Mimo, że jestem już przed 30-stką, od zawsze miałam problemy z cerą - przesuszającą się, wrażliwą, skłonną do zatykania porów a więc i powstawania zaskórników, od czasu do czasu jakiś pryszczyk. Czego to ja przez całe życie nie próbowałam - tanich, średnich i drogich w tym aptecznych: pianek, żeli, kostek myjących, płynów, mleczek, chyba wszelkich możliwych wynalazków. Skóra reagowała różnie, najczęściej jednak przesuszeniem prędzej czy później, a zaskórników nic nie wytępiło, poza moimi niegrzecznymi rączkami czasami...
Przypadkiem natrafiłam w internecie na artykuł o naturalnych kosmetykach i o substancjach używanych do ich produkcji. Wciągnęłam się w temat i postanowiłam zwracać uwagę na skład kosmetyków oraz obserwować - czy to coś da czy nie. Moja pielęgnacja wygląda od 2 miesięcy w sposób następujący: myję twarz rano i wieczorem mydłem powszechnym, zamiast toniku używam wody termalnej, na noc krem odżywczy (dr hauschka) a na dzień krem nawilżający (lavera). Zrezygnowałam praktycznie z podkładów w płynie i kompaktów (no dobra, czasem na 3 godzinki nałożę fluid kiedy chcę lepiej wyglądać, ale zmywam go z twarzy jak najszybciej) na rzecz pudru mineralnego(ja mam almost powder clinique ale wybór jest szeroki), zgodnie z przyjętą przeze mnie zasadą minimum zapychaczy i ciapania po twarzy. Myślę, że jeżeli ktoś podejmuje walkę o piękną cerę, to warto zwracać uwagę również na to, co się je.
Mydło powszechne wybrałam z kilku powodów:
1) w ogóle wolę mydło niż żele (choć dotąd twarz trzymałam z dala od mydeł),
2) lubię białe mydełka,
3) lubię mydła, które się dobrze pienią i dają delikatną pianę,
4) nie ma drażniącego zapachu, prawie wcale nie pachnie (od pachnięcia mam moje perfumy),
5) jest bardzo delikatne, nie wysusza skóry (myję nim całe ciało, a skórę mam raczej suchawą),
6) oczyszcza lepiej niż żel czy mydło w płynie,
7)łatwo się zmywa z powierzchni skóry, nie ślimaczy się jak żele,
Ma dla mnie znaczenie, choć pewnie bardziej psychologiczne, że mydło powszechne w przeciwieństwie do białego jelenia jest produkowane z olejów roślinnych, a nie z łoju zwierzęcego.
A teraz najważniejsze: Moja cera zapomniała o zaskórnikach! Faktem jest, że przestałam używać kremów zatykających pory (czyli na bazie parafiny i z konserwantami), ale z całą pewnością jest to również zasługa dogłębnego oczyszczania porów rano i wieczorem, kosmetykiem tak delikatnym, jak mydło powszechne. Gdy używałam żeli antybakteryjnych wieczorem, to rano wolałam przetrzeć twarz tylko tonikiem, bo moja cera nie znosiła tak silnego wysuszania i rano i wieczorem, natomiast tonik nie był w stanie oczyścić porów po nocy, błędne koło. Jeśli chodzi o żele do cer normalnych, to niezbyt dokładnie oczyszczały cerę i brakowało im właściwości antybakteryjnych i łagodzących - więc czegoś istotnego im brakowało.
Mydło powszechne oprócz tego, że dogłębnie ale i łagodnie myje, w tym zmywa makijaż, to jeszcze zalecza zadrapania, podrażnienia itp.
Postawiłam na minimum chemii. Od tego czasu cera wyraźnie odpoczęła, jakby się rozkurczyła, odprężyła, pojaśniała. Czarne kropki z nosa prawie znikły, rozszerzone pory wyraźnie się skurczyły. Powiedzcie czy któryś z kosmetyków typu "pore minimizer" to potrafi? Zaskórniki i krostki już się nie pojawiają (nawet przed okresem), wszystko sie wygoiło, znormalizowało, po miesiącu cera odnowiona, nie do poznania.
Myślę, że część problemów skórnych a nawet alergii bierze się ze złej tolerancji chemii w kosmetykach. Warto oczyścić i znormalizować cerę -dotyczy to każdego typu i dobrać odpowiedni krem.
Polecam więc naturalną pielęgnację, której podstawą może być szare (tak naprawde to białe) mydło.
Oprócz dużych kostek z wielbłądem, można też kupić (np. w Leclercu) poręczniejsze mydło powszechne Barwy w papierku, które wyglądem nie różni się od mydła toaletowego. Cena to jakieś 0,89 zł.
Moja rodzinka też się zakochała w tym mydełku. Nawet nie wiedzą czym się myją, ale zauważyli, że już ich nie swędzi po kąpieli i się "fajnie pieni".
Używam tego produktu od: 2 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: 2