Balea Magical Team, Tuchmaske Nawilżająca maska w płachcie

Maseczka w bardzo ciekawym opakowaniu, po otwarciu czuć słodycz, ale podczas trzymania na twarzy nie czuć. Płachta sama w sobie całkiem fajna, cienka, u góry dobrze wyprofilowana, otwory na oczy super, gorzej na dole w okolicy ust, ale nie ma źle, bo da się i tak ją całkiem fajnie zaaplikować. Maseczka jest nasączona esencją, trochę o konsystencji kremowej, jest jej bardzo dużo. Chociaż po trzymaniu jej jak zaleca producent czuć, że sporo esencji się wchłonęło, bo płachta już nie jest tak mokra jak była. Co do esencji, może podczas trzymania na twarzy płachty szybko się wchłania, ale potem dużo czasu zajmuje jej całkowite wchłonięcie, w moim przypadku robiąc maseczkę rano, nawet wieczorem całość się nie wchłonęła - strasznie długo. Twarz delikatnie się klei, ale nie jakoś bardzo i widać straszne błyszczenie twarzy, więc na pewno nie jest to fajna maseczka przed makijażem. Co do efektów, to tak naprawdę bardzo, bardzo przeciętne. Miała nawilżać i co prawda twarz nie jest sucha, ale też nie jest znacznie nawilżona w porównaniu do tego co było przed nałożeniem maseczki. Cera promienna to fakt, taka która się świeci, ale w naturalny sposób, a nie taka cała błyszcząca, bo to już ładnie nie wygląda. Dla mnie to co ta maseczka robi to po prostu jest bo jest, nie zauważyłam żadnych większych pozytywów. Płachta fajna, ale zawartość nie robi zbyt dużo, ale też podkreślam, że nie robi krzywdy!

Kupiłam oczywiście dla tego wieloryba na opakowaniu. Raczej nie przepadam z maseczkami w płachcie z Balea i rzadko je kupuję. No chyba , że właśnie mnie ładne opakowanie skusi. Kosztowała ona 95 centów, więc nie szkodzi spróbować, ale tak jak myślała za wiele nie zrobiła. Płachta jest dosyć cienką ale się nie dziurawi. Ciężko ją dopasować do twarzy i odstaje w okolicach nosa i ust. Ale bywa gorzej. Maska jest nasączona naprawdę mocno ale ta esencja syzbko się wchłania i już po 15 minutach płachta jest tylko trochę mokra. Podoba mi się zapach tej maseczki. Jest słodki i jakiś taki inny. Moze słodyczowy, ale ciężko konkretnie powiedzieć czym ona pachnie ale chyba ze względu na ten zapach skuszę się jeszcze na coś z tej serii. Skora po ściągnięciu płachty jest lepka i błyszcząca przez dobra godzinę. Po tym czasie wszystko się wchłonęło. Jakiegoś nawilżenie wielkiego nie czuć. Na pewno skóra nie była sucha i w ściągnięta, ale to nawilżenie nie było nawet średnie. Także pod względem działania to słabo wypada. Nie spodziewała u mnie wysypu na twarzy, więc to już coś. Ale ta maseczka nie jest nawet średnia.