Do recenzji zabieram się zwykle, kiedy mam wyrobioną opinię o produkcie i jasno potrafię ocenić czy mi się spodobał czy nie, czy był wart zakupu i czy dojdzie do ponownego. W tym wypadku mam bardzo mieszane uczucia.
Bazę kupiłam na poświątecznej promocji w Sephorze i przynaję, że zupełnie nieplanowanie wróciła ze mną do domu. Był tłok, zamieszanie, spieszyłam się i spontanicznie wzięłam That Gal.
Obecnie kosztuje 129zł w cenie regularnej. Za tą cenę dostajemy 11ml produktu w wykręcanym flamastrze. Baza ma postać delikatnie różowego mleczka - nie jest to krem ani żel, jest bardzo lekka, półpłynna. Nie ma drobinek. <3 Przyjemnie pachnie.
Mam ją dłużej niż ustawa przewiduje, a nie straciła nic ze swoich właściwości. Zdziwiłam się nawet, że jest jej tylko 11 ml. Nie używam jej jednak codziennie, raczej jak mi się przypomni.
Nie mówię, że jest to kosmetyk zły, wręcz przeciwnie, jest bardzo dobry. Tylko, że to taki \'Krzysztof Zbędny\' ;) Szczególnie dla osób z tłustą lub mieszaną cerą (ja). Owszem, są miejsca w których sprawdza się ślicznie, np. nakładam go na policzki w ramach szybkiego, dziennego rozświetlenia. Nie zostawia poświaty jak High beam, Mary Lou - ogólnie rzecz biorąc te wszystkie rozświetlacze dające perłową taflę. Daje bardziej \'dewy look\', jakby lekko mokry, niż \'glowy look\' jak właśnie wyżej wymienione i wiele innych. Zrobiłam fotki, ale nie wiem czy uda się to wychwycić. Wygląda super, bo bardzo naturalnie, ale nie trwa długo, niestety.
Pierwotnie jednak jest to baza pod makijaż, tylko, że w takiej roli nie widzę sensu używania go. Próbowałam, według mnie jest to kosmetyk za delikatny i ginie po podkładem. Takie placebo. Z drugiej jednak strony skóra jest wygładzona i minimalnie lepka, a więc w pewnym stopniu spełnia zadanie. Ponieważ daje efekt mocno nawilżonej skóry, myślę, że byłby to świetny produkt dla osób, które na co dzień nie używają podkładu, bo odwraca uwagę od drobnych niedoskonałości, zmarszczek, za to podkreśla, uwydatnia rysy twarzy - kości policzkowe, szczyt nosa, łuk kupidyna, mimo wszystko trochę jak rozświetlacz. Ja sama choć mam zaskórniki na nosie i rozszerzone pory, jeśli mam luźny dzień i nie nakładam makijażu, a pojawia się sytuacja, że muszę szybko gdzieś wyskoczyć, z kimś się spotkać to nakładam samą tą bazę i już wyglądam i czuję się lepiej - efekt mocno nawilżonej, promiennej skóry. I nie straszę ludzi ziemistą cerą w świetle dziennym.
Na dłoni starałam się pokazać, że ma po roztarciu delikatnie różowy kolor, który nie ginie w 100%, ale to nie przeszkadza w nałożeniu go na całą twarz jako opcji całkowitej bez podkładu. Na podkładzie kolor ten ginie zupełnie, myślę, że osoby o typowo porcelanowej cerze mogłyby go używać jako świetlistego różu, ale taki efekt to przy cerze naprawdę alabastrowej Śnieżki. ;)
\'Ta dziewczyna\' dobrze sprawdzała się też jako rozcieńczalnik podkładu, :P mieszałam podkład i bazę pół na pół, i uzyskiwałam bardzo lekkie krycie (np. z Bourjois Healthy Mix) a do tego promienny wygląd. Czasem tak samo postępowałam, jeśli miałam kryjący korektor pod oczy - mały tuning i już był łagodniejszy dla skóry pod oczami, lżejszy, odrobinę rozświetlający.
Tak więc u mnie miała 3 zastosowania: jako substytut rozświetlacza, samodzielnie bez podkładu i w połączeniu z podkładem lub korektorem. We wszystkich 3 konkurencjach sprawdziła się, choć nie grzeszy trwałością, ten \'dewy look\', o którym piszę trwa 1-2 godziny w moim przypadku, więc szału nie ma. Najdłużej widać jej działanie jeśli nałożymy ją solo.
Nie zauważyłam złego wpływu na stan cery, ale nie używam jej regularnie, więc to nie jest do końca miarodajna ocena.
Choć ma swoje plusy i przyjemnie się jej używa, nie przekonuje mnie to do zmiany zdania odnośnie tego, że jest to kosmetyk zbędny po prostu. Wszystko przez to, że rezultaty nią uzyskane są bardzo, bardzo subtelne. Bardzo mi się to podoba, widzę różnicę \'bez\' a \'z\' i nawet wprawne oko nie zauważy, że ten świetlisty efekt jest sztuczny. Tylko trwałość jest beznadziejna i właściwie po 1-2 godzinach nie ma śladu po That Gal. Fajnie miesza się z podkładem i korektorem, ale jeśli chcę go trochę rozcieńczyć, mogę dodać ulubiony lekki krem nawilżający i wyjdzie na to samo.
Ma swoje plusy, ale płacąc taką kasę oczekuję jednak czegoś konkretnego. Gdyby trwałość była lepsza dostałaby więcej gwiazdek, ale za szybko znika. Bywa przydatna, ale nie jest to \'must have\'. Przyjemna, pachnąca, upiększająca, są momenty, że bardzo ją lubię, ale na pewno nie za takie pieniądze. I na pewno ponownie jej nie kupię.
Używam tego produktu od: na pewno dłużej niż rok
Ilość zużytych opakowań: kończę pierwsze