnie stosowania powinnyśmy przenosić się na wyższy stopień (wtajemniczenia :) ) od 1 do 4.
Dlaczego jednak nikt nie mówi o tym, że to ściema ? (jeśli ktoś wspomniał to przepraszam, przeoczyłam).
Jak mówiłam, cały produkt to dwie butelki! Nie cztery!
Macam je, patrzę pod światło i nie ma w nich żadnej podziałki. Jestem pewna, że produkty są dwa ! Jutro chcę zrobić fotki aby pokazać opakowanie, ale potem je rozetnę aby mieć 100% pewności.
Stosowałam cały system pełne dwa miesiąca, praktycznie codziennie. Postępowałam zgodnie z zaleceniami i na prawdę byłam zadowolona z efektów.
Peeling numer jeden używany w fazie 1 i 2 jest koloru białego i posiada w sobie malutkie ale wyczuwalne drobinki. Używanie jest przyjemne, drobinki nie są szorstkie, nie podrażniały mojej skóry.
Kosmetyk wcierałam bardzo starannie, okrężnymi ruchami omijają delikatną skórę wokół oczu.
Produkt pachnie bardzo przyjemnie, nie zbyt intensywnie. Zapach kojarzy mi się z kosmetykami "z wyższej półki" , poza tym prezentuje się też bardzo ładnie. Spokojnie nadawałby się na prezent :)
Peeling numer dwa, stosowany w fazie 3 i 4 wygląda inaczej. Jest koloru szarego, drobiny są nieco większe , wyczuwalnie większe. Złuszczają naskórek bardziej stanowczo (chociaż jeżeli używało się produkt według wskazania, to w fazie 3 czy 4 skóra jest już gładka i naskórek nie jest już tak mocno ścierany). Użytkowanie nadal jest przyjemne. Krem, w którym zatopione są drobiny ścierające jest gładki, wydaje mi się,że lekko natłuszcza skórę aby chronić ją przed podrażnieniami.
Podsumowując, peeling Anew Clinical jest bardzo skuteczny , nie można zrobić sobie nim krzywdy, skóra rzeczywiście jest oczyszczona,już po 2 tygodniach stosowania zauważyłam, że jest mniej niedoskonałości. Skóra była wygładzona i przyjemna w dotyku. Z czystym sumieniem mogę go polecić osobom lubiący dbać o siebie w zaciszu domowym.
Niemniej jednak nie wiem czy kupię go ponownie, obecnie stosuję szczoteczkę elektryczną do twarzy. Prędzej używałam też ściereczek muślinowych. Moim zdaniem oba te sposoby są lepsze od wszelkich peelingów. Używam do nich zwykłego żelu do mycia twarzy a efekty są zbliżone, dlatego też nie widzę powodu aby wydawać niepotrzebnie pieniądze. Chyba lepiej było by zainwestować w dobry krem na dzień lub filtr.
Poza tym kilka razy wykonywałam zabieg mikrodermabrazji w salonie kosmetycznym. Uwielbiam to, że na efekty nie trzeba czekać tak długo jak w przypadku peelingów. No i każdy kto dobrze szuka, może wybrać się na wizytę za 50- 60 zł, jest bardzo dużo ofert na stronach sprzedaży grupowej (wiecie o co mi chodzi :) )
PS: peeling Anew opłaca się kupić przez internet, wiem, że wiele konsultantek sprzedaje w ten sposób kosmetyki, tak że produkty są oryginalne i o połowę tańsze :)