Jak piszą, żę kojący, to nie kłamią.
Po jakichś dwóch tygodniach bez mycia głowy (zabieg, opatrunek na głowie, szwy, bla bla) umyłam w końcu głowę szamponem, którego normalnie używałam (Radical to był bodajże) i skóra głowy mi oszalała. Zaczęła swędzieć, pojawił się jakiś łupież, zemsta jak nic. Kupiłam ten cały H-Sensitonin - objawienie.
* Głowa przestała mnie swędzieć właściwie już po drugim umyciu, a na wszelki wypadek myłam włosy co drugi dzień, bo już nie wiedziałam, jak z nimi rozmawiać. Mam włosy farbowane, długie, przetłuszczające się przy skórze głowy dość szybko, więc wcześniej myłam je codziennie. Efekt jest fantastycznie kojący, taki trochę miętowy chłód.
* Zapach szamponu bardzo przypadł mi do gustu, nie jest nachalny, perfumeryjny, ale jest wyczuwalny i bardzo długo utrzymuje mi się na włosach
* Nie wiem, czy bardzo plącze włosy, bo odżywki używam tak czy inaczej, ale mam wrażenie, że Radical bardziej splątuje włosy, zwłaszcza długie i cienkie
* Mogę nim spokojnie myć głowę co drugi dzień, włosy są miękkie, trochę wolniej się przetłuszczają, łupież poszedł precz.
Minusami są: cena (zapłaciłam za butelkę niecałe 30 zł) i to, że ponieważ trzeba tę pianę trochę na głowie potrzymać, to szampon jednak szybciej niż inne wypłukuje farbę z włosów - ja farbuję na rudo, a wszystkie czerwone odcienie schodzą, jak szatan. Ale WARTO. Kupiłam go po to, żeby uspokoić to piekło na głowie i zadziałał. Po wykończeniu pierwszej butelki kupiłam drugą, bo boję się, że piekło powróci :) Sięgnęłam po Pharmaceris na fali zaufania do marki, bo wcześniej miałam epizod z zielonym szamponem do skóry łojotokowej i też spisywał się bardzo dobrze.
Używam tego produktu od: 2.5 miesiąca
Ilość zużytych opakowań: W połowie drugiego