Dlaczego denerwujący?
Ano ze względu na konsystencję. Jak wskazuje nazwa produktu jest to olejek, dość tłusty. Psikając go na skórę i wcierając dłońmi pozostawia ciało delikatnie natłuszczone i nieco lepkie - da się przeżyć. Gorzej z dłońmi, bo leżąc na plaży nie ma jak się umyć i wytrzeć, a ręce kleją się do wszystkiego, po chwili są już całe w piasku, grrrr. Przy takim używaniu olejek jest bardzo wydajny, jednak chroni skórę w mniejszym stopniu.
Używałam go też psikając bezpośrednio ciało i nie wcierając. Aplikacja jest dość żmudna, ale dłonie pozostają suche, przez co zwiększa się komfort dłuższego przebywania na słońcu. Skóra chroniona jest dużo lepiej ze względu na grubszą, ochronną warstwę preparatu. Niestety, wyglądam i czuję się wtedy jak polana olejem słonecznikowym, cała świecąca, tłusta i lepka. Olejek ubywa też z opakowania w błyskawicznym tempie.
Idealnym rozwiązaniem wydaje się być naolejkowanie przed wyjściem na plażę, ale to także odpada przynajmniej w moim przypadku, gdyż ubrania kleją się do ciała i czuję się niekomfortowo.
Bez wątpienia olejek Daxa wyróżnia zapach - cudowny, przesmakowity aromat kokosowo-waniliowych ciasteczek, intensywny i długotrwały. Normalnie chciałoby się nim polewać gofry! Słodkość i intensywność zapachu przykuwa uwagę jednak nie przystojnych plażowiczów, a chmar owadów, głównie żądnych słodyczy os ...
Dlaczego zachwycający?
Przede wszystkim przez zawartość cudnie iskrzących drobinek, które wyglądają prześlicznie, szczególnie na opalonej skórze. Nie jest to tandetny, wielki brokat, a takie złociste, dyskretne ale zauważalne rozświetlenie, naprawdę bardzo mi się podoba. Jeśli chce się uzyskać efekt roziskrzonej skóry, ale faktor tego produktu jest dla nas za słaby, można używać też olejku na inny produkt do opalania np. balsam z wysokim filtrem.
Olejek jest odporny na wodę przez duże W. Chroni rewelacyjnie podczas kąpieli. Nie trzeba nawet powtarzać aplikacji preparatu po zamoczeniu w wodzie - sprawdziłam na własnej skórze. Wydaje mi się jednak, że po wytarciu ręcznikiem przyda się dodatkowa warstwa.
Mam skórę podatną na oparzenia słoneczne, powinnam smarować się filtrami o znacznie wyższym faktorze, jednak chęć opalenia się jest zazwyczaj większa niż zdrowy rozsądek. Olejek Daxa sprawdził się na mojej skórze znakomicie w największych w te wakacje upałach. Miałam opaleniznę niemal od razu zbrązowiałą, choć zazwyczaj spalam się na czerwono a potem cierpię, kiedy złazi mi skóra. A tutaj rewelacja! Żadnych cierpień, łuszczenia i poparzeń. To chyba moje pierwsze opalanie bez Pantenolu od wielu lat.
Opakowanie estetyczne, wygodnie trzyma się je w dłoni. Aplikator świetny, nie zacina się, bez problemu przepsikują się przez niego iskrzące drobinki. Obawiałam się, że ze względu na tłustą formułę opakowanie będzie się oblepiać, otłuszczać, a naklejka odlepiać od butelki, jednak nic takiego się nie działo.
Używam tego produktu od: dwóch miesięcy
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1 opakowania