Kindii Bamboo, Patyczki do uszu 

Patyczki świetnie sprawdzają się w oczyszczania zewnątrznej części ucha mojego dziecka. Są mega wydajne, opakowanie starcza na kilka miesięcy, przy stosowaniu ok 2-3 razy w tygodniu. Nie rozwarstwiają się, nie pylą. Są poręczne i mają odpowiednią wielkość, dzięki czemu sprawdzają się już od pierwszych dni życia dziecka. Używam ich również do osuszania pępka, w tym celu również świetnie się sprawdzają. Opakowanie jest lekkie, przezroczyste, wykonane z papieru. Patyczki są równo ułożone w opakowaniu, przez co wszystko wygląda bardzo schludnie. Cena adekwatna do jakości.

Odkąd na świecie pojawiła się moja córka, zaczęłam szukać produktów dla małych dzieci. Trafiłam na te patyczki, które są zamknięte w papierowym opakowaniu. Każdy patyczek ładnie i równo ułożony. A wykonanie ich jest BIO, co przyczynia się do łatwiejszej biodegradowalności. Patyczki idealnie wpasowują się w uszko małego dziecka i nie sięgają za daleko. Czyszczą to co powinny czyli wierzch oraz delikatne wejście do kanału. Nie są zapachowe więc nie będą „ciekawić” dziecka - i to na plus ponieważ nie będą kusić do ruszana główką. Opakowanie bardzo wydajne, a cena jak najbardziej adekwatna do produktu.

A jednak. Jestem w szoku. Używam ich sama jako osoba dorosła, więc jeszcze ujdzie. Ale nigdy bym nimi dziecku nie czyściła uszu, bo bałabym się, że niechcący nimi krzywdę zrobię. Według mnie produkt powinien zostać wycofany ze sprzedaży, bo stanowi realne zagrożenie dla zdrowia dziecka. Chodzi o to, że podczas czyszczenia nimi uszu ( nawet w delikatny i powolny sposób), wacik obniża się i u góry zostaje sam patyczek. Wykonanie wręcz kary godne. Gniot na maxa. Zużyłam do końca, ale za każdym razem się pilnowałam i uważałam, by sobie nic nie zrobić. Wata jest za mało zbita, przez co się szybko obniża i zjeżdża z patyczka. Najbardziej denerwuje mnie fakt, że jest to produkt z przeznaczeniem dla dzieci. Czy nikt tego wcześniej nie kontrolował? Nie było testu jakości? Porażka.

Odkąd zostałam mamą regularnie zaopatruję się w tego typu patyczki. Nie schodzą jakoś szybko, używam wyłącznie do osuszania i oczyszczania po kąpieli zewnętrznej części małżowiny usznej mojego malucha. Bardzo podoba mi się opakowanie. Po pierwsze wykonane w całości z papieru, nie znajdziemy w nim chociażby skrawka plastiku, to w obecnych czasach się ceni. Jest bardzo ładne wizualnie, na plus jego grafika i kolorystyka. Jest wytrzymałe i funkcjonalne. Patyczek jest w całości biodegradowalny. Główka wykonana z bawełny, a trzonek z papieru. W zasadzie już nie sięgam po inne, bo takie przyjazne naturze naprawdę niczym nie odbiegają od tych plastikowych. Trzonek mimo tego, że z papieru to jest bardzo wytrzymały, nie zgina się pod naporem. A główka mięciutka. Nie strzępi się, nie kłaczy. Niestety nie pozwala na zbyt długie manipulacje, trzeba się sprawnie uwinąć z robotą, ponieważ dość szybko traci swój pierwotny kształt, szczególnie pod wpływem wilgoci. Wszystko jest oczywiście kwestią wprawy, ale na początku może ten fakt nieco denerwować. Moim zdaniem jednak ostatecznie spełniają swoją rolę. Na pewno będę do nich wracać.

Nie polecam do pielęgnacji oczu ani uszu zwłaszcza malutkich dzieci. Wata odkleja się od patyczka co może być niebezpieczne dla maluszka zwłaszcza jeżeli ktoś wpadnie na pomysł czyszczenia noska.