Krem od Yves Rocher dla cery suchej pojawił się u mnie decyzją spontaniczną. Nie mam suchej skóry. Na początku października jednak, zaczynając używać często wysuszającego Acnedermu i mając na uwadze nadchodzącą zimę, sięgnęłam po właśnie taki krem. Okazało się, że spełnił większość moich oczekiwać na zimowy czas, więc zapraszam do przeczytania o nim kilku słów. Pamiętajcie jednak, że moja cera jest mieszana, nie sucha, więc nie wiem jak krem sprawdził by się na skórze dla której jest przeznaczony.
Krem w cenie regularnej kosztuje 39zł za 50ml. Ja kupiłam go z ulotką i 40% rabatem, płacąc 23,40zł, czyli jak na dobry (dla mnie) krem cena bardzo korzystna, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego wydajność, ale o tym może za chwilkę. Produkt dostajemy zafoliowanym kartoniku z polską naklejką zawierającą garść teoretycznych informacji o kremie. Na kartoniku znajdziemy również oczywiście skład.
Skład jest całkiem, całkiem. Nie spodziewałam się po nim, aby krem mógł mnie zapychać i tak też jest, a to dla mnie najważniejsze. Na samym początku znajdziemy wodę, olej z pestek winogron, trójgliceryd kaprylowo - kaprynowy będący emolientem tłustym, alkohol denaturowy (tu akurat kiepski wybór jak na krem dla suchej skóry), olej z migdałów, glikol butylenowy będący humektantem, mocznik. Dalej, jeszcze z tych bardziej znanych substancji możemy zauważyć parafinę, masło shea, alantoinę oraz trochę konserwantów i zapachów.
Krem zamknięty jest w dość wysokim a wąskim słoiczku, do tego lekko zwężającym się ku górze. Nie spodobał mi się ten typ opakowania, a dziewczynom z dłuższymi paznokciami nie spodobał by się pewnie jeszcze bardziej. Trzeba się trochę w słoiczku nagrzebać, nie powiem, zwłaszcza gdy kremu ubywa. Pod koniec może być ciężko z wydłubaniem kremu. Zapach kremu na początku trochę mi przeszkadzał, ale przyzwyczaiłam się do niego. Nie należy do najprzyjemniejszych, ale też nie jest nadmiernie intensywny. Trochę zbyt chemiczny jak dla mnie.
Po zdjęciach możecie zobaczyć, że na razie ubyła jakaś 1/3 słoiczka, więc pewnie zdziwię Was, gdy powiem, że kremu używam ponad 2 miesiące. Prawie codziennie, więc jest naprawdę bardzo wydajny. Muszę przyśpieszyć trochę zużywanie go, ponieważ już na wiosnę mam zamiar używać kremu z filtrem, a ten kremu żadnych filtrów niestety nie posiada i to w zasadzie jego największy mankament, poza opakowaniem oczywiście.
Krem ma bardzo lekką konsystencję, wystarczy niewielka ilość, aby bez problemowo i szybko rozprowadzić go po skórze. Szybko się wchłania, nawilżając ładnie skórę i czyniąc ją bardziej miękką. Nie pozostawia tłustej czy lepiącej się warstwy, ale moja cera dość intensywnie się po nim błyszczy. Nie specjalnie mi to przeszkadza, błysk ten bezproblemowo niweluję makijażem i nie ma to wpływu na zwiększony błysk w ciągu dnia. Krem dobrze nadaje się moim zdaniem pod makijaż - nawilżenie i wygładzenie skóry jakie daje jest idealnym przygotowaniem pod aplikację podkładu, który na kremie doskonale się rozprowadza i nie roluje.
Nie jestem pewna czy krem ten zaspokoiłby potrzeby cery suchej, to już zależy od tego, co kto preferuje. Jako krem nadający się pod makijaż, nawilża i tak całkiem nieźle. Jedynym jego minusem jest brak filtrów i to właśnie sprawia, że na pewno nie kupię go po raz kolejny, chyba że na przyszłą zimę. Krem jednak polecam, bo w promocyjnej cenie jest dość atrakcyjną opcją gwarantującą podstawową pielęgnację.
Używam tego produktu od: ponad 2 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: 1/3 słoiczka