Everyday Minerals to chyba pierwsze "prawdziwe" minerały w mojej kosmetyczce. Na pewno pierwsze zza Wielkiej Wody ;) Używam ich prawie rok i jak dotąd jestem całkiem zadowolona aczkolwiek widzę również minusy tego kosmetyku.
Wybrałam formułę Semi Matt dlatego, iż nie lubię totalnie matowego efektu na skórze. Co więcej, lubię, kiedy od twarzy bije blask, coś w stylu radiant look. Ta formuła dobrze się wpisuje w moją ideę, faktycznie spory czas po nałożeniu twarz ma naturalny blask, lekki połysk, nie jest "płaska" a zdaje się być naturalnie upiększona. Za ten efekt - spory plus.
Kwestia nakładania - nakładam pędzlem Flat Top Brush, który na pewno wiele ułatwia, dzięki temu krycie jest na pewno lepsze niż w przypadku innych pędzli i ogólnie łatwiej bawić się tym kosmetykiem na twarzy. Na początku trochę przesadzałam z ilością - faktycznie zasada less is more sprawdza się tutaj w 100%. Tak, ten niewinny kosmetyk można przedawkować i efekt będzie nieciekawy. nakładam jedną warstwę i spokojnie czekam - moja twarz po jednej warstwie wygląda jakby była jedynie lekko muśnięta kolorem - dopiero po paru minutach kosmetyk "wnika" w skórę i daje mocniejszy efekt, wtedy widać kolor i blask. Naprawdę warto pozostać w "niedosycie" po pierwszym nałożeniu i odczekać chwilę - ten podkład "żyje" swoim życiem i zdąży się zmienić na skórze, wtopi się w nią i mocniej wyrówna koloryt. Jednocześnie krycie jest delikatne - muszę przyznać, że mam dobrą cerę, bez "niespodzianek" do kamuflowania, jedyne, na czym mi zależy - to jednolity kolor i ten produkt sprawdza się tu genialnie.
Kwestia kolorów, można dostać oczopląsu ale warto o tym pisać - w Polsce zaledwie kilka kolorów podkładu(w tym trzy pomarańczowe) producenci reklamują jako wachlarz kolorów a to zwyczajna ignorancja i kompletny brak rozeznania w bogactwie odcieni skóry Polek. Na wielki plus EM zaliczam paletę kolorów - naprawdę, każda z nas znajdzie tu coś dla siebie, od "córki młynarza" po smagłą kusicielkę. Ja mam cerę niby złocistą, "brzoskwiniową", o lekko żółtym odcieniu - a w krajowych drogeriach rzadko mogę wybrać coś dla siebie. Tutaj wreszcie mogłam przetestować coś, co nie było różowe, pomarańczowe czy po prostu ciemne. Hurra.
Testowałam Fairly Light Neutral, Light Medium, Light Neutral, Light, Winged Butter. Winged Butter okazał się zbyt żółty - ale i tak mogłam spokojnie go używać, te kolory naprawdę wtapiają się w cerę. Light też jest mocno żółtawym odcieniem, Light Neutral jest do niego zbliżony - te dwa dedykuję posiadaczkom cer o żółtawym kolorycie, to coś dla Was. Fairly Light Neutral i Light Medium są do siebie zbliżone - chłodne, raczej zimne przy czym Light Medium jest bardziej złotawy a Fairly Light Neutral to fajny, zimny odcień beżu ze złotem. To właśnie tych dwóch używam teraz ale w lecie przerzucę się na odcienie żółte, lepiej zgrają się z muśniętą słońcem skórą. Mam też chrapkę na Multi Tasking Neutral i Neutral - to też zimne kolory w sam raz na obecną zimowa porę i moją poszarzałą cerę. Wymieniam tyle kolorów gdyż po pierwsze - można je mieszać a po drugie - odcienie są naturalne, nie są sztuczne i po prostu dobrze stapiają się z naturalnym kolorem skóry, trzeba tylko dobrze zgrać ogólny odcień skóry ( u mnie chłodny żółtawo-złoty) i będzie dobrze.
Trwałość. Jak na pyłkowy minerał nie jest źle. Używam go rano i spokojnie dotrwa on do wieczora. Niemniej po kilku godzinach świecę się - mam cerę mieszaną i przy formule Semi Matt bez świecenia się nie obejdzie. Bibułki matujące załatwiają sprawę ale przy okazji zbierają też trochę koloru. Na minus zaliczam zbieranie się koloru/kosmetyku na niektórych partiach twarzy, u mnie na brodzie, koło nosa, na czole - muszę to poprawiać w ciągu dnia. Na pewno nie jest to mistrz trwałości, polecam raczej do cer mało problemowych i nie świecących się zbytnio.
Ogólnie jest to dobry kosmetyk, dzięki niemu mam cerę w dobrym stanie (nie zapycha), ma fajny skład i nie kłóci się z moimi kremami. Nie podrażnia, nie uczula. Lubię lekki, naturalny makijaż więc dla mnie to strzał w dziesiątkę. Być może wyeliminowałabym efekt świecenia się używając formuły matującej ale efekt glow, jaki mam przy Semi Matt jest dla mnie satysfakcjonujący, poza tym jak pisałam - nie lubię płaskiego matu. Minusem jest dostępność - stacjonarnie brak, kupuję czasem zapas za granicą lub przez internet. Wiwat za paletę kolorów i przyjazność skórze oraz możliwość zakupu miniaturek.
Używam tego produktu od: pół roku
Ilość zużytych opakowań: 5 miniaturek, dwa całe w użyciu