Mam mocarny skalp, więc stosuję tę wodę brzozową codziennie. Nabyłam ją w Auchan za śmieszne pieniądze (gdyby nie była tak tania, to chyba bym zrezygnowała ze względu na alkohol w składzie). I co? Spisuje się całkiem nieźle, rzekłabym nawet, że nie za bardzo mam się do czego przyczepić.
Efekty stosowania:
- Skutecznie odświeża skórę głowy - nawet jeśli włosy wydają się nie pierwszej świeżości, to po aplikacji mam wrażenie, że problem się zmniejsza i moja strzecha wytrzyma jeszcze kilka godzin do mycia.
- Unosi włosy u nasady - nie jest to może spektakularny efekt, ale zauważalny. Mam małą twarz, więc podniesienie włosów naturalnymi sposobami (bez tapirowania, ton lakieru i innych cudactw) jest rzeczą pożądaną. Włosy są ładnie odbite, fryzura nabiera objętości. Nie trwa to wiecznie, nie czarujmy się, ale wystarczająco długo, żeby się cieszyć.
- Wzmacnia cebulki - odkąd stosuję, rosną mi dziwne włosy, takie jakby nie moje. Moje są raczej lichutkie i falowane, po tej wodzie wyrastają mi grube, mocno kręcone włosy. Nie jest ich zbyt wiele, ale kilka naliczyłam. Dość ciekawa sprawa, nie wiem czy mogę to w całości przypisać tej wodzie, czy może ogólnej pielęgnacji włosów, no ale... te włosy są. Bez wątpienia.
- Baby hair - nie za dużo, ale też się pojawiają (i te mocne, grube, i te bardziej "moje"). Aureoli z włosków może nie mam, ale coś tam rośnie.
Kwestia podrażnienia skalpu:
Jak wspomniałam mam dość mocarny skalp i niewiele mnie uczula. W składzie jest alkohol, zatem broniłam się rękami i nogami, bo uważałam, że może mi przesuszyć skórę główy i będę chadzać z fatalnym łupieżem. Nic takiego się nie stało, skalp jest odświeżony i "radosny".
Zapach:
- Alkohol, ale jak widać - mojej głowie służy; nie śmierdzi jakoś przeraźliwie (mniej niż woda brzozowa z Glorii). Ktoś dodał tam perfumy i w sumie powinno się mu podziękować, bo zamiast odurzającego smrodku wódki, mamy całkiem orzeźwiający zapaszek.
Opakowanie:
- Plastik, więc niecieżki. Można zabrać na wypad weekendowy, nawet nie zauważymy, że coś tam w kosmetyczce jeszcze mamy dodatkowo. Do aplikacji trzeba gdzieś przelać, ale toż to nie jest przeszkoda nie do pokonania.
Reasumując:
Fajna woda, która odświeża skalp i wzmacnia włosy zgodnie z obietnicą. Nic super-szałowego, ale też nie produkt skazany na wywalenie do kosza. Kończę pierwszą butlę, ale jako, że lubię testować nowości - póki co, zakupię inny specyfik do wcierek. Nie żegnam się jednak z tą wodą na zawsze, bo kto wie, czy nie wrócę już niebawem?
Używam tego produktu od: 3 miesiące
Ilość zużytych opakowań: jedno